Sopot Festival 2005 na stałe zapisał się na kartach historii współczesnej popkultury. Powodów, dlaczego akurat to wydarzenie uznawane jest za tak przełomowe, jest przynajmniej kilka. W 2004 roku Telewizja Polska straciła prawa do organizowania kultowego już wydarzenia na rzecz telewizji komercyjnej TVN. Oczekiwania były zatem ogromne. Organizatorzy zadbali o to, by ściągnąć przed telewizory jak największą widownię, zapraszając do udziału w imprezie będące wówczas na topie gwiazdy. Widzowie mieli prawo wybrać sześcioro wykonawców, którzy zawalczą o bursztynowego słowika i słowika publiczności. Na deskach Opery Leśnej w Sopocie zaprezentowali się:
- Łzy
- Krzysztof Kiliański
- Doda i Virgin
- Andrzej Piaseczny
- Ewelina Flinta
- Mandaryna
Najwięcej emocji wzbudził zdecydowanie występ tej ostatniej. Będąca wówczas żoną Michała Wiśniewskiego Marta nie poradziła sobie z wykonaniem na żywo utworu "Ev'ry Night". Mimo szeroko komentowanej wpadki w głosowaniu widzów zajęła 2. miejsce, tuż za Dodą, która od trzech lat próbowała przebić się ze swoją muzyką do mainstreamu. Wokalistka i Tomek Lubert otrzymali słowika publiczności, rozpoczynając tym samym nowy etap w karierze Virgin. Porażka Mandaryny i triumf Dody całkowicie przyćmiły sukces artysty, którego nagrodzono wówczas nagrodą główną, czyli bursztynowym słowikiem.
Były manager Dody odpiera zarzuty ws. wpadki Mandaryny. Mamy jego oficjalny komentarz
Sopot Festival 2005. To on pokonał Dodę
Wspominając Sopot Festival 2005, myślimy raczej o Dodzie i Mandarynie. Na deskach Opery Leśnej triumfował wtedy jednak Andrzej Piaseczny, który po porażce na Eurowizji próbował powstrzymać złą passę. Artysta wykonał na scenie utwór "Z głębi duszy", który promował jego czwarty solowy album studyjny "Jednym tchem" i to właśnie jego występ najbardziej zachwycił jurorów, m.in. Ewę Bem, Irenę Santor i dziennikarza Piotra Metza. Zwycięstwo w Sopocie sprawiło, że o Piasku ponownie zrobiło się głośno, a jego płyty wróciły na szczyt ogólnopolskich zestawień sprzedażowych. Pamiętacie ten hit?