Informacja o tym, że Tony Bennett nie żyje, zasmuciła fanów muzyki na całym świecie. 96-letni artysta był uznawany za żyjącą legendę. Młodsi słuchacze kojarzyli go przede wszystkim za sprawą współpracy z ikoną współczesnej popkultury Lady Gagą. Muzycy nagrali w sumie dwie płyty: pierwszą w 2014 roku, zatytułowaną Cheek to Cheek i drugą, wydaną siedem lat później, noszącą tytuł Love for Sale. Lady Gaga nigdy nie ukrywała, że Tony Bennett był jej muzycznym idolem, a możliwość nagrywania z nim w jednym studiu była spełnieniem jej marzeń. Po śmierci artysty piosenkarka milczała. Dopiero teraz, po blisko dwóch tygodniach od odejścia przyjaciela, podzieliła się z wielbicielami obszernym wpisem dotyczącym łączącej ich relacji. Przypomnijmy, że Bennett, u którego w 2016 roku zdiagnozowano chorobę Alzheimera, po raz ostatni wystąpił publicznie właśnie z Gagą w Radio City Music Hall w sierpniu 2021 roku na koncercie One Last Time: An Evening With Tony Bennett and Lady Gaga.
Lady Gaga żegna przyjaciela
Piosenkarka bardzo przeżyła śmierć Tony'ego Bennetta. Dopiero po blisko dwóch tygodniach od jego odejścia zdecydowała się na zabranie głosu w mediach społecznościowych. W obszernym wpisie podkreśliła, jak wyjątkowa była łącząca ich relacja.
Będę tęsknić za moim przyjacielem już zawsze. Będzie mi brakowało śpiewania z nim, nagrywania z nim, rozmów z nim, wspólnego bycia na scenie. Z Tonym zakrzywiliśmy czasoprzestzeń. Mieliśmy tę magiczną moc. Przenieśliśmy się do innej epoki, wspólnie zmodernizowaliśmy muzykę i daliśmy jej nowe życie jako śpiewający duet. Ale to nie była gra. Nasz związek był bardzo prawdziwy. Nauczył mnie muzyki, życia w showbiznesie, ale też pokazał mi, jak utrzymać dobry nastrój i naprawić mi głowę. "Idź prosto przed siebie", mawiał. Był optymistą, wierzył w jakość pracy i jakość życia. Szła za tym wdzięczność... Tony zawsze był wdzięczny. Służył podczas II wojny światowej, maszerował z Martinem Lutherem Kingiem Jr., śpiewał jazz z najlepszymi wokalistami i muzykami na świecie. Od dłuższego czasu opłakiwałam stratę Tony'ego. Mieliśmy bardzo długie i potężne pożegnanie.
Artystka przyznała też, że różnica wieku nie wpłynęła na ich relację. Wręcz przeciwnie, pozwalała im się wzajemnie inspirować.
Mimo że dzieliło nas 5 dekad, był moim przyjacielem. Moim prawdziwym przyjacielem. Nasza różnica wieku nie miała znaczenia - w rzeczywistości dawała nam to, czego żadne z nas nie miało z większością ludzi. Byliśmy z dwóch różnych etapów życia, całkowicie zainspirowani. Utrata Tony'ego przez Alzheimera była bolesna, ale też była naprawdę piękna. Era utraty pamięci to taki święty czas w życiu człowieka. Jest w tym takie uczucie wrażliwości i chęci zachowania godności. Chciałam tylko, żeby Tony pamiętał, jak bardzo go kochałam i jak bardzo byłam wdzięczna, że mam go w moim życiu. Ale kiedy to powoli zanikało, wiedziałam, że w głębi duszy dzieli się ze mną najbardziej bezbronną chwilą w swoim życiu, jaką mógł - chęcią śpiewania ze mną, gdy jego natura tak głęboko się zmieniała. Nigdy nie zapomnę tego doświadczenia. Nigdy nie zapomnę Tony'ego Bennetta Gdybym mogła powiedzieć coś światu na ten temat, powiedziałabym: nie lekceważ starszych, nie zostawiaj ich za sobą, gdy coś się zmienia. Nie drgnij, gdy ci smutno, po prostu idź prosto przed siebie, smutek jest tego częścią. Dbaj o starszych, a obiecuję, że nauczysz się czegoś wyjątkowego. Może nawet magicznego. I zwracajcie uwagę na ciszę - niektóre z naszych najbardziej znaczących wymian były bez melodii.