Sztuczna inteligencja staje się coraz bardziej powszechna, zmieniając wiele dziedzin naszego życia. Jej zastosowanie nie ogranicza się już tylko do interakcji z ludźmi – coraz częściej wykorzystuje się ją również w naukach przyrodniczych, by pogłębiać nasze zrozumienie świata zwierząt. Tym razem pewne muzeum zdecydowało się pójść krok dalej i wykorzystać AI w zupełnie nowy sposób, oferując swoim odwiedzającym wyjątkowe doświadczenie, które na swój sposób zaskakuje.
Sztuczna inteligencja wkracza do muzeów
Muzeum Zoologii Uniwersytetu Cambridge idzie z duchem czasu i stawia na nowe technologie. W październiku 2024 roku, dzięki najnowszym narzędziom AI, muzeum postanowiło w niecodzienny sposób ożywić swoje eksponaty. Dzięki współpracy z firmą Nature Perspectives odwiedzający mogą teraz nawiązać interaktywne rozmowy z wymarłym ptakiem dodo, wypchaną pandą oraz leniwcem, narwalem, płetwalem błękitnym, czy nawet z karaluchem. Nie jest to jednak klasyczny i sztucznie brzmiący asystent głosowy. Zwierzęta, dzięki sztucznej inteligencji, odpowiadają na pytania w pierwszej osobie, mając przy tym specyficzny akcent i głos, jakby były żywe. Na dodatek zmieniają ton głosu, barwę, a nawet dostosowują odpowiedzi do wieku i języka rozmówcy.
Jesteśmy ciekawi, czy rozmowy ze zwierzętami zmienią nastawienie ludzi do nich – czy taki karaluch będzie bardziej lubiany, ponieważ będzie można usłyszeć jego głos?" - powiedział zastępca dyrektora muzum Jack Ashby
Całość funkcjonuje w prosty sposób – przy każdym eksponacie znajduje się kod QR, który po zeskanowaniu uruchamia interaktywny czat. Co ciekawe, ze zwierzętami można porozmawiać na głos, prawie jak z człowiekiem, ale także zwyczajnie "popisać". Projekt ten, będący pierwszym tego typu zastosowaniem AI w muzeum, pozwoli zespołowi na zbadanie, jak technologia ta może pomóc w zaangażowaniu ludzi w tematykę przyrody oraz jakie pytania najbardziej interesują zwiedzających. Celem jest nie tylko rozrywka, ale przede wszystkim zwrócenie uwagi na problem malejącej bioróżnorodności. Kto wie, może po rozmowie z takim dodo lub pandą zaczniemy inaczej patrzeć na ochronę ginących gatunków?