Ten tydzień bez wątpienia należy do Luny. To właśnie piosenkarka została wybrana reprezentantką Polski w Konkursie Piosenki Eurowizji 2024, pokonując między innymi uznawaną za faworytkę do zwycięstwa Justynę Steczkowską. Różnica punktów między "The Tower" a "WITCH-ER (Tarohoro)" była minimalna. Luna zdobyła 34 punkty, natomiast jej rywalka o jeden mniej. Jak można się było spodziewać, śledząc zamieszanie wokół Eurowizji w ubiegłych latach, werdykt 5-osobowej komisji wywołał skrajne emocje. Pod postami z ogłoszeniem, oficjalnym teledyskiem czy wywiadami z Luną zaroiło się od krytycznych, często wręcz wulgarnych komentarzy. Sama Luna przyznaje, że spodziewała się negatywnych opinii, jednak ich skala ją przytłoczyła.
Liczyłam się z tym, że nie każdy będzie zadowolony z mojego wyboru, bo każdy miał innego faworyta. To jest wiadome, naturalne, spodziewałam się tego. Myślę, że troszeczkę zaskoczyła mnie jednak ilość takich mimo wszystko negatywnych komentarzy, takiego hejtu i mowy nienawiści w moim kierunku, która była już bardzo ostrym atakiem w moją stronę, pełnym wulgaryzmów i czegoś, co uważam, że jest odrobinę przekroczeniem granicy - wyznała w rozmowie z ESKA.pl.
Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu Luna wyleciała z Polski. W kąśliwy sposób nawiązała do hejterów.
Luna opuściła Polskę
24-letnia Luna stara się nie przejmować negatywnymi komentarzami. W gąszczu krytycznych słów nie brakuje tych wyrażających wsparcie i radość z faktu, iż to ona będzie reprezentować nasz kraj. Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu w "Pytaniu na śniadanie" Luna wraz ze swoją świtą wyleciała z kraju. Wokalistka i jej współpracownicy polecieli do Londynu, by pracować nad nową muzyką.
Bye, haters - napisała z przekąsem Luna.
Odcięcie się od hejtu i skupienie na pracy na pewno dobrze jej zrobi!