Spis treści
- Wielki testament - François Villon: najważniejsze informacje
- Wielki testament - François Villon: streszczenie
- Wielki testament - François Villon: opracowanie
- I na koniec krótkie podsumowanie
Czy testament pisze się w wieku trzydziestu lat? W średniowiecznej Francji, nękanej epidemiami, wojnami i wieloma innymi zagrożeniami nie było w tym nic dziwnego. Jeśli jednak testament pisze awanturnik i nędzarz, a zamiast majątku rozdaje w nim ballady, to robi się naprawdę ciekawie. Tak właśnie około tysiąc czterysta sześćdziesiątego roku powstaje „Wielki Testament” Françoisa Villona – jeden z najsłynniejszych średniowiecznych utworów, który przywołuje obrazy śmierci, motyw vanitas i jednocześnie chwali życie.
Przeczytaj albo posłuchaj tego nagrania do końca, a dowiesz się, dlaczego „Wielki Testament” jest parodią tradycyjnego testamentu, co to jest rondo i co oznacza topos Ubi sunt. Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji.
Wielki testament - François Villon: najważniejsze informacje
„Wielki Testament” to niezaprzeczalnie jedno z najważniejszych dzieł średniowiecza. Na początek musisz wiedzieć, że:
- przywołuje motyw vanitas – przemijalność, marność ludzkiego życia to leitmotiv tego utworu;
- mimo sporej dawki cynizmu i ironii jest to tekst bardzo głęboki filozoficznie, podejmuje zagadnienia uniwersalne;
- jest jednym ze słynniejszych wizerunków śmierci i koresponduje z motywami epoki;
- ważnym motywem utworu jest miłość – w wielu jej odcieniach, także tym cielesnym;
- to ukazuje ciekawy obraz Paryża - ówczesnych knajp, zabaw, mieszczan;
- „Wielki Testament” został napisany po francusku, co w okresie dominacji łaciny było ważnym wydarzeniem; jest to jedno z pierwszych dzieł narodowych Francji;
- składa się z różnych typów mniejszych utworów – między innymi ballad i rond;
- to parodia testamentu – zamiast ostatniej woli i rozdysponowania materialnych dobór, narrator rozdaje w nim swoje filozoficzne utwory;
- „Wielki Testament” to oryginalny miks refleksji nad przemijaniem i pochwały życia.
Villon pisze swój utwór na początku roku tysiąc czterysta sześćdziesiątego, a ponieważ opisuje w nim swoją młodość, można domyślać się, że czas akcji obejmuje lata tysiąc czterysta pięćdziesiąt - tysiąc czterysta sześćdziesiąt. Miejsce akcji to Paryż. Ukazane zostają różne zakamarki tego miasta, więzienia i knajpy. Pojawia się również wspomnienie Sorbony, na której Villon przez chwilę studiował.
Bohaterem i narratorem „Wielkiego Testamentu” jest sam François Villon. W momencie pisania utworu był trzydziestoparoletnim paryżaninem, łobuzem, rozbójnikiem i awanturnikiem, który niedawno opuścił więzienie, nie po raz pierwszy zresztą. W świetle rozwijającej się choroby pisze testament, który staje się poetycką refleksją nad własnym życiem i życiem bliskich mu osób. Villon to osoba wierząca, choć jego stosunek do Boga jest wyjątkowo ciekawy i mało oczywisty. Wierzy w Jego moc, ale w obliczu boskiego majestatu nie zachowuje należytej pokory. Cały czas myśli o własnym interesie, nawet wypowiadając prawdy wiary, prosi o łaskę odwleczenia momentu śmierci.
Warto wiedzieć, że François Villon był nie tylko największym poetą średniowiecznej Francji, lecz także awanturnikiem, przestępcą i tułaczem. Mimo że studiował na Sorbonie i rokował naprawdę nieźle, przez swoje lenistwo wyleciał ze studiów. Był to pierwszy tak zwany poeta wyklęty. Nie wiadomo, gdzie, jak i kiedy zmarł.
