- Aleksander Doba zdobył szczyt Kilimandżaro o godz. 11 w poniedziałek. Chwilę później zmarł.
- Doświadczony przewodnik górski opublikował w środę listę zastrzeżeń do przebiegu tej wyprawy.
- W komentarzach pod jego wpisem pojawiły się uwagi, że szczyt zdobyto zbyt późno.
- Wystawiono akt zgonu, w którym pojawiła się oficjalna przyczyna śmierci podróżnika.
- Organizator odniósł się do zarzutów, które pojawiły się we wpisie przewodnika i nie tylko.
Okoliczności śmierci Aleksandra Doby opowiedział m.in. dla Radia Eska oraz Polsatu News Łukasz Nowak, założyciel Klubu Podróżników Soliści, który był organizatorem wyprawy. Według jego relacji podróżnik zapewniał, że jest w świetnej formie i chce zdobyć szczyt. Towarzyszący mu przewodnicy byli doświadczeni. Dwóch z nich wprowadziło Dobę na szczyt. Nowak informuje, że popularny “Olo” zdobył szczyt o godz. 11 w poniedziałek. Przed zrobieniem pamiątkowego zdjęcia poprosił o chwilę odpoczynku. Stracił przytomność i chwilę później zmarł. Jego ciało najpierw dostarczono do niższych obozów, a następnie do lokalnego szpitala.
W środę po południu przewodnik górski Jerzy Kostrzewa opublikował post na Facebooku, w którym opisał swoje zastrzeżenia do przebiegu tej wyprawy. Jak sam podkreślił, od ponad 20 lat wprowadza grupy chętnych na Kilimandżaro (łącznie do tej pory ponad 300 osób). Kostrzewa informuje, że od jednego z lokalnych przewodników, z którymi ma dobre kontakty, otrzymał e-mail z opisem poniedziałkowych wydarzeń:
- grupę, w której był Doba, prowadzili młodzi i niedoświadczeni przewodnicy;
- organizatorzy nie mieli żadnych środków ratowniczych (tlen, leki, worek Gamowa itp.);
- aklimatyzacja była zbyt krótka - na szczyt wyruszono po czterech dniach.
W swoim wpisie Kostrzewa przeanalizował tę sytuację i podzielił się swoimi spostrzeżeniami:
- osoby po 60. roku życia aklimatyzują się w górach dłużej, niż młodsi;
- wielu sportowców wyczynowych nie wchodzi na Kilimandżaro, bo jest to dla nich zbyt duży wysiłek;
- grupy powinny wchodzić na Kilimandżaro po siedmiu dniach aklimatyzacji i kilku tygodniach przygotowań.
W komentarzach pod wpisem Kostrzewy pojawiły się zastrzeżenia do godziny wejścia na szczyt (11 przed południem). To o wiele za późno, aby zejść do obozu przed zmrokiem. Atak szczytowy na Kilimandżaro zwykle zaczyna się około północy.
Klub Podróżników Soliści w odpowiedzi na powyższe zarzuty wydał specjalne oświadczenie. Podkreślono w nim, że według aktu zgonu Aleksander Doba zmarł z przyczyn naturalnych.
“Za realizację części turystycznej wyprawy, której uczestnikiem był Aleksander Doba odpowiadają polscy liderzy. Natomiast od momentu przekroczenia bram parku narodowego, wyprawę prowadzi licencjonowana agencja lokalna: przewodnicy i inni reprezentanci agencji. Chcielibyśmy zaznaczyć, że lokalna agencja z której usług korzystamy, posiada niezbędne zezwolenia i duże doświadczenie w prowadzeniu trekingów na Kilimanjaro. Grupa, której członkiem był Aleksander Doba wyruszyła zdobywać szczyt w asyście 104 osób, w tym 16 przewodników, 84 tragarzy oraz 4 kucharzy - zgodnie z wymaganiami parku narodowego, na terenie którego znajduje się Kilimanjaro. Lokalna agencja dysponowała zestawami pierwszej pomocy, butlami tlenowymi, rozbudowaną apteczką z lekami na chorobę wysokościową i wszystkimi niezbędnymi przy takich wyprawach środkami. Zabezpieczenia były dostępne podczas całej wyprawy, w tym podczas ataku szczytowego".
W piśmie zaznaczono, że “grupa dojechała do parku narodowego 18 lutego 2021, a atak szczytowy nastąpił 5 dnia. Trasa Machame rekomendowana jest przez lokalnych przewodników, pod kątem sprawniejszej aklimatyzacji uczestników wyprawy”. Jak dodano - “W trakcie ataku szczytowego Aleksander był pod opieką dwóch, bardzo doświadczonych przewodników, którzy mają na koncie ponad 400 wejść na szczyt”.