Spis treści
- Rozdziobią nas kruki, wrony... - najważniejsze informacje
- Rozdziobią nas kruki, wrony... - streszczenie
- Rozdziobią nas kruki, wrony... - opracowanie
Znasz choć trochę twórczość Stefana Żeromskiego? Po wysłuchaniu streszczenia jego opowiadania pod tytułem „Rozdziobią nas kruki, wrony...” na pewno zmienisz trochę zdanie o tym pisarzu. Do swojego klasycznego rezerwuaru tematów Żeromski dodał tutaj kwestie niepodległości i powstańców styczniowych. Choć to bardzo krótkie opowiadanie, autor przemyca w nim bardzo ważne treści. Wyobraź sobie tylko tę scenerię: jest koniec powstania styczniowego, ledwie świta, wokół ponury, jesienny krajobraz. Za chwilę na twoich oczach rozegra się dramatyczna scena, której znaczenie postaramy się tobie przybliżyć najprościej, jak się da. Ale od początku.
Dziady cz. III - streszczenie, opracowanie
Rozdziobią nas kruki, wrony... - najważniejsze informacje
„Rozdziobią nas kruki, wrony...” to opowiadanie Stefana Żeromskiego o patriotycznym wydźwięku. Bohaterem utworu jest Szymon Winrych – młody mężczyzna, który bierze udział w powstaniu styczniowym. Jego zadaniem było dostarczenie walczącym broni. Ten cenny ekwipunek mężczyzna przewoził pod stertą siana na zwykłym wozie, ciągniętym przez konie. Autor opisuje jego tragiczną śmierć z rąk Moskali, a następnie zbezczeszczenie zwłok przez mieszkającego w okolicy chłopaka. W ten sposób Żeromski chciał pokazać, że prawdziwym powodem klęski powstania był brak wspólnoty w narodzie, brak zaangażowania i świadomości politycznej ze strony najbiedniejszych warstw społeczeństwa.
O czasie i miejscu akcji trochę już wspominaliśmy. Jest rok tysiąc osiemset sześćdziesiąty trzeci – pamiętaj, to wtedy wybuchło powstanie styczniowe. Walki trwają już od kilku miesięcy, a w powietrzu daje się wyczuć nadchodzącą klęskę. Jest jesień, ziąb, deszcz – ponury krajobraz, który idealnie oddaje stany duchowe powstańców. Nasz bohater znajduje się na Kielecczyźnie, wiezie broń do oddziału walczących. Nastaje trzeci dzień drogi, dopiero świta. Szymon jest w okolicach Nasielska, kiedy zostaje napadnięty przez Rosjan. Co stanie się dalej? Dowiesz się, słuchając właściwego streszczenia.
Głównym bohaterem opowiadania „Rozdziobią nas kruki, wrony...” jest Szymon Winrych. Jest on powstańcem styczniowym. Wie co prawda, że ten narodowowyzwoleńczy zryw dogorywa, ale mimo to nie chce się poddać. Walczy do upadłego, uparcie dąży do celu, nie straszny mu głód, ziąb, strach przed śmiercią czy samotnością. Jest wytrwały i konsekwentny, ale cechy te wynikają ze świadomości, że po klęsce powstania stery przejmą jego przeciwnicy. Stara się nie dopuścić do tego, żeby lojaliści i przeciwnicy idei postępu udowadniali, że powstanie styczniowe było bezsensownym rozlewem krwi. Szymon Winrych ma w sobie coś z romantyka. Pamiętasz te wielkie romantyczne postaci: Konrada Wallenroda, Jacka Soplicę, Gustawa z „Dziadów” Mickiewicza? Wszystkich tych bohaterów cechowała niezachwiana wiara w ideę, samotność oraz brak pewności, że ich życiowa misja zakończy się powodzeniem. Mimo to wszyscy, i Szymon Winrych również, mieli ogromną wolę walki.
Poza Szymonem Winrychem w opowiadaniu pojawia się również postać chłopa. Nie wiemy o niej zbyt wiele, ani jak się nazywa, ani skąd pochodzi. Żeromski pisze tylko, że był to ubogi człowiek z najbliższej wioski. Dopuszcza się strasznego czynu. Bezdusznie i bezrefleksyjnie okrada zwłoki Szymona Winrycha, a konia, zaprzęgniętego do wozu z bronią, skazuje na śmierć w męczarniach. Dlaczego to robi? Żeromski chce pokazać w ten sposób kontrast: moralność i jej brak, utopijny patriotyzm i brak jakiejkolwiek świadomości narodowej, bohaterstwo i ludzką bezduszność. Aby podkreślić tę przepaść między dwoma bohaterami utworu, autor pisze nawet, że chłop dokonywał grabieży, delektując się tym, co robi.
