Po pierwszej, konkursowej serii Aleksander Zniszczoł plasował się na siódmej pozycji, skoczył 209,5 metra. W drugiej, kiedy panowały bardzo trudne warunki, wylądował na odległości 197,5 metra. W sumie zdobył 375,1 punktu, co dało mu dziesiątą pozycję.
Andreas Welinger zajął miejsce na najwyższym stopniu podium (skoczył 228 i 229,5 m - zdobył łącznie 436,1 pkt) przed Słoweńcami Timim Zajcem (234 i 208 m - 427,8 pkt) i Anže Laniškiem (208 i 225 m - 422,7 pkt).
Obok Zniszczoła w finale wystąpił Paweł Wąsek zajmując 18. lokatę (skoczył dwukrotnie 188 metrów, 332,4 pkt.), a Kamil Stoch był 19 (190,5 oraz 194 m - 330,8 punktów).
Awansu nie finału nie wywalczyli 36. Jakub Wolny - 179 metrów i 39. Maciej Kot - 153 metry.
Słoweniec Domen Prevc, mistrz świata z dużej skoczni w Trodheim, wywalczył piątą lokatę. W serii finałowej oddał najdłuższy skok 239 m, ale go nie ustał i ostatecznie był piąty.
Liderem Raw Air został Wellinger.
Polecany artykuł:
Jak przebiegał sobotni konkusr? Po pierwszej serii prowadził Wellinger po skoku na odległość 228 m. Drugi był Zajc - 234 m, a trzeci Japończyk Ryoyu Kobayashi - 216 m.
Zniszczoł wylądował na 209,5 m i był 7., Wąsek osiągnął 188 m i plasował się na 16. pozycji, a Stoch uzyskał 190,5 m i był 21.
W wyniku "afery kombinezonowej" w konkursie nie startowało pięciu czołowych norweskich skoczków, którzy tymczasowo zostali zawieszeni przez FIS. To Marius Lindvik, Johann Andre Forfang, Robert Johansson, Robin Pedersen i Kristoffer Eriksen Sundal.
Pierwsza seria została rozegrana w miarę równych warunkach. Jednak w drugiej wiatr zaczął wiać o wiele mocniej, z różnych kierunków i było widać, że ... jury konkurs chce rozegrać na siłę. Tak się stało... niektórzy "szczęściarze" trafili na wiatr pod narty i odlecieli, "pechowcy" nie mieli szczęścia. Można zaliczyć do tego grona Stocha, który choć trafił na złe warunki, to był w stanie wylądować na 194 m.
Wellinger w drugim skoku wylądował na 229,5 m i udowodnił, że jest doskonałym lotnikiem. Zajc miał 208 m, a Lanisek w bardzo dobrym stylu 225 m, co uznali sędziowie z których czterech dało mu prawie notę marzeń - po 19 pkt.
Zniszczoł miał 197,5 m i spadł w porównaniu z pierwszą serią o trzy pozycje. Wąsek powtórzył 188 m z pierwszej serii i stracił dwie lokaty, natomiast Stoch dzięki lądowaniu na 194 m, awansował w porównaniu z pierwszą serią o dwie pozycje.
- Jak nie ma wsparcia, to trudno jest dalej odlecieć. Gdyby na zeskoku było minimalnie więcej wiatru z boku lub z przodu, to byłoby inaczej. Ale na to nie miałem wpływu - ocenił swój występ Zniszczoł.
Warunki pogodowe w drugiej serii wypaczyły przebieg rywalizacji, trzeba by się zastanowić nad tym, czy nie lepiej byłoby zakończyć konkurs po pierwszej odsłonie. Ale umowy telewizyjne, ze sponsorami i inne przynoszące FIS dochody, są, jak widać, ważniejsze.
W klasyfikacji generalnej PŚ liderem jest nadal Austriak Daniel Tschofenig - 1653 pkt, drugi jest jego rodak Jan Hoerl - 1535, a trzeci kolejny Austriak Stefan Kraft - 1093.
W niedzielę w Vikersund zaplanowany jest drugi konkurs.