Justin Timberlake pochodzi z Memphsis w stanie Tennessee. Na co dzień jednak muzyk przebywa w Los Angeles w Kalifornii. W związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w USA Justin Timberlake w poniedziałek 24 października poleciał do swojego rodzinnego stanu, żeby oddać głos. I chociaż zachowanie artysty zasługuję na pochwałę i każdy obywatel USA powinien wziąć z niego przykład to mogą z całej sytuacji wyniknąć spore problemy. Dlaczego?
Justin Timberlake w więzieniu?
Aby zachęcić innych do głosowania JT na swoim Instagramie opublikował selfie z lokalu wyborczego, które podpisał: "Hey! Wy! Przyleciałem z LA do Memphsis, żeby oddać głos! Żadnych wymówek". I właśnie tu pojawia się problem. Okazuje się, że na koniec 2015 roku władze stanu Tennessee wprowadziły nowy przepis, który mówi o tym, że telefonów komórkowych w lokalach wyborczych można używać tylko w celach informacyjnych. Tak, by zdobyć np. dodatkowe informacje o kandydatach. Zabrania się jednak robienia zdjęć i kręcenia filmów. Za złamanie tego przepisu grozi 30 dni więzienia bądź grzywna 50 dolarów. I chociaż zdjęcie Justina zniknęło już z profilu artysty to sprawa ta jest wyjaśniana.