Daniel Tschofenig z pierwszą wygraną w karierze
To była wietrzna sobota na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Prognozy, które przewidywały silny wiatr, potwierdziły się. Wiało z różnych stron, ale w głównej mierze w plecy zawodników. Organizatorzy nie mieli jednak większych problemów z przeprowadzeniem dwuseryjnego konkursu. Mimo krótkich przerw, rywalizacja przebiegła w miarę sprawnie. Nie mogliśmy także narzekać na taniec z belkami. Wszyscy skoczkowie w drugiej serii startowali z szesnastej platformy. Najlepiej poradził sobie Austriak Daniel Tschofenig, który triumfował przed polską publicznością. Była to dla niego wyjątkowa wygrana, bo pierwsza w karierze. Oprócz niego na podium znaleźli się także Gregor Deschwanden i Pius Paschke, który zachował żółty plastron lidera Pucharu Świata.
Co po swoim pierwszym zwycięstwie w karierze powiedział Daniel Tschofenig?
Wczoraj miałem dobre kwalifikacje, dzisiaj skakałem coraz lepiej i lepiej i w końcu udało się zaliczyć dwa dobre skoki i wygrać. Długo na to pracowałem. Bardzo cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa. Mam nadzieję, że coraz więcej młodych zawodników, urodzonych już w 21 wieku, będzie osiągać takie sukcesy – powiedział Austriak na konferencji prasowej.
Przypomnijmy, że dzisiejszy triumfator urodził się w 2002 roku i jest pierwszym skoczkiem w historii urodzonym w XXI wieku, który stanął na najwyższym stopniu podium Pucharu Świata.
Czterech Polaków w TOP-30. Najlepszy Paweł Wąsek
Najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski był Paweł Wąsek, który na półmetku zawodów zajmował jedenaste miejsce i na tej samej pozycji zakończył konkurs. Co po tych zawodach powiedział zwycięzca Letniego Grand Prix 20204?
Oczywiście niedosyt jest, bo chciałoby się na pewno wskoczyć do czołowej dziesiątki. Nie mogę też być niezadowolony, bo to najlepszy mój konkurs w sezonie. Bardzo fajny konkurs, w końcu ze świetną atmosferą, z pełnymi trybunami - mówi Paweł Wąsek.
- Dzisiaj trochę te skoki mi leciały do przodu, były trochę za agresywne. Przed jutrzejszymi zawodami muszę się nad tym skupić. Mam nadzieję, że uda mi się to wyeliminować - dodaje najwyżej sklasyfikowany dziś polski skoczek.
Na szesnastym miejscu sobotni konkurs zakończył Aleksander Zniszczoł, który w piątek wspominał, że będzie walczył o podium.
No tak, trochę daleko od tego podium. Ale wczoraj mówiłem, że może być, ale nie musi. No i nie ma. Trzeba się cieszyć tym, co się ma i iść do przodu. Dzisiaj nie było moich warunków. Myślę, że w pierwszej serii oddałem dobry skok. Ten z drugiej serii trochę za bardzo przeleciał mi do przodu. Musimy gonić czołówkę. Trzeba poszukać rezerw i poszukać trochę w sprzęcie – zaznacza Zniszczoł.
ZOBACZ: Partnerki polskich skoczków narciarskich. To właśnie one najmocniej wspierają sportowców!
Jest lepiej, ale cały czas sporo trzeba poprawić
Punkty zdobyli dzisiaj także 25. Dawid Kubacki i 26. Jakub Wolny. Jak podsumowali swoje wyniki?
Myślę, że można zauważyć delikatny optymizm. Tak bym to nazwał. Trzy skoki, które dzisiaj oddałem były całkiem równe i przyzwoite. Oczywiście to nie jest to, na co mnie stać i to, na co liczymy wszyscy – ja, kibice i trenerzy. Poprzedni sezon pokazał nam jednak, że nie ma dróg na skróty. Wszystko trzeba sobie wypracować i tymi małymi kroczkami piąć się do przodu. Z dnia na dzień coraz pewniej się czuje i coraz lepiej to zaczyna funkcjonować – podkreśla Dawid Kubacki.
W jakich aspektach trzeba zaliczyć największą poprawę?
90 procent sukcesu odbywa się na progu. Reszta, czyli lot i lądowanie to jest już pochodna tego, co się zrobi na progu. W locie wielokrotnie pokazywałem, że potrafię sobie poradzić. Moje prędkości najazdowe wróciły do ogólnie pojętej normy. Teraz ustabilizowanie tego odbicia i włączanie coraz mniejszej kontroli tego co muszę zrobić, spowoduje, że tej energii z progu będzie coraz więcej, lepsza będzie rotacja, a co za tym idzie, będą lepsze prędkości w powietrzu i więcej metrów – dodaje Kubacki.
Jakub Wolny bardzo długo musiał czekać na punkty Pucharu Świata. Czy po dzisiejszej pozycji w trzeciej dziesiątce czuje ulgę?
Na pewno jest trochę ulgi. To jest taka mała nagroda za tę ciężką pracę, którą całe lato wykonywałem i którą dalej wykonuje. Wczoraj mówiłem, że to nie były moje skoki. Dzisiaj postanowiłem nieco agresywnie podjeść do tego i to mi się na pewno udało – podkreśla Jakub Wolny.
Jak dzisiejszy konkurs podsumowuje trener Thomas Turnbichler?
Po dzisiejszych zawodach można dostrzec kilka pozytywnych aspektów. Zacznijmy od Kuby Wolnego, który po trzech latach przerwy zdobył swoje pierwsze punkty Pucharu Świata. To bardzo cieszy, bo potrzebujemy Kubu w następnych latach. Paweł Wąsek także wykonał dwa dobre skoki. Z takimi próbami, jeśli będzie ich coraz więcej w zawodach, Paweł może zostać naszym liderem. Olek skoczył dobrze w pierwszej serii, w drugim skoku miał trudne warunki. To nie były dla niego łatwe zawody, on jest stąd i czuł z pewnością dużą presję - podkreśla trener.
Jakie cele stawia przed swoimi zawodnikami przed jutrzejszym konkursem?
Musimy kontynuować ten proces i wszyscy zawodnicy muszą zaliczyć dwa dobre skoki. Jeżeli tak będzie, mam nadzieję na dwa miejsca w czołowej dziesiątce, tak jak mówiłem przed weekendem - kończy szkoleniowiec Polaków.
Poza czołową trzydziestką sobotnie zawody zakończyli Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła, którzy zostali sklasyfikowani odpowiednio na 33., 34., i 35. miejscu.