Andrzej Duda

i

Autor: PAP/Leszek Szymański

Wiadomości

15. rocznica katastrofy smoleńskiej. Prezydent Andrzej Duda wygłosił orędzie

2025-04-10 20:09

W czwartek, 10 kwietnia Andrzej Duda wygłosił orędzie. - Katastrofa smoleńska to wciąż wielka, niezabliźniona rana w sercach rodzin, bliskich i przyjaciół zmarłych - powiedział prezydent. Jak podkreślił, olbrzymią stratę poniosła wówczas cała Rzeczpospolita.

O planowanym orędziu Andrzeja Dudy poinformowała w środę, 9 kwietnia szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka. - Trudno uwierzyć, że minęło już 15 lat. Ta rana w polskim społeczeństwie jest ciągle niezabliźniona i podziały wokół tego tematu niestety dalej są bardzo głębokie. Mam nadzieję, że jutrzejsza rocznica będzie taką okazją, aby stanąć ponad tymi podziałami - podkreślała.

Orędzie Andrzeja Dudy w 15. rocznicę katastrofy smoleńskiej

Andrzej Duda w orędziu przyznał, że choć od katastrofy smoleńskiej minęło 15 lat, to wciąż ma przed oczami "tamtą Warszawę" i stojące w Pałacu Prezydenckim trumny pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich.

- Tworzyły żałobną aleję, którą kroczył niekończący się pochód oddających im hołd Polaków. Gabinet Lecha Kaczyńskiego był pusty, pod drzwiami biur tych, którzy odeszli, płonęły znicze. Pałac Prezydencki, zwykle tętniący życiem, rozbrzmiewający rozmowami i spotkaniami, nagle zamarł. Wypełniła go cisza i rozpacz - wspominał prezydent Duda. - Mam też przed oczami wielki gmach prosektorium w Moskwie i jego mroczne pomieszczenia, w których znajdowały się ciała ofiar tragedii smoleńskiej - dodał.

Duda ocenił, że "katastrofa smoleńska to wciąż wielka, niezabliźniona rana w sercach rodzin, bliskich i przyjaciół zmarłych". - Olbrzymią stratę poniosła cała Rzeczpospolita, my wszyscy Polacy. Zginął wybitny mąż stanu, prezydent profesor Lech Kaczyński, jego małżonka Maria Kaczyńska oraz prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Zginęli przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Rady Ministrów, reprezentanci wszystkich sił politycznych. Zginęli urzędnicy, działacze społeczni, państwowcy bez reszty oddani służbie publicznej. Zginęli generałowie, dowódcy sił zbrojnych, znakomici uczeni, duchowni, ludzie kultury. Zginęli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i cała załoga samolotu. Rosyjska ziemia znów wchłonęła polską krew - podkreślił.

Duda wskazał też, że dla prezydenta Kaczyńskiego ważną częścią publicznej misji było przywracanie prawdy o naszej historii. - Oddał życie, chcąc złożyć hołd tym, których Sowieci i komuniści próbowali wymazać z narodowej pamięci. Udawał się tam, gdzie w zamierzeniu wrogów i zdrajców Polski kłamstwo miało na zawsze zatriumfować nad prawdą - podkreślił prezydent.

Przywołał też fragment wystąpienia, jakie Lech Kaczyński miał wygłosić w 2010 r. na uroczystościach katyńskich. - Na drodze do pojednania trzeba partnerstwa, dialogu równych z równymi, a nie imperialnych tęsknot - cytował. - Zbrodnia katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów, o sile kłamstwa - dodał prezydent.

Jak podkreślił, Lech Kaczyński był prezydentem przyszłości opartej na prawdzie i trosce o los kolejnych pokoleń Polaków. - Wizjonerem, który potrafił rozpoznać geopolityczne wyzwania i zagrożenia. Już w 2008 roku na wiecu w oblężonym Tbilisi w proroczych słowach ostrzegał świat przed odradzającym się rosyjskim imperializmem. Mówił wtedy: "dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę" - przypomniał Duda.

- Niestety niebezpieczeństwa, przed którymi przestrzegał, były ignorowane przez wielu polityków w Polsce i tych, którzy rządzili w Zachodniej Europie. Dominowała polityka naiwnego resetu z Rosją. Dzisiaj wszyscy wiedzą, że Lech Kaczyński miał rację - zauważył Duda.

