Juliusz Słowacki - Lilla Weneda - streszczenie

i

Autor: Pixabay Juliusz Słowacki - Lilla Weneda - streszczenie

Lilla Weneda: streszczenie, opracowanie

2021-10-04 14:00

Lilla Weneda to jeden z dwóch baśniowych dramatów Juliusza Słowackiego opowiadający o prahistorii Słowian i jednocześnie komentujący współczesne poecie zdarzenia. Streszczenie wraz z opracowaniem i interpretacją utworu podrzucamy na Eska.pl. Przeczytaj albo posłuchaj.

Słuchaj Juliusz Słowacki - Lilla Weneda

Spis treści

  1. Juliusz Słowacki - Lilla Weneda: najważniejsze informacje
  2. Juliusz Słowacki - Lilla Weneda: streszczenie
  3. Lilla Weneda: opracowanie
  4. Lilla Weneda: dla ambitnych

„Lilla Weneda” to dramat znany zdecydowanie mniej niż „Balladyna” czy „Kordian”, ale nie mniej ciekawy. Pod wieloma względami „Lilla Weneda” jest wyjątkowo oryginalna, choć nie brak w niej szekspirowskich odwołań. To trochę tak, jakby „Starą baśń” połączyć z „Makbetem”. Bohaterowie iście szekspirowscy, tylko tło bardziej celtyckie. Prahistoria Słowian w tym dramacie przypomina wojny Wikingów, którzy jednocześnie są w wielu momentach tak posągowi, jak Król Edyp. Niezła mieszanina, co? Z tak wielu różnych inspiracji wyszło Słowackiemu dzieło wyjątkowo spójne, oryginalne i takie, które porusza naprawdę ważne wątki. To nie tylko opowieść o tym, co się działo na terenie Polski, zanim pojawił się Mieszko, czy próba odpowiedzi na pytanie o przyczyny upadku powstania listopadowego. To przede wszystkim bardzo celna diagnoza charakteru Polaków. 

Przeczytaj albo posłuchaj nagrania do końca, a dowiesz się, co o Polakach sądzi Słowacki i dlaczego ten naród to „dusza anielska w czerepie rubasznym”. Zacznijmy jednak od najważniejszych informacji.

Juliusz Słowacki - Lilla Weneda: najważniejsze informacje

„Lilla Weneda” to:

  • dramat silnie związany z „Balladyną”;
  • dramat romantyczny, a więc łamiący wszelkie zasady jedności czasu, miejsca i akcji, w którym jest miejsce na magię, fantastyczne postaci i magiczne rekwizyty;
  • dramat mocno inspirowany dziełami Szekspira, podaniami celtyckimi i tragedią antyczną;
  • opowiadający historię dwóch narodów, które złożyły się na podwójną, polską duszę.

Akcja „Lilli Wenedy” rozgrywa się dawno, dawno temu. Naprawdę bardzo dawno. Przed Mieszkiem pierwszym i jego pradziadami. Dokładnie nie wiemy, kiedy dzieją się opisywane przez Słowackiego wydarzenia. W końcu to tylko jego fantazja. Sam autor podaje informację, że jest to kronika „z czasów bajecznych”. Miejsce za to jest w miarę precyzyjnie określone: to oczywiście Polska, a dokładniej okolice Gopła. Właściwie można powiedzieć, że to dokładnie to samo miejsce, w którym rozgrywała się akcja „Balladyny”.

Główni bohaterowie to dwa narody: Wenedzi (lokalni mieszkańcy) i Lechici (którzy próbują ich podbić). Wśród Wenedów najważniejszy jest:

  • Król Derwid z magiczną harfą, której pieśń daje Wenedom szanse na zwycięstwo; tak, tak, dobrze słyszysz, sporo tutaj jest magii,
  • Lilla Weneda – jego córka, która gotowa jest się poświęcić, aby ratować ojca, to dobra i łagodna dziewczyna,
  • Roza Weneda – jej siostra, szalona wieszczka,
  • bracia bliźniacy Lelum i Polelum.

Po drugiej stronie masz:

  • Lecha – króla Lechitów,
  • Gwinonę – jego żonę,
  • Lechona – ich najstarszego syna.

Oprócz tego ważnymi postaciami są jeszcze święty Gwalbert – misjonarz chrześcijański i jego sługa Ślaz.

