Dawid Kubacki

i

Autor: PAP/Grzegorz Momot Co po konkursie w Zakopanem powiedzieli polscy skoczkowie?

Skoki narciarskie

Konkurs drużynowy w Zakopanem za nami. Co po zawodach powiedzieli polscy skoczkowie?

2025-01-18 19:37

Pierwszy dzień rywalizacji na Wielkiej Krokwi w Zakopanem już za nami. W zawodach drużynowych bezkonkurencyjni okazali się Austriacy, którzy nad drugimi na podium Słoweńcami mieli ponad 40 punktów przewagi. Na trzecim miejscu zmagania ukończyli Norwegowie. Polacy zdołali wywalczyć piąte miejsce. Co powiedzieli tuż po konkursie?

Puchar Świata w Zakopanem. Bezkonkurencyjni Austriacy. Polacy na piątkę? 

W sobotę w Zakopanem odbył się pierwszy w tym sezonie konkurs drużynowy. Na starcie rywalizacji na Wielkiej Krokwi stanęło dziesięć drużyn. Najlepsi, co nie może nikogo dziwić, okazali się Austriacy. Jan Hoerl, Daniel Tschofenig, Maximilian Ortner i Stefan Kraft triumfowali bez cienia wątpliwości. Może świadczyć o tym przewaga nad drugą drużyną - Słowenią - ponad 40 punktów. Skład podium uzupełnili Norwegowie. 

Na piątym miejscu sobotnią drużynówkę zakończyli Polacy. Podopieczni Thomasa Turnbichlera zaprezentowali się w składzie: Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek. Część ekspertów przed zawodami mówiła, że naszych skoczków stać tak naprawdę na miejsca od 3 do 7. Polacy walki o podium jednak nie nawiązali, strata do trzecich Norwegów to 85,9 punktu. Dużo, bardzo dużo. Co o dzisiejszych skokach powiedzieli zainteresowani? 

Co po konkursie w Zakopanem powiedzieli polscy skoczkowie? 

Paweł Wąsek, czyli obecny lider naszej kadry, nie był do końca zadowolony z dzisiejszych skoków. Choć był najlepszym Polakiem i w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej zajął piąte miejsce. 

Odskoczyły te drużyny dziś na pewno. Skakali bardzo dobrze, skakali równo i stabilnie. U nas może tej stabilizacji zabrakło, ale trzeba przyjąć taki wynik i wyciągnąć wnioski i starać się jutro poprawić. Dziś te skoki nie były idealne. I pierwszy i drugi z progu nie wyglądały tak, jak bym chciał. Całe szczęście, że lot u mnie bardzo dobrze funkcjonuje i udało się te metry na dole wyciągnąć. Nie mogę powiedzieć, że się dzisiaj spisałem - podkreśla Wąsek.

Nieco lepszy humor miał Dawid Kubacki, który ostatnie tygodnie miał bardzo słabe, a teraz widać ewidentną poprawę w jego dyspozycji. 

Mogę być zadowolony. Szczególnie te konkursowe skoki były bardzo przyzwoite, chociaż mam trochę niedosyt, bo ten z drugiej serii był spóźniony i to czułem, że mi trochę urwało. Mogłem tu parę metrów dalej polecieć. Oczywiście w klasyfikacji by to nic nie zmieniło, ale jednak samopoczucie byłoby lepsze, że to 130 metrów udało się przekroczyć. Ogólnie patrząc na te skoki, to były dość solidne i to, co sobie założyłem, to wykonałem i myślę, że to jest taki fajny progres. Widać, że moja praca procentuje. To już nie jest takie mielenie w miejscu - zaznacza Kubacki.

Kamil Stoch po długiej przerwie powrócił do pucharowej rywalizacji i jak sam zaznacza, to dla niego bardzo dużo znaczy. 

Przede wszystkim cieszę się, że jestem częścią drużyny. Może nie daje tyle, ile wszyscy by chcieli, ile sam bym chciał, ale i tak daję wszystko, co mam. Super, że mogę startować u siebie w domu - mówi Stoch. 

Nie da się ukryć, że kiedyś Stoch miał pewne miejsce w drużynie i to od niego trenerzy zaczynali ustalanie składu. Teraz ta sytuacja nieco się zmieniła. 

Sam sobie tak dzisiaj powiedziałem, że trochę się role zamieniły, że wracam do korzeni. Tak jak życiowo zataczamy krąg i później dzieci się muszą nami zajmować. Tak ja od nowa muszę kwalifikować się do składu. Takie jest życie, taki jest tez sport - zaznacza trzykrotny mistrz olimpijski. 

Najwięcej zarzutów do siebie miał dzisiaj Aleksander Zniszczoł. Nie da się ukryć, że jego pierwszy skok mocno zawiódł. Zaledwie 119 metrów sprawiło, że już na samym początku musieliśmy odrabiać straty. 

Słowa wsparcia od kibiców mi się przydadzą. Pierwszy skok był niestety dużo gorszy od drugiego. Był zaczęty za wcześnie. Niepotrzebnie trochę kombinowaliśmy z pozycją najazdową. To były techniczne błędy, nie kwestia psychiki. Byłem bardzo wkurzony, bo ja tak nie skaczę - mówi wyraźnie rozgoryczony Zniszczoł. 

Jak sam przyznaje, gdyby oddał skoki na swoim poziomie, walka o lepsze miejsce mogłaby być łatwiejsza. - Dzisiaj to taki gong z góry. Trzeba porozmawiać, przeanalizować skoki. Jutro jest kolejny dzień - podkreśla. 

ZOBACZ: Tłumy kibiców w Zakopanem. Biało-czerwono pod Tatrami

Skoki narciarskie - rozmowy [17.01.2025]