Prezydent przyznał, że to dla niego wielki zaszczyt i wielkie zobowiązanie, że mógł blisko współpracować z Lechem Kaczyńskim, a w 2015 roku zasiąść w tym samym gabinecie i kontynuować jego misję. - Urzeczywistniać wizje silnej Polski, twardo zabiegającej o swoje interesy. Nie mam wątpliwości, że zwłaszcza w obecnych burzliwych czasach trzeba czynić to nadal - zaznaczył.

- Kolejni wybierani przez nas przywódcy muszą zjednoczyć się wokół priorytetów polskiej racji stanu, które w swoim politycznym testamencie pozostawił nam prezydent Lech Kaczyński - podkreślił Duda. Przypomniał też, że 15 lat temu, w blasku tysięcy zniczy przed Pałacem Prezydenckim, opłakując ofiary największej tragedii w powojennych dziejach Polski, "znów dostrzegliśmy w Rzeczpospolitej naszą najcenniejszą rzecz wspólną". - Dalece ważniejszą od dzielących nas różnic i doraźnych sporów. Potrafiliśmy i chcieliśmy być razem - powiedział.

- W kronikach tamtego czasu pozostanie wspomnienie o przebudzeniu olbrzymiej siły, jaką jest solidarność, ale niestety i pamięć o tych, którzy próbowali ją złamać. Jednak wierzę, że próby zniszczenia tamtej jedności przez tak zwany przemysł pogardy ostatecznie okryje zasłona hańby - zaznaczył. - Dziś już wiemy, nie udało się wymazać dziedzictwa tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Pamięć Polaków, silna, godna i wierna okazała się potężniejsza niż jakiekolwiek próby walki z nią - podkreślił Duda.

Jednocześnie prezydent zauważył, że dla wielu osób tamten czas pozostaje otwartą raną, ale dla najmłodszego pokolenia to historia. - Ci, którzy w 2010 roku dopiero stawiali pierwsze kroki, dziś wkraczają w dorosłość. Dlatego naszą odpowiedzialnością jako świadków tamtych dni jest strzec tej pamięci i przekazywać ją potomnym - wskazał.

Duda zaznaczył, że podczas pełnienia przez niego służby prezydenckiej każdego 10. dnia miesiąca katastrofa smoleńska jest upamiętniana w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. - Ufam, że moi następcy będą kontynuować tę tradycję, jako wyraz szacunku dla tych, którzy zginęli - powiedział.

Dziękował też wszystkim, którzy przez te 15 lat walczyli, aby ta tragedia nie została przemilczana tylko godnie upamiętniana. - Szacunek dla jej ofiar jest i pozostanie miarą szacunku wobec Polski i nas samych - ocenił. - Dlatego nie sposób pogodzić się z tym, że do dzisiaj władze Warszawy nie zdołały nadać jednej z ulic w mieście imienia śp. profesora Lecha Kaczyńskiego - prezydenta Polski i prezydenta stolicy - mówił Duda.

- Doskonale pamiętam moment, gdy zdejmowano tabliczki z napisem aleja Lecha Kaczyńskiego, zastępując je aleją Armii Ludowej. Zachowano tradycję komunistyczną, a zignorowano dorobek prezydenta wybranego w demokratycznych, wolnych wyborach. Twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego, jednej z najważniejszych instytucji dla tożsamości stolicy. W tym kontekście można użyć słowa hańba, ale wystarczy powiedzieć, że tak po ludzku to po prostu nieuczciwe - ocenił Duda.

- Katastrofa [...] odebrała Polsce 96 wybitnych rodaków, a jednak z tej wielkiej straty narodziła się wspólnota. W tamtych pamiętnych dniach wiele osób podjęło decyzję o zaangażowaniu się w sprawy publiczne. Powstały oddolne inicjatywy społeczne i płaszczyzny współpracy na rzecz dobra wspólnego - oświadczył.

Podkreślił, że "taka Polska - ambitna, pewna swojego miejsca w Europie i w świecie, świadoma swojej historii, silna solidarnością obywateli i budująca potęgę swojej armii, to najlepsza odpowiedź na współczesne zagrożenia i odrodzony rosyjski imperializm". - Tylko w ten sposób wypełnimy testament pomordowanych w Katyniu oraz testament tych, którzy zginęli 10 kwietnia w Smoleńsku. Cześć ich pamięci - powiedział prezydent.

Obchody 15 rocznicy Smoleńskiej