Monika Kociołek szczerze o swojej przeszłości. Gwiazda zdradziła, że miała naprawdę ciężkie dzieciństwo, które wywołało w niej traumy. Influencerka wielokrotnie uciekała z domu i miała fatalną frekwencję w szkole. Przez problemy, z którymi musiała się zmagać Monika Kociołek nie skończyła szkoły. Influencerka postanowiła wrócić pamięcią do ciężkich chwil sprzed lat i opowiedzieć, z czym musiała zmagać się jako dziecko. Ze łzami w oczach opowiedziała o problemach w nauce i trudnym dzieciństwie. Monika znana jest raczej z tego, że jest pozytywnie nastawioną do życia influencerką, która chętnie rozśmiesza swoich fanów. Jednak podczas długiego wywiadu z Żurnalistą lekkie, przyjemne tematy zamieniły się w opowieść o ciężkich przeżyciach oraz poważnych problemach.
Monika Kociołek odpiera zarzuty o śpiewanie z PLAYBACKU. Tak wściekłej jeszcze jej nie widzieliście!
Monika Kociołek - szkoła
Monika Kociołek zdradziła, dlaczego nie skończyła szkoły. W szczerym wyznaniu przyznała, że choć wcześniej nadawała temu tematowi ironiczny i zabawny wydźwięk, to chce, by inni poznali prawdę.
Jeżeli chodzi o szkołę, to jedyne co ja mówiłam w internecie, to że haha nie skończyłam liceum. To było takie bardziej śmianie się. Nie mówiłam nigdy, dlaczego tak się wydarzyło.
Monika Kociołek zdradziła, że należała do uczniów, którzy charakteryzowali się lenistwem. Było to spowodowane m.in. zaniedbaniem.
Nie chcę się usprawiedliwiać, że miałam jakieś przeżycia, przez które nie mogłam się uczyć. Po części tak było, ale z drugiej strony wiadomo, że byłam leniwa. Jest ta druga strona medalu, która jest moim zaniedbaniem. Byłam leniwa, to na pewno. Zawsze się spóźniałam. To mój minus odkąd pamiętam. Do przedszkola się spóźniałam. Do szkoły. Dzisiaj też się spóźniłam. Bardzo niską miałam frekwencję w szkole. Opuszczałam, nie chodziłam, starałam się mieć taką frekwencję, żeby po prostu zdać, bo przez frekwencję też można nie zdać.
Influencerka zdradziła, że na początku swojej edukacji uczyła się naprawdę dobrze.
Monika Kociołek idzie w ślady Julii Żugaj. Fani czekali na to od dawna!
W podstawówce bardzo się starałam, żeby mieć dobre oceny, żeby mieć pasek. Zawsze mi do paska brakowało, ale bardzo się starałam. Ponad cztery było. To, że tam opuszczałam czasem czy nie uczyłam się na jakieś sprawdziany, to była też zasługa tego, że po prostu… W domu było bardzo dużo kłótni. (...) Taki najgorszy okres był, gdy miałam od 9 do 12 lat.
Problemy rodzinne Moniki Kociołek tak bardzo wpływały na jej samopoczucie, że influencerka nie było w stanie się uczyć.
Ogólnie było ciężko. Nieraz była taka sytuacja, że na przykład miałam na drugi dzień sprawdzian, chciałam się na niego uczyć, ale cały dzień od południa do nocy kłótnia. Rzucanie talerzami. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale ten najgorszy okres przed rozwodem był dla mnie mega stresujący.
Monika Kociołek - tata
Problemy alkoholowe taty Moniki Kociołek sprawiły, że influencerka mówi stanowcze nie używkom.
Mój tata jest alkoholikiem. Za każdym razem, gdy z kimś rozmawiam, to słyszę - mój tata też jest. Bardzo dużo dzieci i młodzieży w tym momencie ma ojców alkoholików. Nienawidzę alkoholu. Mój tata zmaga się z tym wszystkim do tej pory. Został sam. Ma bardzo poważne problemy zdrowotne. Mój tata był w szpitalu kilka razy właśnie przez alkohol. Był już w takim złym stanie, że moja mama mówi, że ona nie wie, czy za kilka dni nie będzie już koniec.
To nie koniec traumatycznego dzieciństwa Moniki Kociołek. Mama influencerki była zmuszona do emigracji zarobkowej. Monika zdradziła, że dorastała bez rodziców.
Moi rodzice wzięli rozwód, jak miałam 12 lat. Zaczęłam się buntować, jak poszłam do gimnazjum. Moja mama wyjechała. Nie mieszkała wtedy z nami. Dla mnie to tak wyglądało, że nas odwiedzała, co jakiś czas. Ona mówiła, że dalej z nami mieszka, ale po prostu jeździ tam do pracy i na weekendy będzie przyjeżdżała. I faktycznie na początku tak było, że przez pierwsze pół roku przyjeżdżała co tydzień na weekend. Później to się już zmieniało. Była co dwa, trzy tygodnie, co miesiąc, co dwa.
Monika Kociołek - dzieciństwo
Gwiazda przyznała, że jej bunt był spowodowany nieobecnością najważniejszych osób w jej życiu podczas dorastania.
Bunt się zaczął, jak mama wyjechała. (...) Nie było jej w takim okresie, w którym powinna mnie wychować.
Moje wypowiedzi brzmiały tak jakbym była dumna z tego, że nie skończyłam szkoły. A ja to trochę próbowałam obrócić w żart, może niesłusznie, może to było głupie.
Było dosyć mocno. Nikt nie miał nade mną kontroli. Moja siostra nie była moją matką, więc nikt od niej nie oczekiwał, że będzie pełnić tę funkcję. Więc ja sobie hulałam. Zapraszałam znajomych co weekend. Zaczęły się pierwsze imprezy, pierwszy alkohol. (…) Zaczęło się opuszczanie szkoły. W gimnazjum miałam już problemy z nauką. Nie chciałam się uczyć. Miałam na wszystko wywalone. (…) Byłam tez w gimnazjum wyśmiewana. (…) Że byłam deską. Ja się bardzo późno zaczęłam rozwijać. To był mój bardzo duży kompleks.
Influencerka zdradziła, że odtrącenie ze strony rówieśników również wpłynęło na jej poczucie własnej wartości.
Zawsze byłam wyzywana. Za mój nos. Za rzeczy, na które nie miałam wpływu. Chcę moją widownię uczyć, że są jeszcze w trakcie dojrzewania, żeby się nie przejmowali. (…) To są rzeczy, na które my kompletnie nie mamy wpływu.