O śmierci mamy Katarzyna Nosowska poinformowała w poruszającym wpisie na Instagramie pod koniec lutego. Niespełna dwa tygodnie później wokalistka znana z zespołu Hey powróciła na scenę i z wyrazami wdzięczności zwróciła się do fanów. "Bardzo się bałam, że nie dam rady się nie rozsypać, a jednak liczyłam po cichu na moment ulgi, pauzy od stuporu. Udało się" - powiedziała. W najnowszym odcinku podcastu, który prowadzi wspólnie z synem Mikołajem, wróciła do odejścia swojej mamy Krystyny.
Nosowska: "byłam z mamą do końca"
Piosenkarka i jej syn do podcastu "Bliskoznaczni" zaprosili ostatnio Mery Spolsky, wokalistkę i jurorkę aktualnej edycji programu "You Can Dance". W rozmowie z Nosowską i Krajewskim artystka opowiedziała o swoim pogodzeniu się ze śmiercią mamy, Ewy, którą straciła w wieku zaledwie 21 lat. Kobieta poważnie chorowała.
Na wyznanie o ostatnich chwilach spędzonych ze swoją poważnie chorą mamą zebrała się też Nosowska. Piosenkarka zdradziła, że odejście bardzo bliskiej jej osoby trwało długo. Zmarła, gdy córka trzymała ją za policzki.
"Byłam z mamą do końca. Tego dnia, kiedy to się stało. Po prostu ona odeszła, kiedy trzymałam ją tak za policzki. To trwało wiele godzin, agonia trwała wiele godzin"
Nosowska refleksyjnie o śmierci
W rozmowie z Mery artystka porównała także proces umierania do narodzin. Uznała, że towarzyszenie mamie w jej ostatnich chwilach to dla niej swoista odwrotność porodu - odprowadzenie ze świata osoby, która ją na tym świecie przywitała. Refleksyjne słowa artystki wywołały wiele emocji, w tym wzruszenie, wśród internautów, a przede wszystkim - jej fanów oraz słuchaczy "Bliskoznacznych".
"Moja mama mnie rodziła i to trwało ileś godzin. To było ciężkich ileś godzin i ona mnie wprowadziła na ten świat. Ona mnie przeprowadziła stamtąd, z tej ciemnicy jej łona do tego świata, gdzie jest światło i asystowała mi. Ona była przy mnie, kiedy ja się rodziłam do nowego zupełnie dla mnie świata. Poczułam, że to jest ten sam proces, tylko jakby odwrotny" - stwierdziła.