- To ciekawy przypadek. Artysta znany jako Mrozu nagrał jedną z najlepszych płyt na naszym rynku w 2017 r. Człowiek znany z dość młodzieżowego repertuaru nagrał dojrzałą bluesową płytę. I co? I nic. Jak widać, albo jesteś osłuchany, albo opisany - Kuba Wojewódzki, Polityka, nr 19.
- Gdyby John Newman spotkał Breakout, efektem mógłby być Zew - najnowszy album Mroza, znanego do tej pory z chwytliwych , popowych kawałków dla mas. Tymczasem młody artysta przeskoczył stylistyczny Rubikon i zaskoczył wielu płytą pełną pięknych, niebanalnych i przebojowych kompozycji. Zaskoczył też dojrzałością i genialnym smakiem, łącząc ze sobą na krążku oddech klasycznego retro z nowoczesnym brzmieniem. Dzięki temu otrzymaliśmy fantastyczny album, który z pewnością pojawi się wysoko w podsumowaniach 2017 roku. Chociaż jest to już czwarty krążek Mroza, można śmiało powiedzieć, że dzięki niemu zadebiutował udanie w uszach wielu poszukiwaczy szlachetnych piosenek – Bisior, Muzo FM dla CKM-u.
- Mrozu czy może lepiej Wybudzony Dziki Zwierz? Mówi, że wiele musiał z siebie wyrzucić, dlatego „Zew” był jego swoistą terapią, a artystyczna wolta, jaka na tym albumie się dokonuje, to dla niego „najbardziej szalony, kreatywny i wartościowy czas ever”. Wierzę. I uwierzy też każdy, kto zna wcześniejsze nagrania artysty. To zresztą była ciekawa obserwacja, kiedy spora część moich branżowych znajomych tuz po ogłoszeniu pierwszych singli z nowej płyty, postowała na Facebooku z niedowierzaniem, ale też nieskrywanym zachwytem, że „Duch” i „Sierść” to piosenki z repertuaru Mroza właśnie. Ale jak mówi on sam, tu nie o pojedyncze single chodzi, a „Zew” jako całość. Album zaczynający się już od malowniczej okładki Forina , a kończący na bluesowych „Szerokich wodach” – które już samym tytułem podsumowują muzyczną woltę autora „Miliona monet”. Po drodze Mrozu „gotuje się jak wulkan”, głęboko ryczy w nim lew, jakby płytę rzeczywiście nagrywał w czasie wędrówki po zapomnianych przez Boga i ludzi miejscach, w których szukał sensu muzycznego jestestwa. Z pomocą Marcina Borsa udaje mu się zagnieździć pośród podbitych tanecznym rytmem, ale rockowych i przybrudzonych brzmień, w których - w połączeniu z zadziorną warstwą tekstową – niebywale mu do twarzy. Nie można było tak grać od początku? – Tomek Doksa, Gazeta Magnetofonowa.
Źródło: Warner Music Poland