Koncerty Taylor Swift w Wiedniu miały być kolejnymi po tych, jakie najpopularniejsza aktualnie artystka muzyczna na świecie zagrała w Warszawie, na PGE Narodowym. Występy zaplanowane na 8, 9 i 10 sierpnia zostały jednak odwołane po tym, jak odkryto, że na miejscu planowany był zamach terrorystyczny. Swifties, którzy pojawili się już w stolicy Austrii, zorganizowali liczne spotkania, by wspólnie celebrować muzykę swojej idolki, wymieniać bransoletkami przyjaźni i w gronie pozostałych wielbicieli jej talentu ubolewać nad odwołanymi występami. Nagrania, na których widać, jak tysiące fanów Swift śpiewają piosenki z katalogu Amerykanki, szybko obiegły cały świat. Ku zaskoczeniu wszystkich Taylor nie skomentowała jednak zaistniałej sytuacji w swoich social mediach. Na profilach gwiazdy nie pojawiła się nawet wzmianka o odwołaniu koncertów. Artystka zawitała z "The Eras Tour" do Londynu i dopiero po zakończeniu europejskiej części tournee odniosła się do przykrej sytuacji w Wiedniu. Piosenkarka opublikowała emocjonalny wpis, w którym wyjaśniła, dlaczego milczała.
Taylor Swift o odwołanych koncertach
Fani Taylor Swift z niecierpliwością wyczekiwali wpisu poświęconego odwołaniu koncertów w Wiedniu. Tak jak przewidywano, artystka odniosła się do przykrej sytuacji dopiero po zagraniu ostatniego koncertu w ramach europejskiej części trasy koncertowej "The Eras Tour", który miał miejsce w Londynie. Gwiazda popu zamieściła na Instagramie wpis, w którym skomentowała zdarzenia sprzed dwóch tygodni.
Odwołanie koncertów w Wiedniu było dla mnie druzgocące. Powód tej decyzji napełnił mnie nowym rodzajem poczucia strachu i ogromnym poczuciem winy, ponieważ tak wiele osób planowało przyjść na te koncerty. Byłam też jednak bardzo wdzięczna władzom, ponieważ dzięki nim opłakiwaliśmy koncerty, a nie ludzkie życie. Byłam podbudowana miłością i jednością, którą widziałem wśród jednoczących się na ulicach fanów. Postanowiłam, że całą swoją energię muszę skierować na pomoc w ochronie prawie pół miliona ludzi, którzy przyszli zobaczyć moje koncerty w Londynie. Mój zespół i ja pracowaliśmy ramię w ramię z personelem stadionu i brytyjskimi władzami, aby osiągnąć ten cel i chcę im podziękować za wszystko, co dla nas zrobili. Chcę, żeby to wybrzmiało: nie będę mówić o czymś publicznie, gdy uważam, że mogłoby to sprowokować osoby chcące skrzywdzić fanów przychodzących na moje koncerty. W takich przypadkach „cisza” oznacza w rzeczywistości wykazanie się powściągliwością i oczekiwanie na wyrażenie siebie w odpowiednim momencie. Moim priorytetem było bezpieczne dokończenie naszej trasy po Europie i z wielką ulgą mogę powiedzieć, że nam się to udało - napisała.
