Wyzwanie 72 godziny to kolejna 'zabawa', która pojawiła się w mediach społecznościowych, a branie w niej udziału może zakończyć się prawdziwą tragedią. Nastolatkowie są niestety bardzo podatni na rozprzestrzeniające się w te sposób gry, nie myśląc zupełnie o konsekwencjach. A branie udziału w wyzwaniu 72 godzin jest nie tylko skrajnie nieodpowiedzialne, ale także bardzo niebezpieczne.
Autor: brak danych
#AndysComing to nazwa najnowszego internetowego wyzwania, które podbija Twittera i Facebooka. Określana mianem najbardziej bolesnej zabawy w sieci związana jest z filmem animowanym Toy Story. W kultowej już bajce wytwórni Pixar bohaterami były ożywione zabawki należące
Wyzwanie 72 godzin - na czym polega?
Ta 'zabawa' zaczęła rozprzestrzeniać się w mediach społecznościowych. Osoba podejmująca je musi zniknąć z domu na 72 godziny i nie dać się przez ten czas znaleźć rodzicom ani policji. Nie może też utrzymywać z nikim kontaktu. To niestety nie koniec. Uciekinier zbiera również punkty - im więcej osób go szuka i im więcej wzmianek w mediach na temat swojego zaginięcia uda mu się zaliczyć, tym więcej punktów otrzymuje.
Wyzwanie 72 godziny: pierwsze ofiary?
O 'grze' zrobiło się głośno w polskich mediach, kiedy w internecie pojawiały się komentarze łączące zaginięcia nastolatków z końca 2017 roku i początku 2018 właśnie z wyzwaniem 72 godzin. Jak podaje NaTemat, w grudniu w miejscowości Nowa Rudka zaginęła nastolatka, która zamieściła wcześniej na Facebooku post informujący o tym, że bierze udział w wyzwaniu. Mimo to policja nie potwierdziła informacji o tym, że którekolwiek z odnotowanych zaginięć rzeczywiście można łączyć z wyzwaniem 72h. Zagrożenie jednak niewątpliwie istnieje. Zaginięcie z domu na tak długi czas to ze strony dziecka skrajna nieodpowiedzialność, która niesie za sobą poważne konsekwencje. To nie tylko paniczny strach najbliższych, konieczność angażowania policji, ale także ryzyko, że podczas takiej ucieczki przytrafi się jakaś tragedia.