Wielki testament - François Villon: streszczenie
Przedstawimy ci w skrócie cały „Wielki Testament” Villona,. Pamiętaj jednak, że najbardziej znane ballady wchodzące w skład tego utworu to „Ballada o paniach minionego czasu” i „Żale pięknej Płatnerki”.
Pierwsza część utworu to strofy od pierwszej do czterdziestej pierwszej. Narrator, którego można w tym przypadku utożsamiać z samym Villonem, opowiada w nich o tym, jak przebywał w więzieniu z winy biskupa, który był jego prześladowcą. Villon okazuje się bardzo szlachetny, ponieważ modli się za swojego prześladowcę, nie szuka zemsty. Cała ta partia ma jednak ironiczny wydźwięk, ponieważ mowa Villona to tak zwany pikardzki pacierz, a więc pacierz wygłaszany przez osobę niewierzącą, co jak pewnie doskonale zdajesz sobie sprawę, unieważnia całą modlitwę. Poza tym Villon nie znalazł się tam przez przypadek. Życie upłynęło mu na kradzieżach, rozbojach i w związku z tym nieraz spędzał miesiące w więzieniach. Szczerą modlitwę (choć w świetle tego, co przed chwilą usłyszałeś, nie jest to takie pewne) kieruje w intencji króla Ludwika, którego uważa za swojego wybawiciela.
Villon jest trzydziestoparoletnim mężczyzną (co w średniowieczu nie oznaczało już młodości),. Decyduje się więc spisać swój jedyny testament, którego nie zamierza zmieniać. Nie ma wiele dóbr, ale pragnie je odpowiednio rozdysponować. Co ciekawe, to właśnie uwolnienie z więzienia staje się impulsem do napisania testamentu, który jest jednocześnie spowiedzią grzesznika. Villon wierzy jednak, że Bóg naprawdę karze jedynie tych, którzy twardo obstają przy swoich grzechach. Narrator jest przekonany, że Bóg pragnie jego zbawienia. Swoją grzeszną naturę tłumaczy zaś nędzą, w jakiej przyszło mu żyć oraz spotykającymi go cierpieniami. Porównuje się do Diomedesa – skończonego łotra i nędzarza w jednym, który przed swoim królem tłumaczył się w podobny sposób. Villon przypomina, jak po słowach Diomedesa, że stał się złodziejem z nędzy, król Aleksander odmienił jego los, a sam Diomedes stał się wzorem cnót. Villon ewidentnie chciałby powtórzyć ten los, a jednocześnie narzeka na swoją przeszłość. Lamentuje nad zaprzepaszczoną młodością. Żałuje, że ją zmarnował, spędził czas na zabawie i szaleństwie, zamiast się uczyć (taka mała przestroga na przyszłość). Boleje nad tym, że mógł już mieć dom i rodzinę, a jego towarzyszką ostatecznie została nędza. Co prawa nie robi z siebie świętoszka i przyznaje, że nieraz wikłał się w związki, ale teraz – ponieważ bieda zagląda mu w oczy – niespecjalnie ma ochotę na miłosne podboje. Villon przy okazji przygląda się otaczającym go ludziom, swoim znajomym, z których jedni są biedni, inni bogaci, jedni cierpią ubóstwo, inni mają wszystko. Narrator podkreśla, że wszyscy, zarówno biedni, jak i bogaci, dobrzy czy źli, skończą w ten sam sposób. Wszystkich ostatecznie złamie śmierć. Przed nią nie ma obrony, a każde ciało jest skazane na rozkład (to taka typowa średniowieczna myśl, przypominanie, że nawet najpiękniejszą kobietę w końcu będą jeść robaki).
Po tych kilkudziesięciu strofach następuje „Ballada o paniach minionego czasu”. Podmiot liryczny pyta, gdzie są wszystkie kobiety słynące z ponadprzeciętnej urody. Gdzie są wszystkie te piękne, odważne, sławne panie, w których wszyscy się kochali. Wśród wymienionych kobiet znajdują się między innymi boginka Echo i Joanna d’Arc. Podmiot mówi w końcu, że lepiej nie pytać, bo odpowiedź może być tylko jedna, w typowo ludowym stylu: „Gdzież są niegdysiejsze śniegi”.