Żywoty świętych - streszczenie, opracowanie
Rozdziobią nas kruki, wrony... - streszczenie
Wyobraź sobie zimny, deszczowy, jesienny poranek. Szymon Winrych w taki właśnie poranek podróżował wozem zaprzęgniętym w konie w okolice Nasielska. To trzeci dzień jego drogi. Celem jest dostarczenie oddziałom powstańców broni, skrzętnie ukrytej pod chrustem i stertą siana. Bohater nocami pilnuje cennej przesyłki, a w dzień przemierza kolejne kilometry. Wygląda bardzo niepozornie: ma podarte, stare łachmany i dziurawe buty. Wóz ciągną dwa rasowe konie pociągowe. Nie należą do Szymona, wynajął je od hodowcy. Mówimy o nich, bo staną się ważnym elementem następnych wydarzeń.
W powietrzu czuć już klęskę powstania, a w Szymonie trudno rozpoznać dawnego, wesołego Jędrka. Tak – Jędrka, bo Szymon Winrych to tylko pseudonim, prawdziwe imię i nazwisko bohatera to Andrzej Borycki. Mimo zbliżającej się klęski bohater nie traci wiary w sens powstania. Do ostatniego momentu jest lojalny idei niepodległościowej. Nie poddaje się, choć wszystko wskazuje na rychłą klęskę i kolejne lata niewoli.
Wtedy na horyzoncie pojawia się zagrożenie. Szymon dostrzega Moskali. Próbuje uciekać, ale niestety bezskutecznie. Nie udaje mu się także uwolnić z zaprzęgu koni. Napastników jest aż ośmiu, bez trudu go obezwładniają i błyskawicznie dostrzegają, że bohater przewozi broń. Biorą go wtedy w krzyżowy ogień pytań, ale Szymon ma tylko jedną odpowiedź: „Głupiś”. Prosi jednak, żeby pozwolili mu odejść wolno i darowali życie. Jak pewnie się domyślasz, lamenty bohatera nie przynoszą efektu. Moskale bestialsko mordują powstańca – bagnetem przebijają mu pierś, a potem także brzuch. Następnie pada strzał, który rozłupuje głowę bohaterowi i rani jednego z koni.
Później oprawcy przeszukują kieszenie Szymona. Jakie jest ich zdenerwowanie, kiedy okazuje się, że chłopak wypił całą gorzałkę, jaką miał przy sobie. Ta złość popycha ich do kolejnych aktów okrucieństwa. Rozbijają butelkę o czaszkę bohatera, a skrawkami szkła kaleczą mu policzki. Zaczyna padać deszcz. Pod wpływem kropel Szymon odzyskuje przytomność. Jedyne, co przychodzi mu do głowy, to zmówić modlitwę. Zwraca się więc do Boga i wypowiada słowa: „Ojcze nasz”, prosząc o odpuszczenie win. W głębi duszy wierzy w swoją nieśmiertelność.
Drugi koń z zaprzęgu, któremu udało się uniknąć kuli, jest bardzo przestraszony tym, co się dzieje. Obwąchuje głowę Szymona i zdaje się czuć, że mężczyzna nie żyje. Wtedy lęk potęguje się i zwierzę próbuje uwolnić się z zaprzęgu. Kopie i wierzga tak intensywnie, że łamie nogę w próbie ucieczki. Zwierzę męczy się bardzo i cierpi katusze. Zaczyna rżeć głośno z bólu, a w oddali dostrzega stado wron, lecących w jego kierunku. Ptaszyska zlatują się nad ciałami zamordowanego powstańca i konia zaprzęgowego i zaczynają je rozdziobywać. Wyobraź sobie, jak straszny musi to być widok.
Wtedy, wydawałoby się, że nadchodzi pomoc. W oddali pojawia się sylwetka mężczyzny. To mieszkaniec pobliskiej wsi. Ten prosty człowiek, widząc zwłoki, poczyna odmawiać pacierz. Następnie przeszukuje kieszenie niebogi, a kiedy okazuje się, że są puste, zdejmuje z Szymona resztki garderoby i owija nimi karabiny. Potem odchodzi.
