W połowie lutego na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego opublikowano projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz niektórych innych ustaw. Celem projektowanej ustawy jest wdrożenie do polskiego porządku prawnego dwóch dyrektyw Parlamentu Europejskiego i Rady (UE).
Prof. Grzegorz Tylec, kierownik Katedry Języka, Retoryki i Prawa Mediów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zwrócił uwagę, że w 2019 roku na mocy dyrektyw w UE dokonano regulacji zjawiska nazywanego Text and Data Mining (TDM) - czyli eksploracja tekstów (proces wydobywania użytecznych informacji i wiedzy z dużych zbiorów tekstów i danych). Uznano, że TDM może odbywać się legalnie i w dużej mierze będzie prowadzona bez rekompensaty dla autorów, których utwory są wykorzystywane.
„Poza Polską dyrektywę wdrożyły wszystkie państwa UE. To, co wtedy być może wydawało się słuszne, dzisiaj, jest ogromnym naruszeniem interesów twórców, żeby nie powiedzieć wywłaszczeniem ich z praw autorskich. Wtedy, w 2019 roku, przyjęto regulacje prawne, w ogóle nie mając świadomości tego, że TDM jest fundamentalną technologią, która będzie za trzy, cztery lata wykorzystywana przez algorytmy sztucznej inteligencji, które zdolne będą tworzyć nowe oryginalne teksty, obrazy czy muzykę” – powiedział PAP prof. Tylec.
Zwrócił uwagę, że dopiero na przestrzeni ostatnich dwóch lat, zorientowano się, że nowe rozwiązania technologiczne wykorzystują dzieła naukowe i wszelkiego rodzaju utwory, „kreując nowe oryginalne wytwory, które konkurują na rynku z utworami stworzonymi przez ludzi”.
„Wszystko to dobywa się bez wynagrodzenia osób, których utwory zostały wykorzystane. To wzbudziło kontrowersje i rozpoczęła się dyskusja, czy tego rodzaju użytek utworów przez algorytm sztucznej inteligencji, jest działaniem naruszającym prawa autorskie, czy nie” – dodał.
Zaznaczył, że w Stanach Zjednoczonych toczą się spory pomiędzy wielkimi firmami, twórcami algorytmów sztucznej inteligencji, a różnymi organizacjami zrzeszającymi twórców. Strony spierają się dokładnie o to samo - czy eksploracja tekstów jest działaniem legalnym, czy nie. Czy działania SI należy rozumieć tylko jako eksplorację tekstów, czy jednak to, co robią algorytmy SI, jest czymś więcej i narusza prawa autorskie.
„Kamyczkiem, który może ruszyć lawinę i przesądzić, że działalność algorytmów sztucznej inteligencji, to nie jest dokładnie to samo co Text and Data Mining, może być nowelizacja prawa autorskiego w Polsce, mająca na celu wdrożenie do krajowego porządku prawnego dyrektyw Unii Europejskiej z 2019 roku” – ocenił naukowiec.
Projekt nowelizacji prawa autorskiego implementujący wskazaną dyrektywę został ogłoszony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w połowie lutego. Aktualnie trwają konsultacje społeczne. „W swym projekcie ministerstwo wskazuje, że po tych kilku latach od uchwalenia dyrektywy mamy zupełnie inną perspektywę - jak rozwinęła się technologia i w jaki sposób wykorzystywane są utwory przez SI” – zaznaczył prof. Tylec.
„Z tego powodu w propozycji ministerstwa kultury znalazło się pionierskie rozwiązanie w skali Europy być może i świata” – ocenił naukowiec z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
To przepis, który mówi, że TDM musi być wprowadzony zgodnie z regulacjami prawa europejskiego, ale jednocześnie, co jest właśnie nowatorskie, zastrzega się, że wykorzystanie utworów w celu TDM nie może prowadzić do tworzenia generatywnych modeli sztucznej inteligencji, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej. „Należy to interpretować w ten sposób, że autorzy powinni uzyskać wynagrodzenie za wykorzystywanie ich prac przez generatywną SI” – powiedział Tylec.
Zwrócił uwagę, że TDM w 2019 roku zostało w dużej mierze otwarte dla działalności naukowej badawczej, a także komercyjnej. „Jeżeli udałoby się, tak jak chce ministerstwo, ten przepis w Polsce do prawa autorskiego wprowadzić, to będzie to ogromny krok naprzód w kierunku ochrony praw twórców, ponieważ on przesądzi, że działalność generatywnych algorytmów sztucznej inteligencji narusza prawa twórców - jeśli oni lub reprezentujące ich organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi na to nie wyraziły zgody” – zaznaczył profesor Tylec.
Dodał, że jest „wielkim kibicem tego rozwiązania” i chciałby, aby ta propozycja ministerstwa została przyjęta przez Sejm właśnie w tej formie.