Pamiętaj, że „Ballada o paniach minionego czasu” to najsłynniejsza część utworu Villona, która wprost mówi o nieuchronności śmierci, o tym, że nikt nie jest w stanie przeciwstawić się jej mocy. W tym celu przywołuje się w utworze słynny antyczny motyw Ubi sunt, czyli „gdzież są”, którego celem jest przypomnienie o przemijalności ludzkiego życia. Motyw tej części kontynuowany jest w „Balladzie o panach dawnego czasu”, skonstruowanej w analogiczny sposób. Tutaj z kolei podmiot podkreśla waleczność, odwagę, mądrość władców i rycerzy, jednocześnie jednak zaznaczając, że i oni nie oparli się śmierci i nie ma sensu pytać, gdzie są, ponieważ odpowiedź w każdym przypadku będzie taka sama. Słynne zdanie: „nikt się od śmierci nie wykupi za berło ani za talara” najlepiej streszcza myśl obydwu ballad. Na samym końcu tej części pojawia się jeszcze jedna ballada podsumowująca temat przemijania.
Strofy od czterdziestej drugiej do czterdziestej szóstej wskazują, że skoro śmierć dotyka pięknych, młodych, odważnych, walecznych, rycerzy i królów, to nie ominie także autora tego utworu. Villon zdaje się pogodzony z tą perspektywą, tyle tylko, że chciałby po prostu jeszcze trochę pożyć. Narrator twierdzi, że starzy też by chcieli się zabawić, ale boją się Boga i perspektywy śmierci, dlatego starością się pogardza.
Po tych rozważaniach pojawią się „Żale pięknej Płatnerki” obejmujące strofy od czterdziestej siódmej do pięćdziesiątej szóstej. Płatnerka to nikt inny jak prostytutka, która przeklina swoją starość. Narzeka na nędzę, w którą popadła. Najbardziej cierpi jednak dlatego, że – jej zdaniem – starość przyszła za wcześnie. Starość jawi się tutaj niczym demon odbierający kobiecie dumę, pychę, na jaką mogła sobie pozwolić, dzięki swojej wyjątkowej urodzie. Kobieta wspomina swoją przeszłość, byłych adoratorów i ukochanego chłopca, który umarł dawno temu. Płatnerce nic już nie pozostało, a zamiast pięknego ciała w lustrze widzi jedynie nędzę i brzydotę. W „Balladzie pięknej Płatnerki” skierowanej do dziewcząt lekkiego obyczaju autor radzi im, aby używały życia, korzystały z niego, nie stroniły od mężczyzn, bo starość przyjdzie bardzo szybko.
W strofach od pięćdziesiątej siódmej do sześćdziesiątej czwartej narrator kontynuuje rozważania z poprzedniej ballady. Zastanawia się, czy kochać płatnerki, czy zacne panny, po czym uświadamia sobie, że kiedyś każda była niewinna, a potem przyszedł czas, kiedy niektóre oddały się potrzebom ciała i nie ma w tym nic złego. W kolejnej balladzie radzi wszystkim, aby korzystali z miłosnych uniesień, bo, mimo że z reguły nie kończą się one dobrze, to nic nie daje takiego szczęścia, jak właśnie one.
Strofy do osiemdziesiątej dziewiątej wypełnia historia miłości narratora do zdradliwej kobiety, która mogła mu wmówić wszystko, a ostateczne go przepędziła. Dlatego właśnie teraz Villon nie szuka kolejnych wrażeń. Przebacza wszystkim – zdradliwej kobiecie, więziennym oprawcom, wszystkim, którzy życzyli mu źle. Teraz dopiero – leżąc na łóżku – zaczyna dyktować swój testament klerykowi Freminowi.
Właściwy testament rozpoczyna się od wezwania świętej Trójcy. Narrator jest przekonany, że Bóg nad nim czuwa i woli nędzarzy od bogaczy. Villon wspomina swoich rodziców (ojcu zapisuje książki) oraz przytacza balladę, jaką napisał na prośbę swojej matki, aby prosić Maryję o łaskę. Wciela się w postać własnej matki przemawiającej do Najświętszej Maryi Panny. Matka prosi o przebaczenie i odpuszczenie grzechów. Prosi o wstęp do nieba, jednocześnie podkreślając swą wiarę w Jezusa.
