Do finału Idola przeszła ósemka uczestników. Już 12 kwietnia rozpocznie się pierwszy z sześciu odcinków na żywo, w których swoimi występami będą musieli porwać nie tylko publiczność w studiu, ale także widzów przed telewizorami. W ostatnim, finałowym odcinku zostanie ich tylko troje. Każdy z finałowej ósemki ma za sobą już koncerty - czasem w bardzo dziwnych miejscach…
- Adam Kalinowski: - Do najdziwniejszych, a może najciekawszych miejsc, w jakich grałem wydaje mi się, że mogę zaliczyć koncert na poprawinach irlandzkiego małżeństwa w Sopocie na plaży i granie na monachijskiej starówce.
- Karolina Artymowicz zagrała kiedyś koncert w rodzinnym Charbowie – na świetlicy. Wspomina, że: Mimo wszystko, było bardzo przyjemnie i dostałam w zamian ciasto.
- Jakub Krystyan: Moje najdziwniejsze granie to hotel nad morzem, gdzie siedziało 5 osób, grałem bez struny na nie za dobrym sprzęcie. Przedział wiekowy Niemki 70+… Do dziś nie wiem, czy mnie słyszały.
- Adrian Szupke pamięta, że: Była niezliczona ilość imprez i dziwnych miejsc - peron w Rimini, barka w Krakowie podczas urodzin kogoś 65+, parking autokarowy na wielkiej imprezie pod Paryżem…
- Patrycja Jewsienia: Najdziwniejszym miejscem, w którym miałam koncert była chyba moja pracownia. Zostaliśmy z przyjaciółmi po godzinach, zrobiliśmy scenę z czego się dało, jak przystało na rzeźbiarzy, a scenografię tworzyły studenckie prace. To był niezapomniany koncert.
- Mariusz Dyba najbardziej pamięta granie w Morzu Śródziemnym. - Nie, nad morzem, tylko w morzu. Parę ładnych lat temu śpiewałem w chórze, byliśmy na konkursie w Grecji. Po udanym występie, w bardzo upalną noc urządziliśmy sobie koncert w morzu - szczęśliwie nikt nie utonął
>> Idol - finaliści. Kto powinien wygrać? [SONDA]