Influencer znany z telewizyjnego show "Czas na show. Drag me out" przeżył w Wielką Sobotę chwile grozy. Kamil Szymczak poinformował swoich fanów, że brał udział w groźnym wypadku, który mógł skończyć się naprawdę tragicznie. Już od początku informowano, że kierowcy, którzy brali udział w zdarzeniu dobrze się znali. Według wstępnych ustaleń Onetu, na krakowskim Zwierzyńcu miało dojść do "dojeżdżania" się dwóch samochodów, z których kierowca Audi R3 gwałtownie zahamował i wrzucił bieg wsteczny, doprowadzając do uszkodzenia obu pojazdów. Niedługo później pojawił się wpis influencera.
Mam wrażenie, że dziś o mało nie zginąłem. Właśnie składam zeznania na policji. Kierowca RS3 celowo we mnie wjechał - poinformował Kamil Szymczak, potwierdzając krążące po sieci informacje.
Influencer przyznał, że bardzo dobrze zna drugiego kierowcę, który według niego próbował zepchnąć jego samochód z drogi. Z jego relacji jasno wynikało, że chodzi o jego byłego managera. 24-latek dodał również, że posiada nagranie ze zdarzenia i zamierza bronić swoich racji. Co więcej, dodał, że nagranie pojawi się niedługo w sieci. Jak obiecał, tak zrobił.
Kamil Szymczak - wypadek
Były manager Kamila Szymczaka, niedługo po tym jak pojawiły się domysły, że to właśnie on brał udział w niebezpiecznym zdarzeniu, potwierdził plotki i wydał krótkie oświadczenie, z którego wynika, że próbował zatrzymać influencera.
Kierowcą RS3 byłem ja! Kolizja polegała na tym, że przyhamowałem, a Kamil nie wyhamował! Nikomu nic się nie stało, a próba trzymania Kamila Szymczaka była konieczna. Nie odbiera telefonów, nie realizuje umów, a w przyszłym tygodniu leci na wakacje! I jako dorosły człowiek nawet nie ma jaj, żeby wyjść z samochodu i sprawdzić, czy nic nikomu się nie stało! (...) Sytuacja była wyjątkowa, bo działania Kamila Szymczaka mogą spowodować straty dla innych ludzi, dlatego pozwoliłem sobie na tak wyjątkową formę zatrzymania.
W sieci nie brakuje także relacji samego Kamila, który wprost pisze, że jego były współpracownik miał uciec z miejsca zdarzenia i próbował uniknąć jakichkolwiek konsekwencji.
Zdecydowałem się podjąć wszelkie możliwe kroki prawne, aby zapewnić bezpieczeństwo dla siebie i mojego otoczenia. Chciałbym podkreślić, że moja decyzja o publicznym ujawnieniu tych faktów nie była łatwa, ale uważam, że jest to konieczne dla ochrony również innych osób przed potencjalnym zagrożeniem. Proszę o wasze zrozumienie w tym trudnym czasie.
Wszystko wynikało z tego, że przez ostatnie tygodnie nie chciałem kontaktować się z nim bezpośrednio a jedynie za pośrednictwem prawnika, właśnie z obawy o własne bezpieczeństwo - dodał influencer.
W sieci pojawiło się nagranie z całego zajścia. Mężczyźni wzajemnie oskarżają się różnego rodzaju przewinienia i nawiązują do prywatnych porachunków.