- Był taki moment w mojej karierze tanecznej, kiedy na jakiś czas zamieszkałam w Rumunii. Dużo wtedy podróżowałam na turnieje taneczne i treningi. Mnóstwo czasu spędzałam w samolotach i na lotniskach. Z racji tego, że jestem blondynką wyróżniałam się na tle Rumunek, które mają z reguły ciemne włosy - opowiada Hania Żudziewicz. Jak się okazuje wszystko rozegrało się właśnie na lotnisku. - Przed jednym z wylotów obsługa lotniska zapytała się mnie dlaczego ciągle latam i gdzie pracuje. W tamtym czasie w Rumunii przebywałam jako tancerz - zawodnik, nie nauczyciel, wiec nie pracowałam, nie miałam stałego miejsca zatrudnienia, nie uczyłam się. Budziło to podejrzenia. Dla nich było to dziwne. Niczym się nie zajmujesz, a ciągle tu jesteś i na dodatek ciągle podróżujesz. Argument taneczny nie był dla nich żadnym wytłumaczeniem - dodaje tancerka.
Hanna Żudziewicz szpiegiem?
- To wszystko działo się dosłownie na chwilę przed odlotem. Pokazałam paszport. Ktoś z obsługi stwierdził, że to nie jestem ja. Poprosili o dowód, który jeszcze bardziej skomplikował sytuacje, gdyż usłyszałam, że to jest jeszcze inna osoba. Wreszcie pokazałam im starą legitymację studencką - to też nie ja. Doszło do rewizji osobistej. Po długich wyjaśnieniach wreszcie mnie wypuścili - opowiada tancerka. Jednak to nie był koniec gdyż…. - Nagle już w korytarzu prowadzącym do samolotu pojawiła się policja. Znów zostałam zatrzymana. Kolejna kontrola dokumentów, bagażu podręcznego. Ostatecznie szczęśliwie znalazłam się w samolocie, gdzie od dłuższego czasu czekał na mnie mój partner i dotarliśmy na turniej - kończy Hanna Żudziewicz i dodaje: - Musieli mieć jakieś podejrzenia, choć podczas tej całej nerwowej sytuacji nikt, oficjalnie nie powiedział, że uważają mnie za szpiega. Niemniej cała akcja była strasznie dziwna i przerażająca.
Dodajmy, że Hania Żudziewcz jest mistrzynią Polski i Rumunii w tańcach standardowych. W piątek 14 października w Tańcu z Gwiazdami Hanię i Roberta zobaczymy w dwóch tańcach: foxtrocie i cha chy.
Źródło: Polsat