Anna Szymańczyk w “Mellinie” w Esce ROCK!

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Tomasz Radzik

MELLINA

Anna Szymańczyk o "Lady Love": pokusa zagrania tej roli była większa, niż lęk przed ryzykiem

W najnowszym odcinku "Melliny" gościła aktorka, która nie boi się odważnych i kontrowersyjnych ról. Anna Szymańczyk opowiedziała Marcinowi Mellerowi o tym, jak wyglądała praca na planie serialu "Lady Love" i jak przygotowywała się do tych najtrudniejszych scen, w których grała nago. Czy rola Lucyny Lis zmieniła bieg jej kariery? Jak Anna radzi sobie z krytyką tego serialu i jaką postać chciałaby zagrać w przyszłości? Koniecznie obejrzyjcie zapis tej niezwykłej rozmowy!

Anna Szymańczyk to aktorka filmowa, teatralna i dubbingowa, znana z charakterystycznego głosu i charyzmatycznych ról. Zyskała popularność dzięki drugoplanowej, ale wyrazistej kreacji Zośki w nowej ekranizacji "Znachora". Publiczność i krytycy pokochali ją za sprawą głównej roli w serialu "Lady Love", gdzie wciela się w postać inspirowaną ikonami przemysłu filmów dla dorosłych lat 80. W najnowszym odcinku "Melliny" aktorka szczegółowo opowiedziała Mellerowi o kulisach tego serialu, a także o tym, dlaczego wybrała aktorstwo zamiast pracy naukowej i jak radzi sobie z tak nieoczekiwaną lawiną popularności oraz hejtu.

"Lady Love" to nie tylko golizna

Serial "Lady Love" opowiada historię inspirowaną losami Teresy Orlowski i innych gwiazd przemysłu filmów dla dorosłych lat 80. Szymańczyk podkreśla, że nie jest to biografia jednej postaci, a raczej fikcyjna opowieść, choć oparta na prawdziwych realiach. Decyzja o przyjęciu tej roli nie była łatwa.

Najpierw zadzwoniłam do przyjaciół, poprosiłam, żeby się wypowiedzieli, czy uważają, że to dobry pomysł – przyznała w rozmowie z Mellerem. 

Jak wyglądał proces przełamywania barier i oswajania nagości na planie serialu? Ania wspomniała, że ogromnym wsparciem była współpraca z koordynatorem scen intymnych.

Miałam bardzo sceptyczne podejście do tej funkcji. Dziś wiem, że była niezbędna. Marta Łachacz zaczęła od rozmowy o moim stosunku do ciała, granicach, o tym, co chcę pokazywać, a czego nie chcę – wspominała aktorka.

Szymańczyk nie ukrywa, że obawiała się reakcji publiczności. Dla niej Lady Love nie jest jedynie serialem o erotyce, ale też opowieścią o emocjach i wyzwaniach życiowych kobiety, która sama buduje swoją pozycję w świecie.

Po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków bardzo się denerwowałam, jak to będzie odebrane. Widzę ilość followersów, którzy mi się pojawili, widzę ludzi, którzy mnie rozpoznają, widzę też kilka wiadomości, które nie są przychylne.

W kontekście tych ostatnich aktorkę najbardziej szokuje nie treść samych wiadomości, ale ich adresaci. Najostrzejsze słowa krytyki spływają bowiem od osób, które w ogóle nie obejrzały serialu. Wiele bardzo przykrych opinii dostała także od nadawców uważających się za prawdziwych katolików. A skoro o tym mowa, to nie mogło zabraknąć pytania o wiarę.

Bóg jest mi potrzebny. W ogóle wiara w to, że coś jest nade mną jest mi potrzebna. Jestem wychowana w tej tradycji, ale nie ze wszystkim się zgadzam. Nie chodzę do kościoła. Bywam za to w pustych kościołach – przyznała aktorka.

Aktorstwo było ucieczką po stracie ojca

Anna Szymańczyk dorastała na osiedlu Podgrodzie w Olsztynie. Jej beztroskie dzieciństwo przerwała nieoczekiwana tragedia. Aktorka w bardzo młodym wieku straciła jednego z rodziców.

Dzielę swoje życie na przed śmiercią ojca i po. To była dziura, której nigdy nie wypełnię – mówi szczerze. To wydarzenie popchnęło ją ku aktorstwu, które stało się formą ucieczki. Już wcześniej działała w kółku teatralnym, ale po stracie ojca jeszcze bardziej zagłębiła się w świat literatury i sztuki.

Na egzamin do Akademii Teatralnej w Warszawie przyjechała... taksówką. Podczas nauki w tej szkole najbardziej zdziwiło ją to, jak wielkiej analizie były poddawane wszystkie części jej ciała, ruchy i gesty. Przyznała, że już wtedy planowała swoją przyszłość z wyprzedzeniem, zastanawiając się, do którego teatru trafi.

Trafiła do Dramatycznego, wówczas jeszcze pod rządami Tadeusza Słobodzianka. Tam nauczyła się, że praca nad spektaklem to gra zespołowa – raz jesteś gwiazdą, a raz tłem. To chyba dlatego tak długo nie mogła uwierzyć w skalę swojego sukcesu. I, chodź od premiery "Lady Love" minęło już kilka miesięcy, wciąż nie do końca to do niej dociera.

Co dalej, Lady Love?

Po sukcesie "Znachora" i "Lady Love" Ania Szymańczyk czuje, że jej kariera nabrała tempa, ale jednocześnie cieszy się, że wciąż pozostała sobą. Duża popularność przynosi zarówno więcej propozycji zawodowych, jak i nowe wyzwania. Nie zachłystuje się nimi, bo nauczyła się patrzeć na życie z chłodnym dystansem.

Zachowałam swój pesymizm. Jestem bardzo uśmiechniętym pesymistą, dla mnie zawsze szklanka jest do połowy pusta” – wyznała aktorka pół żartem, pół serio. Nie ukrywa też, że mierzy się z syndromem oszustki.

Mam takie momenty, że myślę – dlaczego to mi się trafiło, a nie komuś innemu?

Mimo intensywnego życia zawodowego, stara się zachować równowagę. Czyta dużo książek, ceni samotność i momenty refleksji. Szymańczyk myśli przyszłościowo – chce grać więcej, ale też rozwijać się w różnych kierunkach. Co jeszcze przed nią i czy w najbliższym czasie możemy liczyć na kolejne tak odważne i nieoczywiste role?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w najnowszym odcinku talk show "Mellina" na kanale YouTube Eski ROCK i w serwisie eskarock.pl.

Mellina - Anna Szymańczyk: Zagrała rolę aktorki filmów dla dorosłych. Mama nie chciała czytać scenariusza
Mellina
Helena ENGLERT: Nie uczyłam się aktorstwa od taty przy niedzielnym stole. MELLINA – Meller