Juliusz Słowacki - Lilla Weneda: streszczenie

Jak to u romantyków bywa, najpierw mamy PROLOG. To rodzaj wprowadzenia do akcji, zarysowania klimatu i scena, która ma pokazać, o co właściwie chodzi. A to ostatnie u romantyków wcale nie jest takie oczywiste.

Jesteśmy w grocie wróżki Rozy Wenedy. Rozmawia ona ze swoją siostrą – Lillą. Dziewczyny są jak ogień i woda. Roza – przerażająca, aktywna, poruszająca się w jakimś wieszczym szale. Lilla – delikatna, łagodna, typowa polska niewiasta. Cały czas trwają walki Wenedów z Lechitami. Roza przepowiada zagładę Wenedów, śmierć całego rodu. Rozmowę kończy wejście dwunastu harfiarzy, którzy informują siostry, że ich ojciec – król Derwid – został wzięty do niewoli, a razem z nim ich bracia bliźniacy – Lelum i Polelum. Roza mówi, że ostateczna walka odbędzie się za trzy dni, a z Wenedów przeżyje tylko ona. I teraz uwaga. Mówi też, że zapłodnią ją prochy poległych i w ten sposób poczęty zostanie mściciel Wenedów.

AKT I

Pole nad Gopłem. Obóz przeciwników Wenedów. Lechici, Sygoń i Gryf, wprowadzają do obozu jeńców, a więc króla Derwida i jego synów, Lelum i Polelum. To scena, w której bardzo dobrze widać kontrast między dwiema grupami. Wenedzi są ogromni, rośli i silni, a Lechici mali i wątli. Jak więc to możliwe, że to właśnie ci ostatni wygrywają? Tego jeszcze nie wiemy. Derwid w ręku trzyma swoją złotą harfę. Zarówno on, jak i jego synowie, nie odpowiadają na zaczepki lechickich żołnierzy.

Na chwilę zmieniamy miejsce i przenosimy się do celi pustelnika, która swoim kształtem przypomina czaszkę olbrzyma. Mieszka w niej święty Gwalbert, którego aureola jest widoczna dla wszystkich bohaterów dramatu. Rozmawia ze swoim sługą Ślazem o przegranej Wenedów. Pustelnik jest rozczarowany, bo chciał skłonić Wenedów ku wierze w Boga. Udało mu się już przekonać Lillę, która niedawno przyjęła wiarę chrześcijańską. Właśnie ona wpada do chaty. Szuka pomocy i ratunku dla ojca i braci. Święty Gwalbert namawia ją do ślubów czystości. Razem z Wenedą idą do Lechitów prosić ich o łaskę, Ślaz natomiast, który niekoniecznie kochał swojego pana, podpala mu chatę i decyduje się zacząć nowe życie.

My tymczasem wracamy do obozu Lechitów. Poznajemy Gwinonę – żonę wodza Lechitów, która bardzo przypomina Lady Makbet. Rządzi twardą ręką, jest okrutna, stanowcza i silna. Namawia męża do zabójstwa niewolników, przy czym chce najpierw pozbawić Derwida harfy, ale ten nie daje sobie jej odebrać. Przekomarza się z Gwinoną. Ta w złości każe wydłubać mu oczy. Do obozu przybywają Gwalbert z Lillą. Dziewczyna prosi Gwinonę o łaskę dla ojca, któremu zdążono już wyłupić oczy. Gwinona nie chce wypuścić Derwida, więc Lilla proponuje jej zakład. Jeśli trzy razy wybawi swojego ojca od śmierci, to Gwinona go puści. Królowa godzi się na te warunki. Gwalbert zszokowany zachowaniem przeciwników Wenedów rzuca klątwę na Lechitów. 

AKT II

Noc, pobojowisko po walce. Roza Weneda pali trupy zmarłych rycerzy. Natyka się na błąkającego się po polu Ślaza. Wieszczy mu przyszłość. Mówi mu, że zabije człowieka i ukradnie mu zbroję, a potem przyczyni się do kradzieży harfy Derwida. Pierwsza część przepowiedni sprawdza się prawie natychmiast. Ślaz natyka się bowiem na żyjącego jeszcze lechitę Salmona, jednego z najsłynniejszych wojowników Lecha. Dobija go i przywłaszcza sobie jego zbroję.

