Kelly Clarkson wygrała nagrodę Grammy w tym samym dniu, w którym usłyszała, że choruje na raka. Wokalistka po raz pierwszy opowiedziała o dramatycznych przeżyciach z 2006 roku, gdy teoretycznie miała świętować swój wielki sukces odbierając nagrodę w kategorii Best Female Vocal Performance. - Płakałam przez cały dzień. Musieli mi poprawiać makijaż jakieś czery razy - wyznała gwiazda w wywiadzie dla Billboard Pop Shop. Gwiazda zdradziła też, że gdy wieczorem odbierała wymarzoną statuetkę pomyślała sobie, że to dar od Boga, zanim w jej życiu wydarzy się coś strasznego.
>> Grammy 2017: fani RedTube przewidują zwycięstwo Adele
Najważniejsze jednak jest w tym to, że następnego dnia lekarze poinformowali piosenkarkę, że doszło do pomyłki i wcale nie ma raka. - Miałam ochotę kogoś uderzyć! Kto myli wyniki badań? - Kelly przyznała, że była wściekła na lekarzy, którzy dzień wcześniej podali jej błędne informacje na temat jej stanu zdrowia. Z drugiej strony artystka oczywiście poczuła olbrzymią ulgę, że wcale nie cierpi na nowotwór.
Grammy 2017 to kolejna szansa dla Kelly Clarkson na zdobycie prestiżowej statuetki. Tym razem wokalistka otrzymała nominację za Best Pop Solo Performance za utwór Piece by Piece (Idol Version). O zwycięstwo w tej kategorii konkuruje z Beyoncé (Hold Up), Adele (Hello), Justinem Bieberem (Love Yourself) i Arianą Grande (Dangerous Woman).