Artyści z całego świata, muzyka na żywo, tematyczne strefy, foodtrucki i tłum ludzi, którzy przyszli tu w jednym celu – by doskonale się bawić. Kto nie tęsknił za takim widokiem? Pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany organizatorów muzycznych festiwali na ponad dwa lata. Na szczęście wszystko wróciło do normy i 3 oraz 4 czerwca 2022 Tor Wyścigów Konnych Służewiec w Warszawie ponownie zamienił się w centrum doskonałej zabawy, eksplozji radości i rozrywki z najwyższej półki.
Popowe diwy i bogowie rapu - dzień I
Pierwszy dzień OWF 2022 upłynął przede wszystkim pod znakiem rapu. Na Warsaw Stage i Orange Stage wystąpi zarówno polscy, jak i zagraniczni przedstawiciele tego wykręcającego niesamowite wyniki na świecie gatunku. Organizatorzy wydarzenia zadbali o to, by po dwóch latach przerwy przed polską publicznością zaprezentowali się najbardziej pożądani wykonawcy. Line-up 1. dnia Orange Warsaw Festival był skonstruowany w taki sposób, aby każdy z tysięcy stęsknionych za graniem na żywo festiwalowiczów znalazł coś dla siebie.
Koncerty na Warsaw Stage rozpoczęły się punktualnie o godzinie 16:00. Jako pierwsza dla posiadaczy karnetu zaśpiewała wschodząca gwiazda polskiej sceny muzycznej Zalia. Artystka, którą możecie kojarzyć z utworów Bezsensownie, Sierpień czy Dłonie, wprowadziła publiczność w doskonały, festiwalowy nastrój.
Jako kolejna na Warsaw Stage zaprezentowała się Julia Wieniawa. Dla artystki, która do tej pory nie koncertowała, było to wielkie wyzwanie. Gwiazda dała jednak z siebie wszystko, udowadniając niedowiarkom, że wszystko, co osiągnęła, to efekt jej talentu i wieloletniej pracy. Prawdziwą gratką dla wszystkich fanów Julii było wykonanie przez nią premierowego materiału z płyty Omamy, której premiera już 17 czerwca.
Fenomenalny debiut Julii Wieniawy na OWF 2022. Tym występem zamknęła usta krytykom!
Po Zalii i Julii Wieniawie Warsaw Stage przejęli przedstawiciele rapu, czyli aktualnie najpopularniejszego gatunku muzycznego w Polsce. Jak można się było spodziewać, namiot wypełniony był po brzegi. Kinny Zimmer i Szczyl udowodnili, że nazywanie ich największymi objawieniami ostatnich miesięcy nie jest żadnym nadużyciem, natomiast duet Żabson x Young Igi rozkręcił niesamowitą imprezę do kawałków z ich wspólnego albumu amfisbena. Każdy ze wspomnianych artystów pokazał też, że świat rapu jest otwarty na zachodzące w świecie muzyki zmiany, czego dowodem były rozbudowana scenografia, liczne rekwizyty i charakterystyczne stroje.
Mnóstwo emocji czekało też na fanów na Orange Stage, gdzie 3 czerwca zaprezentowali się sami zagraniczni artyści. I tutaj prym wiódł rap. Najpierw dla polskiej publiczności wystąpił Joey Bada$$, który idealnie wpasował się z pytaniami dotyczącymi legalnego dostępu do marihuany w Polsce. Kwestia jej depenalizacji w naszym kraju jest obecnie na czasie za sprawą Maty. Pod koniec show artysta rzucił się w tłum i chętnie podpisywał płyty!
O 19:00 festiwalowicze mogli poobcować z prawdziwą legendą. Na Orange Stage pojawił się legendarny Nas, który przypomniał, dlaczego jego twórczość cieszy się aż takim uznaniem nie tylko wśród słuchaczy, którzy dorastali w latach dziewięćdziesiątych, ale również tych, którzy nie mają prawa pamiętać jego początków.
Przyjemną odskocznią od popisów raperów był koncert Charli XCX, która niedawno wydała album Crash. Wokalistka rozgrzała publiczność do czerwoności, dając energetyczne show pełne tańca. Słuchacze, którzy nie mieli okazji zapoznać się z jej najnowszym dziełem, mogli pobawić się i poskakać do takich wielkich hitów jak Boom Clap, 1999 czy kultowe już I Love It.
Prawdziwą wisienką na torcie był występ głównego headlinera. Tyler, The Creator pojawił się na Orange Stage o 23:00 i na wstępie zaznaczył, że jest mocno zmęczony. Artysta zaprezentował jednak spektakl, jakiego polscy fani długo nie zapomną. Fantastyczna scenografia i zapierające dech w piersiach wizualizacje znacznie wpłynęły na odbiór spójnego show, w którym żaden z elementów nie był przypadkowy. Muzyk docenił też... polskie frytki!
