Majka Jeżowska jest jedną z największych gwiazd polskiej estrady. Artystka od czterech dekad zachwyca fanów świetną formą i ani myśli o odcinaniu kuponów, regularnie dostarczając nowych utworów. I chociaż w jej repertuarze znajdziemy utwory utrzymane w przeróżnych gatunkach, to zdecydowana większość słuchaczy kojarzy ją z piosenkami dla dzieci. Te były oczywiście ważną częścią jej kariery zawodowej, jednak, jak z żalem wspomina sama Jeżowska, zamknęły jej wiele drzwi. Piosenkarka przyznała, że zdarzało się, iż nie otrzymywała zaproszeń na koncerty telewizyjne, jak chociażby ten odbywający się co roku w Sopocie, bowiem przyklejono jej łatkę piosenkarki dla dzieci. W czasach, gdy jej płyty z muzyką dla najmłodszych sprzedawały się jak szalone, gwiazda grała po 300 koncertów w roku. Odwiedzała wtedy przedszkola i szkoły podstawowe. Z ujmującą szczerością wyznała, że był to czas, kiedy miała dość publiczności złożonej z kilkulatków.
Zobacz też: Jaką sąsiadką jest Doda? Majka Jeżowska powiedziała to wprost!
Majka Jeżowska miała dość dzieci
Żadna inna gwiazda polskiej estrady nie może pochwalić się tytułem królowej dziecięcej piosenki. Majka Jeżowska pozostaje na tym polu bezkonkurencyjna. Jak jednak sama wyznała, to zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Sukces piosenek "A ja wolę moją mamę", "Wszystkie dzieci nasze są" czy "Laleczka z saskiej porcelany" sprawił, że artystkę przestano traktować poważnie.
Miałam [przesyt], ale dlatego, że to nie pozwalało mi istnieć w innej przestrzeni medialnej. Jak tylko miałam propozycje jakieś, żeby wystąpić na festiwalu w Sopocie czy Opolu, słyszałam: "A, Majka to dla dzieci", gdzie ja już dawno nie pisałam piosenek dla dzieci. To był taki moment, że mówiłam: "No dobra, muszę z tym skończyć, nie chcę w ogóle już grać koncertów dla dzieci", ale robię to cały czas. To był taki moment, że musiałam coś zrobić, żeby zacząć śpiewać inne piosenki i to się w tej chwili dzieje.