W strofach od dziewięćdziesiątej do dziewięćdziesiątej trzeciej przywołuje swoją ukochaną Różyczkę, której jednak nie zapisuje nic poza balladą opowiadającą o zwodniczej miłości, oraz bezwolności, do jakiej może ona prowadzić. Na koniec pojawia się mała złośliwość, bo narrator pisze o tym, że czeka, aż ciało ukochanej stanie się pomarszczone i brzydkie (a wszyscy wiemy, jaki to dla kobiet koszmar i strach, który towarzyszy im od mniej więcej dwudziestego roku życia).
Strofa dziewięćdziesiąta czwarta to piosnka lub rondo, które zapisuje Villon „imć Marszant Ytierowi”. Jest to utwór miłosny, w którym poeta opłakuje śmierć ukochanej i podkreśla, że skoro razem biło w zakochanych jedno serce, to on także chce odejść z tej ziemi.
Strofy dziewięćdziesiąt pięć – sto dwadzieścia pięć to część, w której Villon wreszcie rozdaje swoje dobra: kozik, trzy garście groszy, kęs tłustego ciastka, poszewkę z sakwy. „Mistrzowi Ianu Kotru”, który bronił go w sądzie, ofiarowuje kolejną balladę, w której modli się o zbawienie swojego wybawcy. Dalej (w strofach do sto trzydziestej dziewiątej) pojawiają kolejne, nie da się ukryć, oryginalne zapisy. Na przykład dla trzech lichwiarzy Villon organizuje naukę łaciny przez kleryków. Ostatniemu ze swoich towarzyszy ofiarowuje kolejną balladę związaną z jego niedawnym ślubem. Jest to typowa pieśń miłosna, pełna komplementów dla ukochanej i zapewnień o miłości i wsparciu.
W strofach sto czterdzieści i sto czterdzieści jeden Villon przywołuje postać Iana Perdyera i jego brata, którzy nie byli dla niego wybitnie dobrzy, ale brat Franciszek okazał mu łaskę, o czym opowiada ballada. Jest ona atakiem na plotki, oszczerstwa i zawistny język, któremu przeciwstawił się Franciszek.
Strofy sto czterdzieści dwa i trzy to ballada „Przeciwrzeczenia Fran-Gontirowe” dedykowana Ianowi Kuriowi. To pochwała wygodnego życia, a jednocześnie polemika z Gontirem, który chwali swoją biedę. Narrator opisuje jego życie ze szczegółami, nieraz wulgarnymi i obrzydliwymi, podkreślając tym samym przewagę bogactwa nad biedą i ośmieszając tych, którzy twierdzą, że bieda jest cnotą.
W strofach sto czterdzieści cztery – sto pięćdziesiąt pojawia się „Ballada o niewiastach parizkich”, którą narrator dedykuje Pani de Bruier i jej „dziewuszkom”. Sławi w niej paryskie kobiety o ciętym języku. Opis jednej z nich znajduje się w kolejnej „Balladzie o Villonie i grubej Małgośce”.
W kolejnych strofach, aż do sto sześćdziesiątej piątej, Villon prezentuje się jako nawrócony grzesznik. „Młodym dziatkom” w następnej balladzie zwraca uwagę, że powinny się troszczyć przede wszystkim o życie wieczne, a nie dobra ziemskie. Potem wskazuje na zagrożenia, jakimi jest rozpusta, hazard, karczmy, kobiety i alkohol. Nawołuje do opamiętania. W kolejnym rondzie Villon ponownie mówi o tym, że liczy na to, że jego los się odmieni. Odbył karę, obiecał poprawę, powinny więc nastać lepsze czasy. Kolejne strofy, do sto dwudziestej ósmej, wypełniają następne rady dla przyjaciół. Na końcu autor prosi o modlitwę za niego, o bicie dzwonów podczas pogrzebu. Ostatnią część (do strofy sto trzydziestej pierwszej) wypełniają prośby Villona o przebaczenie mu win i grzechów. Na zakończenie pojawia się ballada stanowiąca zaproszenie na pogrzeb biedaka – ofiary miłości, czyli Villona.
