Viki Gabor jest jedną z gwiazd polskiego show-biznesu, które wciąż łączą karierę zawodową z byciem uczennicą. Piosenkarka świętowała zakończenie ubiegłego roku szkolnego wydaniem płyty "Terminal 3", którą nieustannie promuje. W czerwcu gwiazda zdradziła nam, że szybciej niż wszyscy zdała egzaminy końcowe i rozpoczęła wakacje 2024.
Ja wcześniej skończyłam [rok szkolny], bo szybciej zdawałam egzaminy, więc mam teraz święty spokój od szkoły. Mega mnie to cieszy, bo chcę się teraz mega, mega skupić na muzyce. Trasa mnie teraz cały czas pochłania - mówiła w rozmowie z ESKA.pl.
Nie jest tajemnicą, że 17-letnia Gabor ma sporo do zarzucenia polskiemu systemowi szkolnictwa. Głośno mówiła m.in. o zniesieniu prac domowych.
Gdy mieszkałam w Anglii i przyjechałam tutaj, miałam takie "wow", bo tam jest o wiele mniej zadań domowych i jest trochę inne podejście. Tutaj myślę, że jest większy poziom edukacji i musiałam się do tego przyzwyczaić na początku. Jedynym minusem dla mnie jest to, że siedzisz w szkole osiem godzin, no i męczysz się, a na końcu dnia masz zadania domowe. Nie rozumiem tego. Siedzisz w szkole i jak wracasz do domu, to nie możesz położyć się spać czy wyluzować, tylko szkoła, szkoła i szkoła. Dużo ludzi ma przez to stres. Tam jest tyle zadań, musisz to wszystko oddać, bo masz później jedynki i to jest bardzo stresujące. Myślę, że powinni trochę odpuścić - wyznała redaktorowi ESKA.pl za kulisami festiwalu w Opolu.
Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego 2024/25 Viki po raz kolejny wypowiedziała się na temat funkcjonowania polskich placówek oświatowych, porównując je do tych, które pamięta z Wielkiej Brytanii. Zdaniem piosenkarki nauczyciele w Polsce nie są tak zaangażowani jak ci na Zachodzie.
Viki Gabor gani polskich nauczycieli
Wychowywana w Wielkiej Brytanii Viki Gabor ma sporo do zarzucenia polskiemu systemowi oświaty. Goszcząc w programie Winiego, w mocnych słowach podsumowała okres edukacji w naszym kraju. Zdaniem piosenkarki polscy nauczyciele nie są równie zaangażowani w wykonywanie swojego zawodu, co ci w Anglii.
W Anglii jest coś takiego, że na przykład nauczyciel cały czas się angażuje. Wiesz, na przerwach podejdziesz, zapytasz się, on ci wytłumaczy. Możesz się zapytać nauczyciela z 50 razy, on ci wytłumaczy, dopóki ty nie zrozumiesz. I ma takie bardzo fajne podejście typu, że wiesz, nie ma tam miny takiej, nie daje ci żadnych fochów, że przychodzisz do tego nauczyciela, tylko wręcz przeciwnie, pomaga ci we wszystkim. Oni lunche z nami jedli, takie naprawdę super podejście mieli do dzieci, a tu... Kurde, mam takie wrażenie, że oni uczą, bo muszą, ale nie robią tego z pasji. (...) Nie chcę tu obrażać nikogo, ale [tam] wnętrze całej szkoły, chciało ci się tam chodzić - wyznała.
Posługująca się biegle językiem angielskim artystka otwarcie krytykuje też sposób nauczania go w polskich szkołach. W rozmowie z ESKA.pl mówiła:
Gdy dostawałam jakieś zadania z angielskiego, to nie był dla mnie angielski. Nie znam osoby, która mówi tak po angielsku. Są tam jakieś dziwne słówka, których nawet ja nie używam i tak się nie mówi po prostu. (...) Myślę, że ten język angielski powinien być bardziej normalny, nie chodzi mi nawet o slang, ale o takie normalne rzeczy, nie taką dokładność.
Zgadzacie się?