Ponownie jesteśmy na zamku Lecha, męża Gwinony. Władca Lechitów dowiaduje się o śmierci Salmona, swojego dzielnego wojownika. Przychodzi do niego Lilla i błaga o litość nad Derwidem, swoim ojcem, który cały czas jest w niewoli u Gwinony. Lech się w końcu łamie i obiecuje Lilli pomoc. Gwinona w tym samym czasie każe strzelać do przywiązanego za włosy do konaru drzewa Derwida. Na szczęście męki bohatera przerywa wejście Lecha, Sygonia i Lilli. Gwinona kłóci się z Lechem, ale Lilli Wenedzie ostatecznie udaje się uprosić powrót do wcześniejszego zakładu. Najpierw jednak Lelum i Polelum mają odciąć Derwida od drzewa rzutem topora z odległości stu kroków. Warto dodać, że zadanie było o tyle trudne, że bracia cały czas byli skuci razem łańcuchem, więc nie mogli się swobodnie poruszać.

AKT III

Z rozmowy Lecha i Sygonia dowiadujemy się, że Lelum i Polelum podołali zadaniu i uwolnili ojca. Rozmowy Lechitów przerywa dźwięk trąby Salmona, a właściwie Ślaza w zbroi Salmona. Ślaz, podając się za lechickiego wojownika, mówi, że zaczarowała go i ożywiła wiedźma. Zmieniła mu wygląd i uniemożliwiła zdjęcie hełmu. Wszyscy, oprócz Gwinony, wierzą jego słowom.

Pole walki. Lelum i Polelum po uratowaniu ojca przywiązanego do drzewa otrzymali wolność i wracają do swojego obozu. Lilla rozmawia z nimi chwilę, ale mówi im, że musi wrócić na dwór Gwinony, aby wypełnić jeszcze dwa zadania i uwolnić ojca z niewoli. Lilla jest przy okazji przekonana, że straci życie, żegna się więc czule z braćmi.

Tymczasem w zamku Lechitów Gwinona nadal walczy z Derwidem. Pluje na niego, uderza, w końcu chce go zabić. Derwid mdleje, a mściwa kobieta każe wrzucić go do wężowej wieży. Lilla na wieść o tym wbiega do wieży z harfą w dłoni. Jest pewna, że uratuje ojca. W międzyczasie do Lecha dociera informacja o pojmaniu jego syna Lechona. Ukrywa to przed żoną, chce odbić syna, zanim ta się o wszystkim dowie. Przy okazji goniec mówi o gotowości w szeregach Wenedów i o wróżce, która przepowiada Wenedom strasznego dwugłowego przywódcę, a także walkę wśród piorunów. Lech dowiaduje się także o przepowiedni, według której wieszczkę miały zapłodnić prochy zmarłych. Tymczasem na dziedzińcu zamku wartę pełni Ślaz w przebraniu Salmona. Ma ochotę skończyć z tą całą przebieranką, ale wtedy nadchodzi święty Gwalbert. Nie szczędzi krytyki swojemu słudze. Prosi Ślaza, aby go wpuścił, bo objawiła się mu Matka Boska i kazała iść wstawić się za Lillą Wenedą u Lecha. Ślaz jednak ma inny pomysł. Mąci tak, że w końcu namawia Gwalberta, aby to on nałożył zbroję Salmona, podczas gdy Ślaz ucieka. Pojawiają się Lech i Sygoń. Gwalbert od razu mówi im, że nie jest Salmonem. Wściekły Lech każe go wrzucić do tej samej wężowej wieży, w której jest już Derwid. Jednak okazuje się, że Lilla zaczarowała węże, aby nic nie zrobiły jej ojcu, dzięki czemu ten mógł smacznie spać. Wściekła Gwinona każe wygonić Lillę, a Derwida zostawić w celi i głodzić.

AKT IV

Lilla Weneda ponownie przychodzi do zamku. Błaga o wpuszczenie do celi ojca. Udowadnia, że nie ma ze sobą nic do jedzenia, nie zamierza więc łamać zakazu Gwinony. W końcu zostaje wpuszczona do celi ojca. Wszyscy są przekonani, że tym razem nie uratuje mu już życia. Lech dużo szybciej skłania się do jej prośby, Gwinona jest nieco bardziej uparta, ale w końcu i ona pozwala Lilli odwiedzić ojca. Lech wreszcie mówi żonie o tym, że w niewoli znalazł się ich syn.