Mija godzina, a chłop wraca na miejsce tragedii. Tym razem w towarzystwie pary koni. Uwalnia z zaprzęgu chore zwierzę. Pamiętasz? Drugi z koni złamał nogę, próbując się uwolnić. Po wstępnej obserwacji stwierdza, że biedaczysko jest zbyt słabe, żeby mogło mu się do czegokolwiek przydać. Postanawia je więc udusić. Szamocze się, męczy, próbuje, ale nie udaje mu się skrócić męki stworzenia. Zaprzęga więc swoje konie i odjeżdża.
Mija zaledwie kilka godzin, jest już popołudnie, a chłop znów wraca. Tym razem po to, żeby obedrzeć z martwego zwierzęcia skórę. Liczy, że drugi też już padł z wyczerpania. Zwłoki Winrycha i oskalpowanego konia zakopuje w kartoflanym dole. Wraca do domu z poczuciem zadowolenia i wdzięczności Bogu za to, że zesłał mu tyle, jak to ujął, „żelastwa i rzemienia”.
Jesienny krajobraz rozrywa końskie rżenie. Chłop odwraca się i dostrzega, że ciągle jeszcze żywy koń zwraca łeb w stronę mogiły powstańca. Nad prowizorycznym grobem krąży stado wron. Tak kończy się opowiadanie Stefana Żeromskiego. Wiesz już, skąd pomysł na taki tytuł? Śmierć Szymona była pozbawiona sensu, chwały, bohaterstwa. Zginął z rąk o wiele silniejszych napastników, a jego ciało nie zostało po śmierci odpowiednio uszanowane. Do końca chciał wierzyć w słuszność własnych przekonań i idei, ale wcale nie zginął w ich służbie. Kruki i wrony, które zlatują się najpierw nad jego martwym ciałem, a później mogiłą, Żeromski określa mianem trupojadów, dbających wyłącznie o zaspokojenie własnego głodu. Tytuł noweli nawiązuje bezpośrednio właśnie do tej sceny. Co ciekawe, jej opis zwraca uwagę na jeszcze jeden symboliczny wymiar. Kruki i wrony zdają się u Żeromskiego mieć cechy ludzkie: cierpliwość, rozwagę, a nawet umiejętności dyplomatyczne – nie przystępują wszak do żeru od razu. Ich działanie jest nawet w pewien sposób przemyślane. A teraz zwróć uwagę na sytuację polityczną, w jakiej wówczas znajdowała się Polska. Tak, tak, był to moment zaborów. Dostrzegasz pewne podobieństwa między Rosją, Prusami i Austrią – krajami odpowiedzialnymi za rozbiór naszej ojczyzny – a tytułowymi krukami i wronami? Los Szymona symbolizuje w tym utworze losy wielu Polaków, którzy bezskutecznie podejmowali próby przywrócenia swojej ojczyźnie niepodległości. Mimo niebezpieczeństw i surowych kar gotowi byli położyć na szali własne życie w imię dobra całego kraju. Ta symboliczna wymowa utworu jeszcze wyraźniej podkreśla jej sens ideologiczny. Powtórzmy, chodzi o brak jedności narodowej, brak wspólnoty i niską świadomość polityczną społeczeństwa, przez które powstanie styczniowe po prostu nie mogło się udać.
Rozdziobią nas kruki, wrony... - opracowanie
„Rozdziobią nas kruki, wrony...” to krótkie, zaledwie kilkunastostronicowe opowiadanie Stefana Żeromskiego, którego głównym bohaterem jest Szymon Winrych – powstaniec styczniowy. Autor opisuje tragiczną śmierć mężczyzny, który zginął z rąk Moskali. Najbardziej wymowne w tym utworze jest jednak to, co stało się z Szymonem po jego śmierci. Zwłoki bohatera zostały ograbione przez biednego chłopa, jego konia obdarto ze skóry, a następnie pochowano w kartoflanym dole. Ta symboliczna scena pokazuje prawdziwe – zdaniem autora – powody upadku powstania styczniowego: brak wspólnoty, jedności narodowej, a także niską świadomość polityczną i ideologiczną najniższych warstw społecznych. Żeromski nie wyraża w ten sposób potępienia wobec chłopów, którzy nie zaangażowali się w walkę, a jedynie obrazuje motywy ich postępowania.
