Sprzedawał fałszywe szczepionki i został zatrzymany. Już wiemy, jakie substancje się w nich znajdowały. Zatrzymany kilka miesięcy temu mężczyzna przez internet oferował do sprzedaży rzekome szczepionki Pfizera. W sprawie są zabezpieczone dwie fiolki z podrobioną szczepionką.
W ostatnich dniach w mediach pojawiły się doniesienia, że w Meksyku i Polsce zidentyfikowano przypadki sfałszowanych szczepionek przeciw COVID-19. Odnosząc się do tych informacji minister zdrowia Adam Niedzielski podkreślił w środę, że ryzyko pojawienia się takich szczepionek w oficjalnym obiegu fałszywych szczepionek praktycznie nie istnieje. Zaznaczył, że do punktów szczepień trafiają tylko certyfikowane produkty.
26-letni programista w Katowic został zatrzymany pod koniec stycznia, przedstawiono mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy podrobienia dwóch dokumentów w celu uzyskania korzyści majątkowej - zaświadczeń o negatywnym wyniku testu PCR na SARS-CoV-2, a drugi usiłowania oszustwa na szkodę co najmniej 10 osób, poprzez wprowadzenie ich w błąd, że posiada szczepionkę firmy Pfizer i może ją sprzedać.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w drugiej połowie stycznia, m.in. od informacji w mediach – po tym, jak reporterzy "Raportu" Polsat News kupili podrobioną szczepionkę Pfizera od 26-latka, który obiecywał hurtowe ilości preparatu.
Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Katowicach przekazała specjalistom Pfizera do badań część zawartości fiolki, kupionej przez dziennikarzy Polsat News, oraz innej ampułki, zabezpieczonej w trakcie postępowania. Więcej fiolek z rzekomą szczepionką nie znaleziono.
- Eksperci wykluczyli, że zabezpieczona i przekazana do badań substancja była szczepionką przeciwko COVID-19 firmy Pfizer.- Wskazali, że skład substancji nie jest zgodny z tym, jaki ma autentyczna szczepionka. Ustalono natomiast, że zabezpieczona substancja to powszechnie dostępny środek, zawierający kwas hialuronowy - powiedziała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
Czytaj także: Czy można WYBRAĆ sobie szczepionkę na COVID-19? Michał Dworczyk wyjaśnia
Podejrzany wprowadzał internautów w błąd, że ma szczepionkę firmy Pfizer. W wyjaśnieniach przyznał, że w rzeczywistości był to produkt, który sam zakupił w sklepie internetowym. Eksperci Pfizera otrzymali także materiał z tego sklepu do badań i jak ocenili, wszystko wskazuje na to, że skład substancji jest taki sam, jak w obu zabezpieczonych fiolkach.
O przeszukaniu mieszkania 26-letniego programisty z Katowic 19 stycznia poinformowała policja, nie zdradzając żadnych szczegółów. Policja podawała wówczas, że na ogłoszenie związane z oferowaniem "nowej szczepionki na COVID-19 w formie ampułko-strzykawki" oraz "negatywne testy COVID-19" funkcjonariusze natknęli się monitorując internet. Mężczyznę namierzyli funkcjonariusze zajmujący się walką z cyberprzestępczością. Po zatrzymaniu, przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu 26-latka prokuratura domagała się aresztowania podejrzanego. Sąd nie uwzględnił tego wniosku, podobnie jak późniejszego zażalenia.