A my wracamy do Ślaza. Ten kombinator tym razem planuje wrócić do Wenedów, ale nie jako szpieg, tylko nowiniarz, oczywiście fałszywy. Kłamie na temat Lilli Wenedy, mówi o śmierci króla (która przecież nie nastąpiła). Wszystko po to, aby wymusić pobłażliwość i jedzenie.

Gwinona rozpacza, jest przekonana, że Wenedzi z pewnością zabili już jej syna. W tym samym momencie na scenie pojawia się Lilla, która mówi, że nakarmiła ojca kwiatami z wianka z życiodajnych lilii (o czym Lechici oczywiście nie wiedzieli). Twierdzi, że wypełniła ostatnie zadanie, więc żąda uwolnienia ojca. Gwinona zezwala na to, ale zatrzymuje harfę, która ma być zastawem za życie jej syna. Stawia Derwida przed wyborem. Może ze sobą zabrać albo harfę, albo córkę. W tym miejscu musisz wiedzieć, że ta harfa nie jest zwykłym instrumentem, ale źródłem mocy zarówno Wenedów, jak i samego Derwida. Bez niej Wenedzi nie wierzą w swoje zwycięstwo. Lilla doskonale zdaje sobie sprawę z mocy zaczarowanego przedmiotu, dlatego sama namawia ojca, aby wziął harfę, na co on się ostatecznie decyduje. Jednak Gwinona zmienia zdanie. Mówi, że nie zależy jej na Lilli, skoro jest ona niekochana przez ojca. Harfę zamyka w trumnie. Do akcji wkracza Lech, każe uwolnić Derwida i Lillę. Po harfę Lilla ma zaś wrócić z Lechonem, synem Lecha i Gwinony. Przy okazji wolność odzyskuje święty Gwalbert.

Znajdujemy się przed grotą Rozy Wenedy. Wróżka śpiewa, wzywa pioruny, gotuje się i naród do walki. Ponownie ma wizję kompletnej zagłady. Opowiada o lejącej się wszędzie krwi i tłumie ofiar. Świadomość nieuchronności klęski Wenedów nie przeszkadza jej w łudzeniu dwunastu wodzów wenedyjskich nadzieją zwycięstwa związanego z harfą. Opowiada o tym, że gdy Derwid na niej zagra, to będzie oznaka zwycięstwa narodu. Dwugłowym wodzem mają być Lelum i Polelum, cały czas skuci łańcuchem. Lelum dostaje w wolną rękę tarczę, Polelum – miecz. Potrzebna jest jeszcze krew ofiarna i mimo że idealnym kandydatem wydaje się syn Gwinony - Lechon, to Roza nie robi mu krzywdy, a jedynie ponownie wtrąca do lochu. Do obozu Wenedów przybywa Ślaz, kłamie o śmierci Derwida i Lilli i w akcie rzekomej zemsty zabija Lechona. U wejścia do groty mija się z Lillą i Derwidem. Roza najbardziej przejmuje się jednak tym, że bohaterowie nie mają ze sobą harfy. Lilla mówi, że wróci po nią na zamek Lecha, ale potrzebny jest jej Lechon. Gdy słyszy, że syn Gwinony nie żyje, jest załamana, ale liczy, że może uda jej się wyprosić zwrot harfy. Roza chce zabić Ślaza, lecz Lilla zabiera go ze sobą do Lechitów.

AKT V

Lech i żołnierze ruszają do boju. Gwinona strasznie cierpi, jest przekonana, że jej syn nie żyje. Kiedy przychodzi do niej Lilla i chce wymienić siebie za harfę, Gwinona, poinformowana o śmierci syna, dusi ją pasem w postaci delikatnej szarfy. Po śmieci Lilli Wenedy dwórki Gwinony ubierają ją w suknię, lamentują i w końcu oddają trumnę czekającemu pod bramą Ślazowi. Mówią mu też, że w środku jest harfa Derwida.

