Spis treści
- Czachowski o postawie Legii: degrengolada
- Trzeba tyrać!
- "Portowcy" chcą wzbogacić gablotę
- Scementowany Raków, ofensywna Jagiellonia
- Rozterki przed meczami reprezentacji
Czachowski o postawie Legii: degrengolada
Legia Warszawa, z którą 34 lata temu dotarł pan do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów, dziś mocno rozczarowuje kibiców. W pierwszych tegorocznych spotkaniach ekstraklasy wygrała jedno spotkanie, raz zremisowała i poniosła dwie porażki...
Piotr Czachowski: - Miałem okazję oglądać ostatni mecz Legii w Radomiu, zakończony porażką warszawskiej drużyny 1:3. To było fatalne spotkanie w wykonaniu podopiecznych Goncalo Feio. Nie potrafili podołać zadaniu i wywalczyć trzech punktów, zagrać na miarę możliwości i adekwatnie do zarabianych w klubie pieniędzy. Trudno rozumieć, dlaczego tacy piłkarze, którzy występują w Legii, nie potrafią pokonać zespołu broniącego się przed spadkiem. To jest nie tylko dla mnie wielka zagadka, ale - jak mówi przysłowie - ryba psuje się od głowy. Przegrali z Radomiakiem, wcześniej z Piastem w Gliwicach (0:2), zremisowali u siebie z Koroną Kielce (1:1). Ograli tylko Puszczę Niepołomice 2:0 na własnym stadionie. Takiemu klubowi nie przynosi to żadnej kluby. Widziałem protest kibiców przy Łazienkowskiej, ale oni mają rację.
Kibic płaci, wymaga i co dostaje w zamian? Miernotę i powody do wściekłości. Jeśli gra się w Legii, to cel powinien być jeden - walka o mistrzostwo Polski. Nie osiągnie się go jednak w takim stylu jak obecnie.
Kibicom Legii przykro było patrzeć na to, co działo się w Radomiu.
- Wystarczyło, że Radomiak wykazał ogromną ambicję. Przegrywał 0:1, ale odwrócił losy meczu na swoją korzyść, Legia nie potrafiła znaleźć sposobu na zmotywowanego przeciwnika, zbyt łatwo oddała pole. Przed Legią nie tylko kolejne spotkania w ekstraklasie, ale również w Lidze Konferencji z norweskim Molde. Ta drużyna jest absolutnie "do ugryzienia", ale legioniści muszą być w formie. Nie ma dziś takiego piłkarza, może z wyjątkiem Bartosza Kapustki (na zdjęciu poniżej), nad którym można byłoby pochylić się i powiedzieć kilka ciepłych słów. To, co prezentują inni, to jest po prostu degrengolada.

i
Trzeba tyrać!
Ciężko jest analizować powody słabej postawy Legii nie będąc "w środku", ale jak pan sądzi, z czego ona wynika? Popełniono jakieś błędy w zimowych przygotowaniach, czy może są nieporozumienia na linii trener Feio - drużyna?
- Nawet oglądając mecz w telewizji widzę, że drużynie brakuje sportowej ambicji. Jeśli jej nie ma, umiejętności można sobie wtedy wrzucić do kieszeni. Każdy przeciwnik grający przeciwko Legii będzie mobilizował się dodatkowo. Odnoszę wrażenie, że obecni piłkarze Legii myślą, iż wszystko załatwią tylko wspomnianymi umiejętnościami oraz dostojnym poruszaniem się na boisku.
Niestety, nie tędy droga. Jeśli reprezentujesz barwy tego klubu, ktoś cię do niego sprowadził i dał szansę, to po prostu tyraj na murawie!
Ostatnie wyniki są złym sygnałem dla klubu, poczynając od prezesa Mioduskiego na piłkarzach kończąc, także tych rezerwowych, którzy grają najmniej w podstawowym składzie. Pyta pan o Feio? Nie znam tego trenera, jego warsztatu. Nie powiem więc o Portugalczyku, że jest super trenerem i wie, jak to wszystko poukładać. Ostatnie wyniki zarówno jemu jak i piłkarzom chwały nie przynoszą.
Pod względem czysto piłkarskim czego brakuje Legii w tej rundzie wiosennej?
- Typowego snajpera, takiej "dziewiątki", która w Legii zawsze była. Dziś jest z tym duży problem. W ostatniej chwili ściągnięto do klubu napastnika Ilię Szkurina, zadowolona jest Stal Mielec, bo "skasowała" za niego półtora miliona euro (według nieoficjalnych informacji - przyp. PSta). To nie jest jednak łatwo przyjść do Legii, aby z marszu stać się czołową postacią zespołu. Owszem, grać można i zarabiać pieniądze, ale do tego musisz jeszcze coś sobą reprezentować, nie tylko myśleć o przysłowiowych niebieskich migdałach i liczyć kasę...
"Portowcy" chcą wzbogacić gablotę
Porozmawiajmy o innych zespołach. Kto pana pozytywnie zaskakuje tej wiosny?
