Spis treści
- Pierwsze zwycięstwo z Litwą w 1995 roku
- Juskowiak, "książę Paryża" i inni
- Apostel: mieliśmy mocną grupę
- Były selekcjoner liczy na sześć punktów
- "Zawsze czegoś brakowało"
- Piłkarz, trener, działacz
Pierwsze zwycięstwo z Litwą w 1995 roku
15 marca 1995 roku Polska pokonała Litwę 4:1 na stadionie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Dla naszej reprezentacji, którą prowadził wówczas Henryk Apostel, była to próba generalna przed meczem wyjazdowym z Rumunią w eliminacjach do Mistrzostw Europy 1996. Dwa tygodnie później, w Bukareszcie, po zaciętym spotkaniu, przegrali 1:2, ale później jeszcze przez kolejne miesiące liczyli się w walce o awans do Euro. Jeśli chodzi o Litwę - po rozpadzie Związku Radzickiego pokonaliśmy ją wtedy po raz pierwszy, w ogóle był to drugi mecz obu reprezentacji po przemianach politycznych (w 1993 roku, także w towarzyskim starciu w Brzeszczu, padł remis 1:1).
Juskowiak, "książę Paryża" i inni
Do wyróżniających się piłkarzy z tamtego pokolenia należy zaliczyć między innymi Andrzej Juskowiaka, Romana Koseckiego, Piotra Nowaka, Wojciecha Kowalczyka. Apostel "odkrył" dla kadry jednak również czołowych wtedy polskich ligowców, np. Sylwestra Czereszewskiego, Waldemara Jaskulskiego, Krzysztofa Bukalskiego czy wreszcie bramkarza Andrzej Woźniaka, słynnego "księcia Paryża" (przydomek ten zyskał po pamiętnym remisie 1:1 z Francją na Parc de Princess).
Apostel: mieliśmy mocną grupę
W grupie eliminacyjnej Polska zmierzyła się wówczas z Francją, wspomnianą Rumunią (ćwierćfinalistą i rewelacją mundialu 1994 w USA) a także Izraelem, Słowacją i Azerbejdżanem, które po przemianach politycznych dopiero zaczynały rywalizację na europejskiej arenie piłkarskiej. To były całkiem inne realia niż obecnie. Awansowały dwie najlepsze ekipy - w tym przypadku były to Francja i Rumunia.
- Mieliśmy mocną i wyrównaną grupę. Wie pan, szkoda do dziś, że nie udało się z niej wyjść, zabrakło nam niewiele. Od razu powiem, że najbardziej żałuję tych dwóch remisów z Francją (0:0 w Zabrzu i 1:1 w Paryżu - przyp. PSta). Na ich tle zaprezentowaliśmy się dobrze. Był to jeden z faworytów naszej grupy, pamiętajmy o tym, że trzy lata po spotkaniach z nami Francuzi zdobyli tytuł mistrzów świata, w składzie niewiele różniącym się od tego, który walczył z naszą reprezentacją - opowiada Henryk Apostel, który 29 stycznia tego roku świętował 84 urodziny.
Reprezentuje to samo pokolenie, co inni, dawni selekcjonerzy reprezentacji - Jacek Gmoch, Andrzej Strejlau, Antoni Piechniczek. Apostel, dziś już emeryt, należy do klubu seniora, działającego przy Polskim Związku Piłki Nożnej. W miarę możliwości spotyka się z dawnymi kolegami trenerami, ale również byłymi podopiecznymi.
- Piłkarze, których Henryk prowadził przed laty w reprezentacjach - młodzieżowych i dorosłej oraz w klubach, darzą go do dziś dużym szacunkiem - przypomina Elżbieta Panas, żona Apostela, znana polska aktorka.
Poniżej skrót meczu Polska - Litwa (4:1) w 1995 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Były selekcjoner liczy na sześć punktów
- Mieszkamy pod Warszawą, w miarę możliwości jeździmy wspólnie na mecze obecnej reprezentacji. Jeżeli teraz nie uda nam się dotrzeć na PGE Narodowy i obejrzeć kadry w meczach z Litwą czy Maltą, na pewno będziemy trzymali za nią kciuki przed telewizorem - mówi Elżbieta Panas.
- Bardzo liczę na to, że reprezentacja wywalczy sześć punktów w najbliższych dwóch spotkaniach i dobrze zacznie te eliminacje - mówi były selekcjoner reprezentacji z lat 1993-95. Co ciekawe, z obecnym opiekunem kadry łączy go choćby miejsce urodzenia - obaj pochodzą z Bytomia na Śląsku.
- Znam Michała Probierza, życzę mu tego, żeby poprowadził reprezentację do finałów mundialu. Pewnie, że do gry kadry w ostatnich miesiącach można mieć różne zastrzeżenia, ale pamiętajmy, że powodzenie zależy nie tylko od selekcjonera, ale też zaangażowania piłkarzy na boisku, na zgrupowaniach kadry. Ono musi być nieodzowne, kiedy wychodzisz na boisku, powinieneś dać z siebie wszystko - przypomina Apostel.
"Zawsze czegoś brakowało"
W rozmowie z serwisem eska.pl wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością.
- Piłka nożna bywa bezwzględna. Wystarczy błąd bramkarza czy obrońców, jakaś niewykorzystana okazja strzelecka, komuś zadrży noga w ważnym momencie.... Takie niuanse mają potem wpływ na końcowy wynik. W czasach, kiedy ja prowadziłem reprezentację, nasi piłkarze, owszem, chcieli aspirować do gry z najlepszymi, ale w decydujących momentach zawsze "tego czegoś brakowało". My na przykład w dwumeczach z Francją czy Rumunią nie potrafiliśmy sięgnąć po komplet punktów. Cóż poradzić, można rozpamiętywać, ale czasu i zmarnowanych szans już się nie odwróci - mówi Henryk Apostel.
Piłkarz, trener, działacz
Henryk Apostel jest wychowankiem GKS Rozbark. Jako piłkarz występował w Polonii Bytom, Legii Warszawa, Orłach Chicago, Śląsku Wrocław oraz Polonii Warszawa. Zagrał jeden mecz w pierwszej reprezentacji Polski, później dał się poznać jako znakomity szkoleniowiec. Trenerską karierę zaczynał w Pogoni Siedlce, pracował także w Śląsku Wrocław, Lechu Poznań, Orłach Chicago, Górniku Zabrze, Wiśle Kraków, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, klubie SC Sur w Omanie. Trenował młodzieżowe reprezentacje Polski. W 1980 roku, z kadrą U-18 wywalczył wicemistrzostwo Europy, Polska przegrała w finale z Anglią 1:2, turniej odbył się w Lipsku w NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna). Taki sam wynik pod wodzą Apostela osiągnęli rok później młodzieżowcy do lat 20, przegrywając w finale z Republiką Federalną Niemiec 0:1.
W piłce klubowej jako trener przeszedł do historii po meczach Lecha Poznań z FC Barcelona w Pucharze Zdobywców Pucharów. Jesienią 1988 roku, w drugiej rundzie rozgrywek lechici pod wodzą Apostela zremisowali na Camp Nou 1:1, potem ten sam wynik powtórzyli w rewanżu w Poznaniu.
W rzutach karnych polski zespół przegrał 4:5 i odpadł z dalszej rywalizacji, ale pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Pierwszą reprezentację Polski Apostel prowadził w latach 1993-95. Był także wiceprezesem do spraw szkolenia w Polskim Związku Piłki Nożnej, obecnie jest honorowym członkiem naszej federacji.