Na polu walki robi się coraz goręcej. Wenedzi mają nawet przewagę, Lelum i Polelum walczą z ogromnym zaangażowaniem, podobnie jak pozostali. Przyroda także jest po ich stronie. Piorun zabija bowiem między innymi konia Lecha. Na polu pojawia się też święty Gwalbert, który chce po chrześcijańsku pochować wszystkich zabitych.

Na kamiennym tronie siedzi Derwid w otoczeniu dwunastu harfiarzy. Czeka w napięciu na swoją harfę, tym bardziej że Lechici zaczynają zdobywać przewagę. Wenedzi czekają na pieśń, która ma im dać zwycięstwo. W końcu przybywa Ślaz ze skrzynią, w której, jak się okazuje, jest trup Lilli, a nie harfa. Wszyscy rozpaczają. Roza w końcu mówi o tym, że wiedziała, iż czeka ich klęska, a Derwid popełnia samobójstwo. Na polu walki Wenedzi tracą ducha walki, a Lechici razem z ubraną w zbroję Gwinoną zwyciężają. Gwalbert cały czas chrzci umierających i przy okazji ratuje życie Ślazowi. Lech zabija Lelum, a Gwinona ginie zabita przez dwunastu derwidów, którzy ze wzgórza zrzucają na nią urny. Roza rozpala stos ofiarny. Atmosfera pełna ognia, krwi i walki.

Polelum niesie na rękach ciało brata, chce zginąć razem z nim na stosie. Czeka na piorun. Piorun uderza w stos jasnym blaskiem, bracia giną w płomieniach. Nad stosem pojawia się Bogarodzica. Gwalbert oddaje jej hołd. Roza grzebie się w popiołach. Wśród nich znajduje łańcuch. Tyle zostało z Wenedów. Rzuca go pod nogi Lecha ze słowami: „Patrz, co zostało z twoich niewolników!”. Nie wiadomo jednak, czy mówi to do Lecha, czy do Bogarodzicy.

Lilla Weneda: opracowanie

„Lilla Weneda” została napisana przez Słowackiego w roku tysiąc osiemset trzydziestym dziewiątym. Utwór wydano rok później. Dramat ściśle wiąże się z „Balladyną”. Obydwa dzieła podejmują temat pradziejów Słowian. W przypadku „Lilli Wenedy” może to być nieco problematyczne, ponieważ, jak pewnie sam zauważyłeś, Słowacki sympatyzuje z Wenedami, ale to Lechitów należałoby uznać za przodków Polaków. Nie jest to jednak tak proste i oczywiste, jak mogłoby się początkowo wydawać, ponieważ według koncepcji zaprezentowanej w dramacie, to właśnie Wenedzi, czyli ci podbici, mieliby być protoplastami Polaków – Lelum i Polelum to także postaci znane w polskiej kulturze. Podobnie jak w „Balladynie” tytułową bohaterką jest kobieta, ale wydaje się, że w „Lilli Wenedzie” ważniejszy jest naród niż sama Lilla. Słowackiego interesują zasady rządzące historią, dzieje walk, porażek, odrodzenia. Bohaterowie są więc istotni jedynie jako konkretne (i oczywiście niezbędne) trybiki w wielkiej machinie świata. 

W założeniu Słowackiego „Lilla Weneda” miała być czymś w rodzaju mitu. Miała poruszać trzy zasadnicze problemy: 

  • kwestię powstania państwa polskiego,
  • dwuwarstwowości narodu polskiego i
  • klęskę powstania listopadowego.

Do podjęcia tego typu tematów romantycy najczęściej wykorzystywali mitologię, bohaterów antycznych lub podania celtyckie bądź słowiańskie. W „Lilli Wenedzie” wszystkiego jest po trochu. Z antyku Słowacki wziął koncepcję losu jako klątwy bożej, fatum wiszącego nie tylko nad konkretną postacią, ale i całym narodem. To z kolei sprawia, że Wenedzi bardzo przypominają współczesną Słowackiemu Polskę. Tak jak Wenedzi byli skazani na porażkę, tak Polacy byli skazani na utratę niepodległości i przegrane powstania. Jednak z antyku Słowacki wziął dużo więcej, między innymi:

  • klasyczny układ pięciu aktów,
  • zakończenie każdego z nich komentarzem chóru.
  • Poza tym Roza to nowe wcielenie antycznej Kassandry wieszczącej upadek Troi, przypomina zresztą jeszcze kilka innych bohaterek antycznych, a
  • Derwid przywodzi na myśl oślepionego Edypa.

