Taylor Swift jest wolna - takie hasło znalazło się w trendach na Twitterze. Wszystkich tych, których zdziwiło, że fani gwiazdy cieszą się z tego faktu uspokajamy - nie chodzi o to, że wokalistka zerwała ze swoim partnerem Joe Alwynem, a o to, że w końcu otrzymała zgodę na ponowne nagranie materiału ze swoich sześciu krążków, które wydała pod szyldem Big Machine Records.
Jeśli nie pamiętacie jednej z najgłośniejszych afer muzycznych zeszłego roku, z chęcią wam ją przypomnimy. Za pośrednictwem mediów społecznościowych Taylor Swift ogłosiła w czerwcu 2019 roku, że wieloletni menadżer Justina Biebera i Ariany Grande Scooter Braun wykupił za trzysta milionów dolarów wytwórnię, dla której nagrywała artystka, stając się tym samym właścicielem wszystkich jej piosenek. Wynikało to z faktu, że piętnastoletnia Taylor podpisała niekorzystny kontrakt płytowy. Kilka tygodni później artystka wyznała, że ma w planach nagranie na nowo swoich starych krążków, by mieć do nich pełnię praw. - Każdy artysta na to zasługuje - skwitowała. Teraz jest to już możliwe!
Taylor Swift wolna
Wraz z nadejściem listopada Taylor Swift oficjalnie może rozpocząć prace nad wydaniem swoich sześciu albumów studyjnych, które nagrała pod szyldem pierwszej wytwórni, z którą współpracowała. Mowa o płytach Taylor Swift, Fearless, Speak Now, Red, 1989 i Reputation. Fani artystki są zachwyceni tym faktem i nie mogą się doczekać chwili, kiedy zastąpią oryginalne albumy ich reedycjami. Hashtag TAYLOR IS FREE trendował właściwie przez cały dzień 1 listopada.
Przypomnijmy, że wydana w 2020 roku płyta Folklore wciąż bije rekordy popularności na świecie. Album spędził osiem tygodni na szczycie notowania w Stanach Zjednoczonych i jest jedynym albumem w 2020 roku, którego sprzedaż przekroczyła milion kopii.