Zastanawiasz się pewnie, dlaczego chłop z opowiadania Żeromskiego dopuścił się takich czynów. Pomyśl, że jest to pewnego rodzaju metafora. Jak myślisz, jakie warstwy społeczne brały udział w powstaniu? Czy byli wśród nich chłopi? Była to wtedy najliczniejsza warstwa społeczna, ale przez lata szerzenia ciemnoty, wyzysku i cierpień, przestała się identyfikować ze sprawą polską. Żeromski pokazuje w ten sposób, że powstanie styczniowe nie miało szans powodzenia ze względu na brak jedności narodowej. Ludzie prości, w których drzemie przecież ogromna siła, za najważniejsze wartości w życiu uważali pełny żołądek i dach nad głową, słowem – przetrwanie. Chłop-nędzarz w najmniejszym nawet stopniu nie był świadomy, jak wielkie zło moralne wyrządza jego czyn. Ograbia ciało zmarłego Szymona ze wszystkiego, co mogłoby mieć jakąkolwiek wartość. Co ciekawe, Żeromski opisuje tę scenę, nie oceniając poczynań chłopa. Pisze te słowa bez cienia potępienia. W ten sposób obrazuje, że chłop zachował się tak, jak historia i życie go nauczyły. Przez wieki przecież był w niewoli, ciemiężony przez obowiązek pańszczyźniany, nędzę, ciemnotę. W ten właśnie sposób nauczyli go żyć panowie i patroni.
„Rozdziobią nas kruki, wrony...” nie jest zatem utworem o bólu związanym z klęską powstania styczniowego. Żeromskiemu chodziło o coś innego. Chodziło o pokazanie, że powstanie od początku było skazane na porażkę. Dla autora sprawą najbardziej bolesną była niegotowość polskiego społeczeństwa na taki zryw, niedojrzałość duchowa i nieświadomość polityczna zdecydowanej części narodu. Te właśnie nastroje symbolizuje postać chłopa. Choć czyn, którego się dopuścił, może budzić w tobie niezgodę, odrazę i potępienie, pamiętaj, że to zachowanie ma symbolizować nieświadomą, niezaplanowaną zemstę za lata niewolniczej pracy, wyzysku i nieustanne go poniżanie.
I na koniec kilka słów dla ambitnychSpróbuj zastanowić się nad głębszym sensem sceny z chłopem, obdzierającym konia ze skóry i okradającym zwłoki powstańca styczniowego. Żeromski wykorzystywał motyw wrogości chłopów do powstańców również w innych swoich tekstach, na przykład w „Wiernej rzece” albo „Echach leśnych”. Autorowi „Przedwiośnia” zależało bowiem na poruszeniu mniej oczywistych kwestii związanych z klęską powstania styczniowego. Podkreśla w ten sposób nieświadomość duchową chłopów, brak świadomości politycznej, kompletną niewiedzę na temat tego, co się właśnie wokół nich dzieje. Ta najuboższa warstwa społeczna (choć nie tylko ona) przejawiała niedojrzałość ideologiczną, która nakazywała im schwytać niedobitych powstańców, oczekiwać za to medali od zaborców, a także ograbiać ich z resztek tego, co im pozostało.
Bardzo ciekawy jest również jeden szczegół związany z pochówkiem powstańca. Zwróciłeś na to uwagę? Zauważ, że ciało Szymona Winrycha i jego konia trafia do tej samej mogiły. Jak myślisz dlaczego? Jedną z możliwych interpretacji tej sceny jest stosunek chłopa zarówno do zmarłych, jak i żyjących. Odnosił się z brakiem szacunku do powstańców, którzy jeszcze walczyli o wolność całego narodu polskiego, a także do tych, którzy w tej walce polegli. Zwłoki konia i jego właściciela były dla niego tak samo ważne. Zrobił z nich taki sam użytek. Dlatego właśnie Szymon trafił do kartoflanego dołu razem ze swoim wierzchowcem.
No dobrze, ale jaki sens wobec tego ma modlitwa chłopa nad zwłokami Szymona? Modlił się o jego zbawienie? A może raczej o odpuszczenie win, których zamierza się dopuścić? Czy też jest to pacierz dziękczynny? W końcu słowa modlitwy tylko na chwilę powstrzymują chłopa od realizacji grabieżczych zamiarów. Ledwie skończył wypowiadać słowa: „Ojcze nasz”, a już z błyskiem w oku przystąpił do przeszukiwania kieszeni zmarłego. Dostrzegasz tu pewną groteskowość? Bardzo słusznie, ma ona podkreślić, w jaki sposób chłop reaguje na śmierć bohaterów walczących o wolność i przyszłość całego narodu.