Kazimierz Kiljan

i

Autor: YouTube/The Voice of Poland

Uczestnik The Voice Senior nie żyje. Marta Manowska w pięknych słowach żegna Kazia

2020-02-11 16:31

Smutna wiadomość dla wszystkich widzów The Voice Senior. Jak poinformowano na oficjalnym fanpejdżu programu, jeden z jego uczestników - pan Kazimierz Kiljan nie żyje. Śpiewający taksówkarz był jednym z ulubieńców wszystkich fanów programu. Prowadząca show - Marta Manowska pożegnała go w pięknych słowach. Więcej na ESKA.pl.

Kazimierz Kiljan nie żyje - taką informację podano na facebookowym profilu programu The Voice Senior, który miał swoją premierę 7 grudnia 2019 roku. Jednym z uczestników pierwszej edycji show, w którym występujących oceniali Alicja Majewska, Urszula Dudziak, Andrzej Piaseczny oraz Marek Piekarczyk, był pan Kazimierz Kiljan. Mężczyzna zachwycił jurorów podczas Przesłuchań w ciemno, kiedy to wykonał wielki hit Gdzie się podziały tamte prywatki? Zdecydował jednak, że przygodę z programem chce kontynuować u boku wokalisty grupy TSA.

We wtorek, 11 lutego 2020 roku, na fanpejdżu The Voice Senior pojawiła się informacja, która bardzo zasmuciła wszystkich fanów talentu pana Kazimierza. - Kaziu, będziesz zawsze w naszych sercach. Nie zapomnimy Cię i Twoich występów na naszej scenie - napisano. W komentarzu, poza internautami, uczestnika programu pożegnała również prowadząca show - Marta Manowska. - Kaziu kochany, spoczywaj w pokoju. Dziękuje za rozmowy, za Twoja radość, za ten taniec i Ty wiesz za co jeszcze. Obiecuję! Postaram się - dodała.

Kazimierz Kiljan z The Voice Senior nie żyje

Jak można przeczytać na stronie TVP, pan Kazimierz był taksówkarzem, który choć był już na emeryturze, nie lubił siedzieć w miejscu. W przeszłości grał amatorsko na dancingach i weselach. Swoją muzyczną pasję przekazał swojemu synowi, który jest profesjonalnym muzykiem. W jego studiu Kazimierz kilka lat temu nagrał swój pierwszy autorski album, na którą teksty i muzykę skomponował właśnie jego syn. Kazimierz grał również w zespole „Drinking Stones”, który współtworzył z kolegami od 1962 roku aż do śmierci.