Trener The Voice Kids postanowił podzielić się ze światem zaskakującą historią ze swojej młodości. Okazuje się, że kilkanaście lat temu Baron dorabiał w Norwegii jako budowlaniec. Jak sam przyznaje, nie chciałby mieć takich fachowców, jak on sam wtedy. Co dokładnie robił Baron za granicą?
Historia Barona z młodości
Już w najbliższą sobotę o godzinie 20:00 widzowie TVP2 będą mogli obejrzeć ostatnie Przesłuchania w Ciemno ósmej edycji The Voice Kids. Na scenie zaprezentują się utalentowane dzieci mieszkające poza granicami Polski – między innymi w Norwegii, Turcji i Stanach Zjednoczonych. Międzynarodowy skład uczestników zainspirował trenerów do podzielenia się swoimi wspomnieniami z czasów zagranicznych podróży. To właśnie wtedy Baron postanowił zdradzić swoją mniej znaną historię sprzed lat.
Baron był budowlańcem
- Powiem ci coś z personalnego życia, jeździłem jakieś 15 lat temu do Oslo, jako polski nieprofesjonalny, profesjonalny robotnik od wszystkiego. Malowałem domy, różne rzeczy robiliśmy. Zbierałem na wzmacniacz do gitary - zaczął Baron, czym wprawił w osłupienie wszystkich zgromadzonych w studiu.
Z każdą kolejną sekundą opowieść trenera The Voice Kids stawała się coraz bardziej barwna. - My tam robiliśmy takie rzeczy, że jak to sobie przypominam, to jest dramat. Bo sam teraz robię remont domu – jakby mnie tak załatwili, jak ja niestety w niewiedzy zostawiałem po sobie pamiątki… Na przykład pytają nas: „Umiecie kłaść panele podłogowe?”. A my, że oczywiście – a kładliśmy klocki Lego wtedy jedynie – przyznał z uśmiechem Baron.
Czytaj także: Pełne dramatyzmu sceny w ‘The Voice Kids’! Wróciła po latach i wydarzyło się coś nieoczekiwanego
Jak Baron wspomina pracę na budowie?
Okazuje się, że przygody Barona na budowie nie zawsze kończyły się sukcesem. - To nie może być trudne, to się wklikuje w to – dobra, robimy. Ułożyliśmy całą podłogę i słuchajcie, zabrakło nam pół metra w rogu. Bo tak, jakoś żeśmy docinali, że źle żeśmy to rozplanowali. I co robimy? Ściągamy całą podłogę i żeśmy tak kombinowali, w tetrisa graliśmy tymi panelami, ale udało się! No wstyd był straszny. Nie chciałbym mieć takich fachowców – dodał Baron.
To nie był koniec budowlanych perypetii muzyka. Podczas kolejnego zlecenia, wspólnie z przyjacielem podjął się przestawienia altanki ogrodowej, która była wielkości małego domku. Mimo że nie wiedzieli, jak to zrobić – nie odmówili. - Liczyło się tylko tyle, za ile koron – wspomina muzyk. Po wielu próbach oraz wsparciu brata Barona, który pracował w tym czasie na innej budowie, udało się zakończyć zadanie z powodzeniem. - Komedia, ale liczył się cel – śmiał się Baron, kończąc swoją opowieść.