Smolasty i Książulo to kolejny zaskakujący duet na polskiej scenie muzycznej, który może pochwalić się hitowym kawałkiem. Norbert i Szymon połączyli siły w numerze "Masterchef", a nakręcony do niego teledysk wygenerował już blisko milion odsłon. Zarówno dla fanów wokalisty, jak i youtubera takie połączenie to nie lada gratka. Tym bardziej, że panowie, jak Smolasty wyjaśnił w mediach społecznościowych i przypiętym komentarzu pod wideo, znają się od dawna, a nowy singiel może zwiastować powrót Książula do nagrywania muzyki.
Zaczęliśmy razem nagrywać w wieku 16 lat na mikrofonie za 300 ziko. Co więcej, moje pierwsze kawałki i beaty wychodziły z ekipowego kanału Książula. Teraz, kiedy Szymon znów poczuł mood na robienie muzyki czas na rewanż z mojej strony - napisał.
Mimo że kawałek i towarzyszący mu teledysk spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem, słowa krytyki mocno dotknęły Smolastego. Artysta wyjaśnił w mediach społecznościowych, co chciał przekazać za sprawą nowego singla. Podkreślił też, że widoczne w wideoklipie samochody faktycznie należą do niego i Książula, a nie zostały wypożyczone.
Taki prywatnie jest Smolasty. Żyje jak król! Tego mogłeś nie wiedzieć o Norbercie Smolińskim
Smolasty odpowiedział na krytykę
Smolasty ustosunkował się do komentarzy pozostawionych pod jego klipem z Książulem. Artysta zapewnił, że nie chciał obnosić się ze swoim bogactwem, tylko pokazać, że ciężką pracą można odnieść sukces i całkowicie odmienić swoje życie.
Mimo szczytu karty na czasie widzę, że niewielka część z Was nie do końca zrozumiała przekaz kawałka. Ma on dawać motywację, kiedy jesteście w dołku i podnosić na duchu, nawet jeśli wielokrotnie powinęła Wam się w życiu noga. Chór w refrenie to nasze głosy splecione z ludźmi z wielu pokoleń, co jest symboliką tego, że wiek nie ma znaczenia i nigdy nie jest za późno wziąć się w garść. Samochody w teledysku są nasze (a nie wypożyczone jak w 90% polskich klipów) i nie mają na celu popisywania się pieniędzmi, tylko symbolizują, że wiarą w siebie i ciężką pracą można spełnić swoje marzenia. Osoby piszące, że wzniosły refren jest dla dzieci są paradoksalnie sami dużymi dziećmi, które widocznie nigdy nawet nie spróbowały zaryzykować i sięgnąć po swoje. Jeśli chociaż 100 osób po tym utworze ruszy za tym, co mają w sercu, to będę spełniony - napisał.
Lubicie ten numer? Macie go na swojej playliście?