Kamil Wroński, nazywany przez media "polskim Elonem Muskiem", to przykład niezwykłego talentu i determinacji. W wieku zaledwie 9 lat rozpoczął studia, zapisując się w historii jako najmłodszy student w Polsce. Jego fascynacja technologią i nauką wykraczała daleko poza zwykłe zainteresowania. Już jako dziecko tworzył złożone roboty z klocków Lego, a nauczyciele szybko dostrzegli, że przewyższa wiedzą swoich rówieśników. Dziś, mając 17 lat, Kamil stoi przed wielkimi wyzwaniami – zarówno naukowymi, jak i życiowymi.
Osiągnięcia Kamila Wrońskiego
W 2016 roku Kamil rozpoczął studia na Politechnice lubelskiej na kierunku mechatronika. Kandydowanie na uczelnie było pomysłem nauczycieli ze szkoły podstawowej, do której uczęszczał młody geniusz. Rozpoczęcie nauki w szkole wyższej odbyło się więc za porozumieniem szkoły Podstawowej, uczelni oraz Kuratorium Oświaty, która przychyliła się do wniosku.
"Chciałbym stworzyć obudowę do teleportu, by móc teleportować się do dziadka, a potem na Węgry na baseny" - mówił w 2016 roku Kamil.
Podczas studiów nawiązał współpracę z międzynarodowym gigantem technologicznym – firmą STMicroelectronics. Dzięki temu zyskał dostęp do najnowszego oprogramowania oraz komponentów, co pozwoliło mu rozwijać swoje umiejętności. Samodzielnie skonstruował prototyp napędu do samochodu elektrycznego, który jest w stanie regulować prędkość, pobór prądu i moc. Co więcej, stworzył urządzenie Solar Tracker, które zwiększa wydajność paneli słonecznych.
Życiowe wyzwanie
5 kwietnia 2022 roku Sąd Rejonowy w Lublinie wyraził zgodę na otwarcie przez Kamila działalności gospodarczej, w której ma decydujący głos. Jego firma pracuje nad stworzeniem innowacyjnego napędu do samochodów elektrycznych, który stanie się dostępny dla szerokiej grupy odbiorców. Projekt utknął w martwym punkcie, ponieważ Kamil potrzebuje tokarki do metalu, która pozwoli mu przenieść prace na kolejny poziom zaawansowania.
Druzgocące wieści
Kamil Wroński stanął niedawno przed obliczem ogromnej rodzinnej tragedii. Jego ojciec zachorował na złośliwego, nieuleczalnego raka i stracił pracę.
Drodzy przyjaciele. Muszę się wygadać. Sprawa dotyczy człowieka, który od kilku lat „zdobywał Mount Everest w samych klapkach”, dźwigając na plecach mnie i mojego brata. Codziennie mu się to udawało. Zawsze był przy mnie, bez względu na wszystko i czułem się przy nim bezpieczny. Niestety dwa lata temu ciężko zachorował. Zaczął mieć problemy z chodzeniem i nie mógł ze mną jeździć na spotkania. Było mi bardzo ciężko, ale jakoś dawałem radę. Ale dwa miesiące temu doszła kolejna ciężka choroba, która zaczyna przykuwać go do łóżka. Codziennie jest w stanie funkcjonować nie więcej niż 2-3 godziny. Od dłuższego czasu zacząłem przejmować jego obowiązki w domu. A chodzi tutaj o mojego Tatę. W tym czasie ciężko było mi udzielać się w mediach, czy też pracować nad projektami, ale tata przekonuje mnie, żebym się nie poddawał i robił to, co lubię najbardziej. Tata nie jest w stanie już mi w niczym pomagać (projekty, finanse, bycie moim asystentem)
Kamil nie traci nadziei i wierzy, że uda mu się zrealizować swoje marzenia, do czego nieustannie zachęca go jego tata. Nastolatek, potrzebuje jednak finansowego wsparcia. Do tej pory udało mi się zgromadzić 35 procent całej kwoty.
Dzięki Waszej pomocy udało się zebrać już 35% celu – za co jestem niesamowicie wdzięczny. Niestety, wciąż jeszcze trochę brakuje, a zrzutka utknęła w martwym punkcie. Bardzo Was proszę o pomoc – każda złotówka i każde udostępnienie posta mają ogromne znaczenie. Razem możemy osiągnąć ten cel!
- napisał na Facebooku.