Wielki testament - François Villon: opracowanie
„Wielki Testament” Villona uważany jest za prawdziwy dokument epoki, pokazujący dwie strony średniowiecza.: tę ascetyczną, skupioną na życiu wiecznym i modlitwie i tę drugą – pełną zmysłowości, rozpusty, hulanek i zabaw. Narracja paryskiego ulicznika, jakim jest narrator „Wielkiego Testamentu”, doskonale pokazuje, jak niejednoznaczna była to epoka. O „Wielkim Testamencie” powinieneś więc pamiętać zawsze, gdy będziesz chciał pokazać, że średniowiecze to nie tylko Kościół, modlitwa i umartwianie ciała. U Villona średniowieczna asceza i erotyka splatają się w ironiczny węzeł i trudno jednoznacznie stwierdzić, czy autor wyśmiewa rozmodlonych wiernych czy jednak szalejących młodzieńców.
Głównymi tematami „Wielkiego Testamentu” to są:
- problem śmierci, przemijalności każdego człowieka, z wykorzystaniem słynnego toposu Ubi sunt;
- podkreślenie marności życia ziemskiego, ulotności dóbr, bogactwa, i urody;
- miłość – zwodnicza, ale taka, bez której nie sposób żyć,. Trzeba pamiętać, że „Wielki Testament” w dużej mierze jest poświęcony zawodowi miłosnemu;
- poezja – Villon mimochodem wiele mówi o sobie jako o twórcy i o roli poezji,. Warto zwrócić uwagę, że „Wielki Testament” w dużej mierze wypełniają ballady i ronda, jedynie wprowadzane przez wstawki narratorskie.
„Wielki Testament” to utwór, z którego śmierć wystaje prawie na każdym kroku. Warto ten utwór przywoływać obok takich tekstów jak „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią”. Obydwa dzieła wskazują bowiem na siłę śmierci, jej nieuchronność, oraz to, że w jej obliczu wszyscy są równi. Sam Villon przez swoje awanturnicze życie wydaje się dobrze zaprzyjaźniony ze śmiercią, widział jej wiele, być może właśnie dlatego się jej nie boi. Momentami można uznać, że widzi ją jako wybawienie od życia, wiecznych awantur, nędzy i biedy.
Średniowiecze oswoiło ludzi ze śmiercią, uczyniło z niej nieodłączną kompankę życia człowieczego, z pewnością także dlatego tak wiele średniowiecznych utworów porusza ten temat. Trzeba też pamiętać, że w tamtym czasie przechodziły przez Europę różnego rodzaju epidemie, zarazy, niemowlęta umierały masowo, a trzydziestka to naprawdę był moment, kiedy można było zacząć podsumowywać życie. Nikogo nie szokował widok zwłok i rozkładającego się ciała. Z jednej strony przypominał on o perspektywie Sądu Ostatecznego, z drugiej jednak trupa traktowano jako znak krótkości ludzkiego żywota. Nic więc dziwnego, że „Wielki Testament” momentami przypomina napomnienia z „Księgi Koheleta” i słynne vanitas vanitatum et omnia vanitas, czyli „marność nad marnościami i wszystko marność”.
Warto pamiętać, że „Wielki Testament” to nie tylko rozważanie o śmierci. To także dużo uwag o charakterze zarówno egzystencjalnym, jak i artystycznym. Związane są one oczywiście z przemijaniem i śmiercią, natomiast dotyczą między innymi brutalności obrazowania i dosłowności przekazu. Warto zwrócić uwagę, że Villon ani na moment nie waha się przed dosłownym opisywaniem uciech cielesnych, jak i rozkładającego się ciała. Do tego wszystkiego dochodzi ironia i gorzki humor. Już sama koncepcja podarowania w testamencie ballad, które są często opisem ludzkich przywar, zwraca uwagę. Pod tym względem Villon zupełnie nie przypomina dobrze ułożonych, skromnych i anonimowych średniowiecznych pisarzy. Już samo to, że to siebie samego czyni głównym bohaterem tekstu, jest wyłomem w poetyce średniowiecznych utworów. Villon momentami przypomina Horacego z jego koncepcją poezji, która zapewnia poecie wieczne życie, choć oczywiście nigdzie wprost tego nie pisze. Jednak samo zapisywanie kolei własnego życia w formie poezji, tworzenie testamentu, który jest poezją, zapisywanie majątku, którym są ballady – wszystko to nasuwa porównanie do Horacego. Wiele tutaj autotematyzmu i autobiografizmu, ale oczywiście do części historii trzeba podchodzić z należytym dystansem, bo masz przecież do czynienia z poetą, który doskonale wie, jak ubarwić swój żywot na potrzeby czytelników.
