Program "Dancing with the Stars" powraca na antenę amerykańskiej stacji ABC. Fani formatu po raz kolejny będą mieli okazję śledzić poczynania lokalnych gwiazd na parkiecie. 32. sezon show, którego polska wersja także cieszy się niesłabnącą popularnością, wystartuje już 26 września. Na kilka tygodni przed wielkim rozpoczęciem sezonu producenci postanowili uchylić rąbka tajemnicy i ogłosili, że jedną z gwiazd biorących udział w "Dancing with the Stars 32" będzie... Jamie Lynn Spears. Siostra Britney Spears nie ma jednak w ostatnich miesiącach najlepszej passy. Znana z serialu "Zoey 101" aktorka oskarżana jest przez internautów za pomoc w ubezwłasnowolnieniu własnej siostry, dzięki której zyskała popularność w bardzo młodym wieku. W serii postów opublikowanych w ubiegłym roku na Instagramie i Twitterze Britney żaliła się, że Jamie, która przez lata była jej oczkiem w głowie, nie reagowała, gdy ojciec nadużywał swojej władzy. Celebrytce zarzucono, że korzystała z pieniędzy Brit, a nawet została wskazana jako spadkobierczyni jej majątku. Pod postem "Dancing with the Stars" zaroiło się od negatywnych komentarzy. Internauci są bezlitośni i krytykują decyzję produkcji. Tym bardziej, że na fali ruchu "Free Britney" jeden z odcinków "DWTS" był poświęcony właśnie twórczości amerykańskiej piosenkarki.
Jamie Lynn Spears w "Tańcu z gwiazdami"
Takich reakcji zapewne nikt się nie spodziewał. Ani Jamie, ani produkcja "Dancing with the Stars". Pod postem, w którym ujawniono, że Spears pojawi się na parkiecie w 32. sezonie show, zawrzało.
- lmao, zostanie natychmiast wyeliminowana.
- No cóż, wiemy, kogo wyeliminujemy jako pierwszego 😂
- Macie na myśli Judas Lynn Spears? - grzmią internauci.
Aktorka pojawiła się w "Good Morning America". Zapytana o to, jak jej siostra zareagowała na udział w "Dancing With The Stars", zaczęła mówić o... swojej córce.
