Eurowizja 2024 miała być dla Joosta Kleina przełomowym wydarzeniem w karierze. Reprezentant Holandii był jednym z głównych faworytów zwycięstwa. Pomimo świetnego występu w półfinale i zdobyciu wystarczającej liczby głosów od widzów, nie wystąpił w wielkim finale. Europejska Unia Nadawców wyrzuciła go ze stawki. Jako powód podano skandaliczne zachowanie za kulisami. Według spekulacji Joost Klein miał uderzyć ręką w kamerę i operująca ją kobieta oskarżyła go o zastraszenie i agresję. Dzień przed finałem sprawą zajęła się szwedzka policja, a Kleina zdyskwalifikowano z rywalizacji o zwycięstwo. Na początku sierpnia 2024 śledztwo zostało zamknięte z powodu braku dowodów. – Zamknąłem śledztwo, ponieważ nie mogę udowodnić, że czyn mógł wywołać poważny strach ani że mężczyzna miał taki zamiar – powiedział prokurator Fredrik Jönsson. Sprawę skomentował sam holenderski artysta.
Joost Klein podsumowuje eurowizyjny skandal
Na Instagramie Joosta Kleina pojawił się mocny wpis, w którym piosenkarz opowiedział o wydarzeniach z maja. - Ostatnie miesiące były straszne. Mimo że uwielbiam występować w każdym miejscu na świecie, coś mi nie pasowało. Dlaczego musieliśmy tak długo czekać na odpowiedź? Każdego dnia czułam się niepewnie, choć znałam prawdę. Nie ma przeciwko mnie żadnego oskarżenia, bo nigdy takiego przypadku nie było - czytamy w poście. - Wszyscy powinniśmy o siebie dbać, wszyscy powinniśmy się wspierać i wszyscy powinniśmy się zjednoczyć. Firmy chcą po prostu chronić swoje pieniądze i próbują wykorzystać mnie jako tarczę. Wieś kontra miasto... Ale wiecie co? Miłość zawsze wygrywa - dodał Klein.