Zakaz podwożenia dzieci do szkoły samochodem. To wydaje się zupełnie nierealne. Mimo to, mieszkańcy jednego z miast już niedługo będą musieli poradzić sobie z nietypowym zakazem. Co nowego wymyśliły władze miasta? Czy to wpłynie na poprawę jakości życia czy wręcz przeciwnie - utrudni codzienne funkcjonowanie?
Tu możesz zapłacić twarzą. Nowa technologia podbije świat?
Zakaz podwożenia dzieci do szkoły
Jeden z radnych Krakowa zainspirował się zakazem wprowadzonym w Wiedniu. Austriaccy rodzice przez trzy jesienne tygodnie, nie mogli w godzinach 7:45-8:15 wjechać autem na ulicę, która prowadziła wprost pod jedną ze szkół. Po trzech tygodniach wszystko wróciło do normy. W jakim celu wprowadzono czasowy zakaz? Miało to zachęcić do korzystania z transportu miejskiego oraz rowerów. Taką samą akcję chce wprowadzić Kraków.
Zakaz podwożenia dzieci do szkoły - kiedy i dlaczego?
Jak wiadomo nie od dziś, miasto walczy ze smogiem. Zakaz ma pomóc zmniejszyć smog i nie tylko... Oprócz zmniejszenia emisji spalin, zakaz ma zachęcić do ruchu, który pozwoli zniwelować otyłość wśród dzieci. Podobno odsetek dzieci podwożonych autem do szkoły, odpowiada liczbie dzieci, które z otyłością walczą. Zakaz nie wszystkim się podoba. Niektórzy uważają, że zmuszanie rodziców i dzieci do jazdy rowerem podczas, gdy smog utrudnia oddychanie, jest kiepskim pomysłem. Dodatkowo mieszkańcy martwią się, że zakaz spowoduje utrudnienia w ruchu. Radny Krakowa informuje, że podczas pilotażu początkowo zostanie zablokowana tylko mała uliczka. To zmusi rodziców do pozostawienia auta kilka uliczek od szkoły i do odprowadzenia dziecka pieszo pod samą szkołę. Jeszcze nie zdecydowano, czy pomysł wejdzie w życie w Krakowie. Jeśli spotka się z dużą krytyką, radni zapewne zrezygnują z projektu.