Siła różnorodności - dzień II
Drugi dzień Orange Warsaw Festival przyciągnął jeszcze więcej ludzi. Takie można było przynajmniej odnieść wrażenie, będąc na miejscu. Sobotni line-up był dużo bardziej zróżnicowany. Na scenie zaprezentowali się bowiem przedstawiciele skrajnie różnych gatunków muzycznych. Ponownie mieliśmy do czynienia z raperami, ale także z artystami reprezentującymi scenę dance-punkową, alternatywną czy indie rockową.
Pierwszym koncertem, w którym festiwalowicze mogli wziąć udział, był ten, jaki na Warsaw Stage dała Kasia Lins. Charyzmatyczna wokalistka doskonale sprawdziła się na festiwalowej scenie, czarując publiczność swoim hipnotyzującym głosem, a na końcu pokrapiając ich wodą świeconą.
Zostając przy alternatywnych brzmieniach, bardzo ciekawy był też występ braci Kacperczyk, którzy już od jakiegoś czasu podbijają serca polskich słuchaczy. O tym, jak duża jest ich siła, świadczyły tłumy, które zawitały pod namiot, by wysłuchać ich koncertu. Główną scenę przejęła za to Rosalie.
Prawdziwą petardą był koncert Sigrid. 25-letnia Szwedka udowodniła, że w prostocie siła. Ubrana w niebieski t-shirt i jeansy wokalistka zachwyciła polską publiczność swoją osobowością oraz niesamowitym głosem, który był słyszalny daleko poza namiotem, gdzie odbywał się jej koncert. Wiele osób, które w trakcie show artystki wylegiwały się na trawie, zdecydowało się sprawdzić, kto jest posiadaczem takiego wokalu. Co najważniejsze - zostali do końca!
Nie sposób nie wspomnieć też o duecie KARAŚ/ROGUCKI, który do line-up’u OWF 2022 dołączył w ostatniej chwili. Artyści uratowali sytuację po tym, jak okazało się, że amerykański raper Earl Sweatshirt nie jest w stanie dolecieć do Polski w związku z odwołaniem przesiadkowego lotu. Ich ejtisowy vibe porwał dosłownie wszystkich!
Mimo odwołanego występu Earl Sweatshirta, fani rapu i tak mogli cieszyć się koncertami najpopularniejszych przedstawicieli tego gatunku. Na Warsaw Stage czekał na nich Kukon, który niedawno wydał album ROUGH N’ GENTLE, a Orange Stage zawładnął fenomenalny Stormzy. Przyjaciel Adele dał jeden z najlepszych koncertów, przekonując do siebie także i tych festiwalowiczów, którzy do tej pory nie byli zapalonymi miłośnikami jego twórczości. Artysta nie tylko rapował, ale także doskonale śpiewał, wzbudzając realny podziw.
Wszyscy wielbiciele gitarowych brzmień mogli dać upust swoim emocjom podczas koncertu niezastąpionych Foals. Brytyjski zespół zawładnął Orange Stage, dając energetyczne show, które sprowokowało publiczność do bardzo spontanicznych zachowań. W pewnym momencie fani stojący pod sceną ruszyli w pogo, a gdy Yannis Philippakis przechadzał się pomiędzy barierkami z gitarą, zrobiło się jeszcze bardziej dziko! Wokalista regularnie powtarzał, że kocha grać dla Polski i jest mu niesamowicie miło, że wspólnie z Foals mogli tu wrócić. Oby częściej!
Dla mnie osobistym numerem jeden był zdecydowanie koncert Florence and the Machine. Chociaż grupa grała w Polsce już wielokrotnie, dla mnie był to pierwszy raz. Z pewnością jednak nie ostatni. Po tym, co Florence zaprezentowała na Orange Stage, nie dziwię się, że ma ona w naszym kraju tak wielu wielbicieli. Wokalistka zaserwowała spektakularne show, które powinno być prezentowane innym artystom, by wiedzieli, w jaki sposób należy traktować swoich fanów. Gwiazda chętnie wybiegała w stronę publiczności, doprowadzając stojące przy barierkach osoby do płaczu, raz po raz wyznawała jej miłość i raczyła koncertowymi niespodziankami, takimi jak premierowe wykonania uwielbianych przez nią utworów. Koncert Florence and the Machine na OWF 2022 był ich pierwszym koncertem festiwalowym, jaki zagrali w tym sezonie. Jak wyznała sama artystka, nie mogła wymarzyć sobie lepszego startu. Jej entuzjazmu nie ostudziła nawet rana, jaka powstała wskutek nadepnięcia na wystającego ze sceny gwoździa. Welch zeszła ze sceny z ogromnym uśmiechem na twarzy, pozostawiając swoich fanów z poczuciem, że właśnie doświadczyli czegoś niesamowitego. Szacunek także dla nich, bo po raz kolejny udowodnili, że są niesamowitą publicznością, która nie tylko płaci za bilet i oczekuje, ale przede wszystkim daje mnóstwo od siebie.
OWF, do zobaczenia za rok!