Kto uczestniczył w poprzednich edycjach Eufonii, ten z pewnością zgodzi się ze mną, że 6. odsłona tego wydarzenia była niezwykła pod każdym względem. Tytułowe „echa i pogłosy”, które stały się hasłem przewodnim tegorocznego festiwalu, mogły zmylić publiczność. Mnie zmyliły totalnie, bowiem to, co widziałam i słyszałam na warszawskich scenach, można raczej przyrównać do eksplozji różnorodnych dźwięków, kultur i tradycji.
Choć impreza dobiegła już końca, wspomnienia z koncertów wciąż są żywe. Te 5 momentów z pewnością przejdzie do historii – nie tylko Festiwalu Eufonie, ale i europejskiej sceny muzycznej.
Magdalena Cielecka jako Poncjusz Piłat
"Pasja według według św. Marka" Pawła Mykietyna w nowej odsłonie to jedno z największych wydarzeń tego festiwalu. Wielkie jest już samo dzieło, które reżyser, Tomasz Cyz, postanowił przedstawić w teatralnej aranżacji. Był to więc koncert – spektakl albo jak woli pomysłodawca tego projektu, koncert-instalacja. Największą sensację i zainteresowanie budziła jednak obsada nowej "Pasji'. Wraz z niezastąpioną orkiestrą Filharmonii Warszawskiej na scenie wystąpiły trzy kobiece głosy: Urszula Kryger w roli Chrystusa, Kasia Moś jako Judasz, a także – i tu największe zaskoczenie – Magdalena Cielecka w roli Piłata.
Aktorka nie śpiewała, ale recytowała swoją partię, co niewątpliwie dodało monumentalnemu utworowi wiele dramatyzmu. Skąd pomysł na jej udział w tym przedsięwzięciu?
- Uwielbiam Pawła Mykietyna. Znamy się od ponad dwudziestu lat, pracujemy ze sobą od lat w teatrze – wyjaśniła Cielecka. - Mykietyn w tym utworze zadaje pytanie, co by było, gdyby dziś Chrystus wrócił na ziemię, przyszedł, tak jak wtedy i był kobietą – dodaje artystka.
Projekt okazał się wspaniałym, zapierającym dech widowiskiem, a wszystkie, nawet pozornie niepasujące elementy – taniec, wizualizacje, recytacja, gitara basowa – stworzyły razem spójne, absolutnie wyjątkowe przedstawienie. Mam szczerą nadzieję, że 'Pasja według według św. Marka" w tej aranżacji wróci jeszcze na scenę Filharmonii Warszawskiej, bo chętnie przeżyłabym to raz jeszcze.
Dobrawa Czocher nastraja się na Bacha
- Nazwałam ten koncert "Dźwiękami dusz" – powiedziała do publiczności Dobrawa Czocher, zanim rozpoczęła swój występ. Artystka z ujmującą szczerością wyznała, że jej intencją było sprawić, by każdy po wysłuchaniu tych dźwięków poczuł kojącą lekkość. Udało się, zdecydowanie. Cudownie miękkie, kojące dźwięki utworów ispirowanych suitami Bacha były dla mnie jak podróż wśród obłoków. Artystka specjalnie przestroiła swoją wiolonczelę, żeby uzyskać dźwięk podobny do XVII-wiecznych brzmień.
Anielski chór w Zamku Królewskim
Ciekawym wydarzeniem był koncert brytyjskiego chóru The Sixteen w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego. Artyści przygotowali na ten wieczór repertuar złożony z kilkunastu utworów, na które składały się m.in. takie dzieła, jak "Ave Maria" czy "O rex gloriae". Występ tej grupy to najlepsze potwierdzenie, że chór nie potrzebuje akompaniamentu ani orkiestry. Głosy śpiewaków wypełniły zamkowe wnętrze niczym iście niebiańska muzyka, a liczna publiczność słuchała, rozmarzona.