Edyta Górniak od ponad 30 lat zachwyca publiczność swoim talentem. Artystka nie bez powodu cieszy się mianem wokalnej diwy. Nie oznacza to jednak, że piosenkarka nie ma na swoim koncie żadnych scenicznych wpadek. Jednym z występów, który odbił się najszerszym echem i do dziś bywa jej wypominany w różnych dyskusjach, jest ten, który miał miejsce podczas mundialu w czerwcu 2002 roku. Ciesząca się wówczas mianem największej gwiazdy w Polsce Edyta Górniak została poproszona o zaśpiewanie hymnu państwowego w Korei Południowej. Wykonanie "Mazurka Dąbrowskiego" w nietypowej aranżacji ściągnęło na wokalistkę potężną falę krytyki. Niektórzy twierdzili nawet, że to Górniak była winna porażki biało-czerwonych. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" tak skomentowała tę "wpadkę":
Parę osób zawiesiło się na moim nazwisku, gdy przegraliśmy mecze w Korei, bo to ja zaśpiewałam hymn. Przeprosiłam wszystkich na konferencji prasowej, ale tego telewizja nie pokazała. Jeżeli naród chciałby artystę ukamienować za to, że zaśpiewał hymn narodowy inaczej niż kibice i orkiestra wojskowa, to należałoby zacząć od tych, którzy zmieniali interpretacje kolęd. Bo przecież jest to kraj bardzo religijny, a powstały dziesiątki wersji jazzowych czy rapujących.
Teraz do sprawy wykonania hymnu odniósł się Adam Sztaba, autor aranżacji. W rozmowie z Żurnalistą wyjawił, co poszło nie tak. Nie była to wina jego, ani tym bardziej Edyty Górniak.
Edyta Górniak wyjawiła sekret Beyonce: "Prawie całe życie ŚPIEWA Z PLAYBACKU"
Sztaba o wykonaniu hymnu przez Górniak
W rozmowie z Żurnalistą Adam Sztaba opowiedział o kulisach feralnego występu w Korei Południowej. