Enrique Iglesias nie radzi sobie ze śpiewaniem na żywo? Filmiki, które pojawiają się w mediach społecznościowych, stawiają wokalistę w niekorzystnym świetle. O tym, że Enrique miałby sobie nie radzić bez playbacku mówi się od lat. Na pewno pamiętacie słynne nagranie z Polski, na którym wokalista kaleczy swój hit "Rhytm Divine". I choć Iglesias udowodnił później, że potrafi, pojawiając się w studiu radiowym Howarda Sterna, łatka została przypięta. Kilka tygodni temu Enrique wyruszył w trasę "The Trilogy Tour", która jest spełnieniem marzeń wszystkich fanów muzyki latynoskiej. Artysta połączył bowiem siły z dwiema supergwiazdami - Rickym Martinem i Pitbullem. To jednak set Enrique budzi największe emocje ze względu na pojawiające się w sieci nagrania, na których słychać, jak będący już ojcem artysta nie trafia w dźwięki. Internauci porównali go nawet do... Ciastka ze "Shreka".
Tragedia na koncercie Taylor Swift. Fanka zmarła przez ekstremalnie wysoką temperaturę
Enrique Iglesias fałszuje
Wideo, które pojawiają się po koncertach Enrique Iglesiasa w ramach "The Trilogy Tour", z pewnością nie stawiają go w korzystnym świetle. Być może to kwestia nierozgrzanego wokalu, słabszej techniki, ale wokalista średnio radzi sobie z własnymi piosenkami. Pod viralowymi nagraniami, które osiągają miliony odsłon, pojawiło się sporo komentarzy porównujących artystę do słynnego Ciastka ze "Shreka".
- Czy tylko ja tu słyszę Ciasteczka z Shreka?
- Trochę jak myszka miki
- ja pod prysznicem - piszą.
Słyszycie podobieństwo?