Wiele Słowacki wziął również z podań celtyckich, przede wszystkim ze słynnych „Pieśni Osjana” i „Męczenników” Chateaubrianda. Stąd też zaczerpnął informacje o kulturowej i obrzędowej stronie życia swoich bohaterów. Pomogła mu w tym także „Edda”, czyli słynny zbiór skandynawskich mitów. Skąd jednak pomysł, żeby do opisywania pradziejów Słowian wykorzystywać zwyczaje Celtów? Ano stąd, że w romantyzmie bardzo popularna była koncepcja, według której państwo polskie powstało w wyniku podboju przez Celtów lub Normanów. To właśnie z tej tradycji Słowacki wziął grozę, tajemniczą aurę i nastrojowość „Lilli Wenedy”. Przerażające niekiedy opisy makabry, zbrodni, szaleństwa, i wieszczego szału to motywy, które u Słowackiego powracają także w innych utworach, ale w „Lilli Wenedzie” są szczególnie widoczne.

Abyś wszystko dobrze zrozumiał: nie chodzi o to, że Słowacki kopiował innych, zupełnie nie. Inspirował się, włączał różne wątki, ale zawsze wychodziła mu z tego oryginalna całość. Niemniej warto pamiętać o jego inspiracjach. Rzucanie toporem to przecież scena, którą znamy z Wilhelma Tella, a Gwinona to kolejne wcielenie Lady Makbet. Tych porównań nie da się uniknąć, ale i pamięć o nich w wielu momentach może ci się przydać, na przykład na maturze. W takim razie pewnie zastanawiasz się, skąd się wzięła groteskowa para Ślaz – święty Gwalbert. Ślaz może ci się wydawać strasznie wredny, ale jest przede wszystkim błaznem, którego zupełnie inna perspektywa tylko wyostrza rozgrywający się obok dramat. Takich bohaterów bardzo lubił do swoich sztuk wplatać Szekspir. Z kolei zakończenie „Lilli Wenedy” powinno ci od razu przypomnieć „Nie-Boską komedię” Zygmunta Krasińskiego. Tam też po całym pogromie pojawia się święty, tyle tylko, że nie jest to Bogarodzica, a Jezus Chrystus.

Pewnie zastanawiasz się jeszcze, co ta dziwna baśń ma wspólnego z powstaniem listopadowym. Słowacki uważał, że słowiański mit początku tłumaczy i pozwala zrozumieć przyczyny upadku państwa, rozbiory, klęskę powstania. Opowieść o Wenedach i Lechitach łączy się więc wbrew pozorom bardzo silnie z „Kordianem”.

W „Lilli Wenedzie” szczególnie istotny jest stosunek do pokonanego narodu. Słowacki nie zgadza się z opinią, według której na porażce można budować kult narodu, a my jesteśmy lepsi, bo nas biją. Przegraliśmy, więc teraz musimy się korzyć, podporządkować, a los nam to potem wynagrodzi. Pamiętaj, że takie słowa kierował do Polaków papież Grzegorz szesnasty, negując ich pomysły powstańcze. Słowacki to wszystko w „Lilli Wenedzie” krytykuje. Dlatego święty Gwalbert jest momentami tak śmieszny, a wypowiedzi niektórych Wenedów tak denerwujące i podszyte ironią.

Jak rozumieć finał utworu? Wbrew pozorom jest on optymistyczny. Wskazują na to trzy podstawowe symbole w nim wykorzystane:

  • łańcuch próżny – czyli ten, który łączył Lelum i Polelum, nie jest już znakiem niewoli, a wolności,
  • Bogarodzica – symbol wezwania do walki ściśle związany z najsłynniejszym polskim hymnem „Bogurodzica”,
  • Roza Weneda – wieszczka, która staje się symbolem przyszłości, to w końcu ona ma począć przyszłego mściciela.

