Bruno Mars przeżył dramatyczne chwile podczas swojego występu w Szkocji. Wokalista musiał przerwać swoje show w Glasgow Green, a obsługa wydarzenia ze względów bezpieczeństwa poprosiła go o opuszczenie sceny. Przestraszona publiczność nie miała pojęcia, co się dzieje oraz czy artysta wróci kontynuować swój znakomity występ. Na szczęście kilka minut później wrócił i całą sytuację skwitował mówiąc: - Spaliliśmy scenę w Glasgow! Lepiej dzwońcie po straż pożarną, gdy chuligani pojawią się na scenie!
Bruno Mars pożar - co się stało?
W momencie, kiedy organizatorzy poprosili artystę o zejście ze sceny, na ekranie pojawił się komunikat bezpieczeństwa: - Konieczne jest tymczasowe zatrzymanie tego programu, wkrótce dalsze informacje. Okazało się, że wystrzelone w powietrze efekty pirotechniczne spowodowały podpalenie oświetlenia. Płomienie, jak piszą uczestnicy koncertu, zostały opanowane dokładnie po ośmiu minutach.
Cała sytuacja w ogóle nie zdenerwowała Bruno Marsa. Naoczny świadek napisał: - Był absolutnym showmanem. Wrócił na scenę, a następnie podczas to, co wydarzyło się na scenie, dorzucił do tekstu swojej następnej piosenki.
Bruno Mars jest na ostatniej prostej europejskiej trasy koncertowej 24K Magic World Tour. Zanim oficjalnie wystąpi podczas części amerykańskiej, 3 sierpnia da show podczas Lollapalooza w Chicago.