Kim jest stalker Dody? Piosenkarka doskonale wie, z kim ma do czynienia. Zaledwie kilka dni temu media obiegła informacja o wiadomościach, jakie na Instagramie otrzymują Doda i jej partner, zdobywca Korony Wodospadów Dariusz Pachut. Ukochany wokalistki podzielił się z obserwatorami szokującymi nagraniami i screenami rozmów z prześladowcą. Mężczyzna uważa, że jest drugim partnerem Dody i namawia ją do rozstania z Pachutem, a także żąda od niej pieniędzy. W nagraniach nie brakuje też gróźb pod adresem obojga.
Nie dam ci czasu do jutra i wiesz, że tak jest. Nie dajesz mi wyboru. Nie wiem, czy to wytrzymam, ale poczekam do jutra, bo już coś nas rozłączyło. Już czuję, że nas rozłączyło, jestem wolny, singiel i szuka wolny elektron pary. Jutro daj znać - słyszymy.
Jednego dnia Doda otrzymała od "fana" aż 103 wiadomości. Tylko u nas wyznała, że ma z nim do czynienia od początku kariery.
Doda o stalkerze. Zna go od dawna!
Stalker Dody uprzykrza jej życie od lat. Tylko u nas gwiazda zdradziła, że ma z nim do czynienia właściwie od początku swojej kariery.
To jest mój ulubiony stalker! Na mojego menadżera Rafała Bogacza mówi "ten twój Rogacz Rafał". Wszystkie moje asystentki już go przysłowiowo przeleciały, bo na moich stronach są do nich kontakty, więc ich też ciśnie. Mam do niego sentyment, trochę mnie wzrusza. Znamy się 20 lat z przedziałami, kiedy wychodzi z zakładu psychiatrycznego, bo go zamykają. Wtedy jest rok, dwa lata przerwy, a później się odpala, kiedy jest na przepustce albo rodzina się nim opiekuje. To jest problem, który uważam, że powinien być już przede wszystkim dawno rozpatrzony pod kątem dostępności social mediów i internetu dla ludzi chorych psychicznie, bo nie dość, że są niebezpieczni dla siebie i dla innych, to są obiektem kpin, gdy prowadzą te Tik Toki. Ludzie sobie żerują na ich chorobach, na nieleczonych dwubiegunówkach czy schizofreniach. To nie są fajne, tylko ciężkie choroby. Mnie to nie bawi. Uważam, że ci ludzie powinni być objęci ochroną i opieką medyczną ze strony specjalistów, a nie telefonem w ręku czy opieką internetu - wyznała.
Zapytana o to, czy nie boi się wychodzić na scenę, wiedząc, że mogą na nią czyhać różne niebezpieczeństwa, odpowiedziała, że nie. W przeszłości zdarzyło jej się dostać zapalniczką w oko, strzałą z łuku w odsłuch, a innym razem na scenę wbiegł ktoś z maczetą. Całą rozmowę z Dodą znajdziecie powyżej.