Życie księcia Harry'ego i Meghan Markle stale budzi wiele emocji, a każdy ich krok w szczególności śledzą media i opinia publiczna w Wielkiej Brytanii. Małżeństwo, które wycofało się z funkcjonowania w rodzinie królewskiej i zamieszkało w USA, mierzy się z permanentną krytyką. Tym razem skandal toczy się wokół dokumentów imigracyjnych księcia Harry'ego.
Książę Harry zataił nałogi w dokumentach?
W ostatnim czasie kontrowersyjne małżeństwo Sussexów przyciągnęło uwagę ze względu na zrealizowany przez Netflixa program lifestylowy Meghan Markle. Pierwszy sezon "With Love, Meghan" spotkał się z ogromną krytyką, w tym ze strony rodziny księżnej.
Teraz dziennikarskie lupy przenoszą się na stronę księcia Harry'ego. Syn brytyjskiego króla na łamach książki "Ten drugi" przyznał, że zażywał niegdyś różne rodzaje nielegalnych substancji. Wątek ten poruszył konserwatywny think tank Heritage Foundation, który zauważył, że informacje o dawnych i obecnych uzależnieniach należy podać w dokumentach imigracyjnych przed przeprowadzką do USA. W zależności od sytuacji - mogą być podstawą do odmowy. Fundacja zasugerowała, że książę mógł zataić pewne fakty, dlatego zawnioskowała o publikację stosownych dokumentów.
Sąd ujawnił szczegóły imigracji księcia, nie wszystko jasne
Ze względu na prawo do informacji sąd nakazał publikację wszelkich dokumentów. Wśród ujawnionych akt brakuje wniosku wizowego księcia, co tłumaczone jest ochroną praw Harry'ego. Zaistniała obawa, że ujawnienie wszystkich informacji personalnych naraziłoby go na prześladowanie. Takie stanowisko zajął uprzednio amerykański rząd.
Upublicznione dokumenty to przede wszystkim urzędowe zapiski towarzyszące wydaniu odpowiednich pozwoleń dla kontrowersyjnego księcia, a także pełna dokumentacja sądowa sprawy. Wiele z nich przed pokazaniem mediom zostało ocenzurowane. Przedstawiciel Heritage Foundation przekazał, że organizacja nie jest zadowolona z efektu procesu i zamierza dalej walczyć o ujawnienie szczegółów wjazdu księcia Sussex do USA. Władzom zarzuca się uprzywilejowanie Brytyjczyka ze względu na jego pozycję i status finansowy. Sprawy póki co nie skomentował sam zainteresowany ani żaden przedstawiciel rodziny królewskiej lub rządu w Londynie.