Warto jednak zaznaczyć, że „Wielki Testament” jest rodzajem spowiedzi (pod tym względem możesz go traktować jako kontekst do spowiedzi księdza Robaka z „Pana Tadeusza”). Narrator otwarcie przyznaje się do swoich błędów, grzechów, niecnych występków. Zdaje sobie sprawę z rozwijającej się choroby i nadchodzącej śmierci – nie stroni więc także od czysto cielesnych opisów.
Bardzo ważnym motywem „Wielkiego Testamentu” jest oczywiście miłość. Pojawiają się tutaj trzy kobiety, które na dłużej zagościły w sercu Villona. Jedną z nich jest Katarzyna de Vausselles, która porzuciła poetę i wzgardziła jego uczuciem oraz nieznajoma Marta, która również go odepchnęła. Została mu jedynie gruba Małgośka, której poświęcona ballada ocieka cynizmem i jest ewidentną kpiną z popularnych w tamtym okresie pieśni miłosnych. Generalna myśl płynąca z „Wielkiego Testamentu” jest taka, że należy kochać, używać miłości, nie żałować sobie uciech cielesnych, bo starość i tak przyjdzie za szybko. Niemniej trzeba jednocześnie zdawać sobie sprawę, że miłość zawsze jest obciążona ryzykiem cierpienia. Villon nie szczędzi więc także opisów miłości ulicznej, której nie neguje, zdaje się nawet rozumieć potrzebę, na jaką ona odpowiada.
I na koniec krótkie podsumowanie
„Wielki Testament” możesz przywoływać w kontekście niejednoznacznego obrazu średniowiecza, słynnych motywów śmierci, vanitas. Możesz zestawiać go z „Księgą Koheleta”, Horacym, „Rozmową Mistrza Polikarpa ze Śmiercią” czy spowiedzią Robaka z „Pana Tadeusza”.
Warto jednak pamiętać o „Wielkim Testamencie” również w kontekście pojawiających się w nim form literackich. Właściwie w całości składa się z rond i ballad. Rondo to kilkunastowersowy utwór (od ośmiu do piętnastu wersów), w którym kilkukrotnie w różnych miejscach powtórzony zostaje początek utworu, pojawiają się tylko dwa rymy i refren. Jest to gatunek typowy dla średniowiecznej literatury francuskiej. Równie popularna była w tym czasie ballada. Klasyczna średniowieczna ballada składała się z trzech strof, które miały osiem lub dziesięć wersów. Wyróżniało je kilkuzdaniowe przesłanie. Ballady Villona były bardzo bogate w rymy. Do najbardziej znanych należy „Ballada o paniach minionego czasu”, z której pochodzi słynne zdanie: „Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi?”, które weszło do powszechnego obiegu. Podobnie jak „Ballada o panach dawnego czasu, prowadząca daley ten sam przedmiot”, jest ona poświęcona tematowi przemijania i nieuchronnemu końcowi ludzkiego życia. Przeciwstawną tematykę reprezentuje „Ballada o Wilonie y grubej Małgośce”, która zaskakuje odważnym opisem, wulgaryzmem, cynizmem, a przede wszystkim kpiną z tradycyjnych ballad miłosnych. Jednak Villon pisał także ballady dydaktyczne, na przykład „Balladę zawierająca dobrą naukę dla chłopiąt złego życia”, przestrzegającą przed szaleństwami młodości i zachęcającą do pracy nad sobą.