Słaba inauguracja polskich skoczków. PZN zachowuje spokój
Długo wyczekiwany pierwszy weekend ze skokami w sezonie 2023/2024 nie przyniósł wybitnych wyników reprezentantów Polski. Najlepiej z naszych skoczków zaprezentował się Paweł Wąsek. Zwycięzca Letniego Grand Prix 2024 zajął 14. i 23. miejsce w Lillehammer. Punktowali także Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł. Dwa razy poza czołową trzydziestką uplasował się Maciej Kot i, pomimo pierwotnych założeń, nie znalazł się on w składzie na konkursy w Ruce. W Finlandii jego miejsce zajmie Jakub Wolny.
Pozytywów zimowej inauguracji w wykonaniu Polaków stara się szukać dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej PZN Alexander Stoeckl. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty Austriak podkreśla, że wie, w czym aktualnie tkwi problem. - Było zbyt dużo chwiejności. Widzieliśmy dobre skoki w przypadku niektórych zawodników, ale brakowało powtarzalności. To oczywiście odbija się na rezultatach – czytamy.
Były trener Norwegów podkreśla, że nasi skoczkowie są w stanie zajmować lepsze miejsca, jednak aktualnie, w związku ze wspomnianymi problemami, nie pokazują pełni możliwości. W słowach Austriaka można wyczuć nawiązanie do słynnego już w polskich skokach powolnego wchodzenia w sezon. - Każdy ma świadomość tego, w jakim miejscu się znajdujemy. Zawodnicy zachowują cierpliwość i są bardzo chętni do pracy. Na spotkaniu z drużyną po konkursach w Lillehammer powiedzieli, że są głodni sukcesów – podkreślił dyrektor w rozmowie z portalem.
Polecany artykuł:
Jak Alexander Stoeckl ocenia pracę Thomasa Turnbichlera?
Według Stoeckla Polacy aktualnie mają spory problem z techniką, a jak wiadomo, bez tego dobrych skoków próżno szukać. - Skoczkowie są świadomi, że popełniają drobne błędy, które później przekładają się na kolejne metry – czytamy. Austriak nawiązuje także do norweskiego obiektu Lysgardsbakken i podkreśla, że Polacy, w przeciwieństwie do innych drużyn, nie przyjechali do Norwegii wcześniej. - Lillehammer to bardzo trudna skocznia, sporo inna niż Wisła i Zakopane. Trudno się do niej zaadaptować.
Mimo bardzo przeciętnych wyników polskich skoczków, w Polskim Związku Narciarskim działacze zachowują spokój. Alexander Stoeckl zapewnił, że wciąż ma zaufanie do trenera Thomasa Turnbichlera. - Dalej zachowujemy spokój. To najlepsze, co możemy zrobić w tej sytuacji – powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
Już w piątek karuzela Pucharu Świata przeniesie się do fińskiej Ruki, nieopodal Kuusamo. W sobotę i w niedzielę rozegrane zostaną tam konkursy indywidualne. Liderem klasyfikacji generalnej po inauguracji w Lillehammer jest Niemiec Pius Paschke.
ZOBACZ:Partnerki polskich skoczków narciarskich. To właśnie one najmocniej wspierają sportowców!