Zwróć uwagę, że finał jest wyjątkowo „jasny”, słoneczny wręcz od tych płomieni ze stosu i wcześniej od zapalającego go pioruna. Tworzy to wyjątkowy kontrast z pozostałą częścią utworu, która toczyła się właściwie cały czas w mroku. Można to interpretować tak, że słynna modlitwa o cud z „Bogurodzicy” w „Lilli Wenedzie” została wysłuchana właśnie w finale utworu mówiącego o zagładzie narodu i jego przyszłym odrodzeniu.

„Lilla Weneda” może ci się przydać:

  • przy omawianiu charakteru narodowego Polaków;
  • przy omawianiu modelu polskiego szlachcica: dobrego, ale jednak… (pamiętaj, że taką podwójną duszą był na przykład Kmicic z „Potopu”);
  • przy analizie utworów dotykających problematyki powstania listopadowego;
  • przy omawianiu „Balladyny” i „Kordiana”;
  • przy omawianiu średniowiecznego hymnu „Bogurodzica” i jego znaczenia dla polskiej kultury.

Lilla Weneda: dla ambitnych

Warto wiedzieć, że „Lillę Wenedę” i „Balladynę” poprzedzają listy dedykacyjne do Zygmunta Krasińskiego. Był to dość popularny w romantyzmie zwyczaj, aby swoje utwory poprzedzać tego typu wstępami. Ważne jest jednak, że obydwa utwory w tych właśnie listach zostają zaprezentowane jako „kroniki dramatyczne” dziejów Słowian. To z kolei wprost odsyła do Szekspira, z którego Słowacki czerpał tutaj pełnymi garściami. Szekspir pisał bowiem dramaty, które określa się wspólną nazwą kronik historycznych. Dramaty te były poświęcone historii Anglii i kolejnych jej władców. Wydaje się, że Słowacki chciał zrobić coś podobnego. Nie zajmował się jednak królami, Piastami czy Jagiellonami, a właśnie prahistorią. Wiązało się to przede wszystkim z rosnącym w romantyzmie zainteresowaniem początkami państwa polskiego. Wynikało to oczywiście z utraty niepodległości. Oprócz wyżej już omówionych rozważań nad losami polskiego narodu, Słowacki robi jeszcze jedno uzupełnienie. Do dramatu, oprócz otwierającego listu dedykacyjnego, dołączony był również zamykający wiersz. Był to słynny „Grób Agamemnona”. O ile wprost nie łączy się on z „Lillą Wenedą” ani tematycznie, bo kraj i władca nie ten, ani problemowo – w końcu tutaj o walce, tam o grobach – to utwór ten stanowi swoisty komentarz do całego dramatu. W nim sformułowana została koncepcja dwupoziomowości narodu polskiego: „dusza anielska” uwięziona w „czerepie rubasznym”. Odpowiednikami tych metafor są Wenedzi i Lechici jako przodkowie szlachty polskiej. Oznacza to, że Polacy cechują się pewną podwójnością charakteru. Mają w sobie wiele z silnych Wenedów o dobrych sercach i niestety nie mniej z walecznych, ale podłych Lechitów. Wszystko, co dobre, wielkie i szlachetne uznane zostaje przez Słowackiego za prapolskie, rodzime (bo to Wenedzi byli rodzimymi mieszkańcami Polski); wszystko to, co złe, i wynaturzone za obce (bo przynieśli to z sobą obcy Lechici).

Warto wspomnieć jeszcze o genezie tego dramatu. Słowacki w liście dedykacyjnym do Krasińskiego tłumaczy, że pięć lat wcześniej mieszkał nad jeziorem w Szwajcarii, niedaleko zamku Chillon i skał Heloizy. Podczas jednej z wędrówek zobaczył tam grobowiec z napisem „Julia Alpinula, tu leżę, nieszczęśliwego ojca, nieszczęśliwa córka – bogów awentyńskich kapłanka. Wyprosić ojca od śmierci nie mogłam. Nieszczęśliwie umrzeć w losach jego było. Żyłam lat dwadzieścia trzy”. Historia tej dziewczyny, skrótowo podana na nagrobku, staje się inspiracją do powstania postaci Lilli Wenedy. Zamek Chillon i grobowiec Julii wskazują także na jeszcze jeden kontekst twórczości Słowackiego. Jest nim twórczość Byrona, zwłaszcza jego dzieła „Więzień Chillonu” i „Wędrówki Childe Harolda”.

Lektury szkolne - filmy. Ekranizacje książek, które pomogą w nauce