W miejscowości Aguas Calientes, w regionie Cuzco w Peru doszło do niepokojącego zdarzenia. Stało się polem walki między rządem a protestującymi, którzy zablokowali dostęp do zabytku Machu Picchu. Nie zgadzają się oni z nowymi zasadami sprzedaży biletów, które teoretycznie mają zwiększyć przejrzystość transakcji. W trakcie potyczek z siłami porządkowymi doszło do groźnych incydentów, a niektóre osoby zostały ranne. Co więcej, na trasie utknęło setki zwiedzających z różnych stron świata. 700 osób musiało zostać ewakuowanych.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Quiz o najważniejszych zabytkach Polski. Czy na pewno wiesz, gdzie się znajdują?
NIE prywatyzacji Machu Picchu. Demonstranci sprzeciwiają się działaniom rządu
Nowy system sprzedaży biletów wywołał niezadowolenie, prowadząc do blokad tras i zamieszek w Aguas Calientes. Co sprawiło, że takie piękne miejsce stało się areną protestów? W sobotę 27 stycznia 2024, wprowadzono nowy system sprzedaży biletów, który jest w rękach prywatnej firmy. Demonstranci twierdzą, że proces ten był wynikiem korupcyjnego porozumienia. Firma Joinnus może na transakcjach zarobić nawet 12 mln soli, czyli ok. 12,8 mln złotych.
Nowy system ma rzekomo zwiększyć przejrzystość sprzedaży,zniwelować handel biletami na czarnym rynku. Rząd chce również wprowadzić dynamiczny system limitów zwiedzających, ale protestujący podnoszą kwestie wiarygodności tego rozwiązania.
Protestujący domagają się dymisji ministra kultury i rezygnacji z umowy z prywatną firmą. Rząd ogłosił przeniesienie systemu na platformę administrowaną przez rząd centralny. Firma Joinnus podkreśla, że jej rolą jest wyłącznie outsourcing sprzedaży biletów, a w obliczu krytyki postanowiła zwrócić się do władz państwowych o jak najszybsze działania, które pozwolą wycofać umowę. Chce również wziąć udział w nowym procesie wyboru pośrednika.