Lana Del Rey zaplanowała swój występ w hali Amway Center w Orlando na Florydzie. 2 lutego, chwilę przed koncertem policja aresztowała 43-letniego mężczyznę, który, jak się później okazało - był psychofanem amerykańskiej gwiazdy muzyki pop. Zagraniczne serwisy internetowe poinformowały, że stalker w momencie zatrzymania miał przy sobie nóż i bilet na koncert Lany. Wcześniej, w serwisach społecznościowych, miał wysyłać groźby pod adresem artystki.
Lana Del Rey - porywacz
Policja zdecydowała się na zatrzymanie po tym, gdy ktoś złożył telefoniczne zawiadomienie. Aresztowany Michael Hunt miał wysłać w stronę Elizabeth Grant groźby za pośrednictwem serwisów społecznościowych, jednak służby zajmujące się sprawą nie ujawniają ich dokładnego brzmienia. Na Facebooku, prawdopodobnie należącej do stalkera, pojawiły się wpisy: - Chcę zobaczyć moją królową w piątek (2 lutego) i od tego dnia razem będziemy podejmować decyzję - napisał 30 stycznia. W innych postach, rzekomo pisał: - Zna moją twarz w snach i jest moja zawsze i na zawsze.
Sama wokalistka nie skomentowała sprawy. Wstawiła jedynie podziękowanie dla ośmiotysięcznej publiczności, która zobaczyła jej występ w Orlando.