Krzysztof Zalewski królował na gali Fryderyk 2025. Wokalista zdobył aż trzy statuetki - za album "ZGŁOWY" (Album Roku Rock & Blues), jak i promujący go singiel o tym samym tytule (Singiel Roku Pop Alternatywny). Członkowie kapituły wybrali go również artystą roku. Tym samym piosenkarz powtórzył swój sukces sprzed czterech lat, kiedy to triumfował na gali, zdobywając tak samo trzy nagrody. Wygłaszając podziękowania za przyznane mu Fryderyki, Zalewski nie tylko wymienił osoby, z którymi tworzył ostatnie wydawnictwo, ale również pokusił się o skomentowanie kondycji polskiej sceny muzycznej. Artysta podkreślił, że bardzo cieszy go odrodzenie rock&rolla, krytykując przy tym to, co dzieje się aktualnie na scenie rap. W rozmowie z Eską Zalewski otwarcie przyznał, że nie może słuchać tego, co aktualnie promowane jest w przestrzeni medialnej i wymienił tytuł, który jego zdaniem godnie reprezentuje rap.
Zalewski ostro o rap scenie
Zalewski, którym sam romansował z rapem na płycie "ZGŁOWY", nie ukrywa, iż nie jest fanem twórczości młodych raperów. W rozmowie z Eską artystka podkreślił, że nie krytykuje samego używania autotune'a, powołując się na globalny sukces Cher i jej hitu "Believe", jednak on sam nie jest fanem tego typu produkcji.
Broń Boże! Ja nikogo nie krytykuję. Ja tylko mówię, że ja osobiście nie mogę już tego, k*rwa, słuchać, że każda piosenka jest taka sama i nastrojona w ch*j, wiesz, do linijki. Ja już tego nie dźwigam, ale jak ktoś tak lubi, to niech lubi. Ja mu nie zabraniam - powiedział.
Dopytany, co jest dla niego rapem, pochwalił projekt trio Łona x Konieczny x Krupa.
Np. płyta Łony "Taxi" to jest absolutne arcydzieło. To jest majstersztyk i to jest dla mnie rap - podsumował.