Dlaczego na świecie jest tyle zła? To pytanie jest jednym z pierwszych, jakie słyszą widzowie "Wicked" - szumnie zapowiadanego musicalu w reżyserii Jona M. Chu z Arianą Grande i Cynthią Erivo w rolach głównych. To właśnie ono staje się niejako wstępem do niesamowitej historii, która trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich sekund.
Wiele osób, które miały okazję zobaczyć "Wicked", twierdzi, że rola Glindy może przynieść Arianie Grande to, co Lady Gadze przyniosła rola Ally w "Narodzinach gwiazdy". Trzeba jednak pamiętać o tym, że Grande, mimo iż kojarzy się przede wszystkim z tworzeniem muzyki, jest również doświadczoną aktorką. Oczywiście, znana przede wszystkim z produkcji dla nastolatków, takich jak "Sam i Cat" czy "Wiktoria znaczy zwycięstwo", gwiazda odstawiła karierę aktorską na bok, skupiając się przede wszystkim na nagrywaniu płyt i koncertowaniu, jednak nie sposób zapomnieć, że i na tym polu ma ona spore sukcesy. "Wicked", czyli projekt, któremu poświęciła sporo czasu i w który włożyła mnóstwo serca, należy zatem traktować jako jej triumfalny powrót na ekrany, a nie aktorski debiut. Ariana Grande wydaje się być wręcz stworzona do zagrania Glindy, a przypomnijmy, że o angaż do produkcji ubiegały się też następujące aktorki: Amanda Seyfried, Dove Cameron i Reneé Rapp.
Ariana Grande czaruje na ekranie od pierwszych sekund. Glinda nie jest oczywiście przysłowiową "najostrzejszą kredką w piórniku", nie zawsze kierują nią dobre intencje, a jej postać stoi w opozycji do granej - również brawurowo - przez Cynthię Erivo Elphaby, ale mimo to widzowie zakochują się w niej właściwie od razu, co w przypadku takiej bohaterki nie jest przecież czymś oczywistym. Co więcej - każdy jest w stanie odnaleźć w niej cząstkę siebie! Grande wspięła się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich, czyniąc z Glindy dziewczynę, która zamiast wywoływać irytację, co byłoby jak najbardziej zrozumiałe, budzi sympatię.
Ariana Grande zachwyca w "Wicked"
Będąca klasyczną "drama queen" Glinda dała możliwość Arianie na zabawienie się własnym wizerunkiem. Oglądając "Wicked", można odnieść wrażenie, że Grande niejako wyśmiewa tą rolą stereotypowe założenia na swój temat. W końcu według powszechnie panującej opinii, niestety, piosenkarka pop musi być słodka, naiwna i głupiutka, ale dać się lubić. W "Popular", jednym z kawałków, który znalazł się na oficjalnej ścieżce dźwiękowej do filmu, wokalistka śpiewa, że w życiu potrzebne jest mistyczne "to coś", co oczywiście we własnym mniemaniu posiada Glinda. W przypadku Ariany Grande "tym czymś" są jej magnetyzm i charyzma, które sprawiają, że mimo natłoku bodźców, skupiasz się tylko na niej.