- Pogoń Szczecin wygrała cztery mecze z rzędu, straciła tylko jedną bramkę, strzeliła dziesięć. Ten zespół wie, o co na boisku chodzi. Pamiętamy przecież, że sytuacja w klubie nie była jasna, szukano nowego właściciela. "Portowcy" wyglądają bardzo dobrze, realizują założenia na boisku. Na pewno chcieliby w końcu włożyć jakieś trofeum do klubowej gabloty. Piąty mecz bez porażki zanotowała Korona Kielce, być może świadczy to o tym, że zaczyna wychodzić z marazmu, bo przecież w ostatnich latach zawsze broniła się przed spadkiem. Dobrze pokazała się w meczu z Legią w Warszawie. Grając z przewagą jednego zawodnika (po czerwonej kartce Ryoya Morishity - przyp. PSta) nie zdołała wywalczyć zwycięstwa, bo gospodarze na to nie pozwolili. Kielczanie mieli jednak ku temu szansę.
Nasza liga jest szalona, ale najpierw liczy się podejście do spotkania, mentalność, waleczność, zaciekłość, umiejętności - jeśli drużyna je posiada - same potem wypłyną na murawie.
Jestem warszawiakiem, nie będę ukrywał, że mocno trzymam kciuki za Legię, ale widzę w tym momencie, jak inni lepiej i skuteczniej grają w piłkę.
Scementowany Raków, ofensywna Jagiellonia
Na czele tabeli są: Lech Poznań (44 punkty), Raków Częstochowa (43) i Jagiellonia Białystok (42). Za wcześnie jeszcze na koronację, ale dziś to te zespoły trzeba uznać za głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Piąta Legia ma 36 "oczek", wyprzedza ją nawet Pogoń Szczecin (39).
- "Portowcy" to naprawdę super zaskoczenie tej rundy, chyba niewielu liczyło, że będą mieli w tym momencie sezonu taki dorobek. Raków z kolei przykład nie zdobywa zbyt wielu bramek, ale widać, że trener Marek Papszun potrafi scementować ten zespół. Lech roztrwonił przewagę, jaką miał po rundzie jesiennej, ale nadal jest liderem. Ostatnio wygrał u siebie z Zagłębiem Lubin, to jest taka ekipa, który musi wejść na swoje odpowiednie tory. Jagiellonia zdobywa dużo bramek, trener Adrian Siemieniec opiera grę na swoich zasadach - jesteśmy drużyną, która lubi atakować. Mając w składzie takich graczy jak Afimico Pululu czy Jesus Imaz, Jagiellonia może pokazywać siebie w dobrym wydaniu i obrona tytułu mistrza Polski jest dla niej absolutnie do osiągnięcia.
Rozterki przed meczami reprezentacji
Za miesiąc reprezentacja Polski rozpocznie eliminacje do mundialu 2026. Czego spodziewa pan się po naszej kadrze. Trudno spodziewać się jakichś personalnych odkryć od listopadowych meczów w Lidze Narodów. Teraz, 21 marca gramy na PGE Narodowym z Litwą, trzy dni później, także w Warszawie z Maltą. Na co stać Biało-czerwonych?
- Wie pan, nie ma co ukrywać, że mieliśmy szczęśliwe losowanie. W grupie eliminacyjnej oprócz wyżej wymienionych powalczymy jeszcze z Finlandią oraz z Hiszpanią lub Holandią, obie te reprezentacje będą jeszcze rywalizowały ze sobą w ćwierćfinale Ligi Narodów. Trzeba liczyć się z porażkami i stratą punktów w starciach z którymś z tych zespołów, ale nie wyobrażam sobie nawet sytuacji, abyśmy nie zajęli drugiego miejsca w grupie i nie wystąpili potem w barażach. Martwi jednak to, że mało reprezentantów Polski w swoich klubach rozgrywa obecnie mecze w takim wymiarze czasowym, w jakim oczekiwałby tego Michał Probierz i jego sztab. To jest oczywiście niezbyt budujące.
Powiedzmy sobie prawdę, nie ma już słabeuszy w Europie, bez odpowiedniej formy i zaangażowania na boisku nie zdobędziemy punktów.
Po tym, jak spadliśmy do Dywizji B w Lidze Narodów, w eliminacjach trzeba koncentrować się jak najmocniej na pojedynki z takimi rywalami. Piotrek Zieliński (na zdjęciu poniżej), Kuba Urbański i Nicola Zalewski, piłkarze występujący w "mojej" lidze włoskiej, muszą poprawić swoją sytuację w klubach. Urbański jeszcze słabo odnajduje się w Monzy, inaczej to wygląda niż kiedy grał w Bologni. Zalewski wchodzi do Interu Mediolan, ale ciężko było wyobrażać sobie, że od razu wywalczy sobie pewne miejsce w składzie.
Dwa lata temu też mieliśmy słabą grupę eliminacyjną do Euro 2024, a do finałów ostatecznie zakwalifikowaliśmy się dopiero w barażach.
- Obyśmy w tych meczach eliminacyjnych wystrzegali się prostych pomyłek, bo one nie oznaczają niczego dobrego, a jedynie spadki w rankingach. Oczywiście, trzeba mieć w pamięci to, co działo się w poprzednich eliminacjach, porażka z Albanią, przegrana i remis na PGE Narodowym z Mołdawią. Drużyna musi zrobić wszystko, aby uniknąć takich sytuacji w tej grupie. Dziś każdy robi postępy, tylko my jakoś nie możemy postawić tego zdecydowanego kroku do przodu. Trener i jego sztab będą oczywiście mówili, że walczą o pierwsze miejsce w grupie, ale trzeba popatrzeć realnie, biorąc pod uwagę obecne możliwości. Drugie miejsce i gra w barażach to nasz realny cel, ale o awans do finałów Mistrzostw Świata będzie jednak bardzo trudno.
Dziękuję za rozmowę.

i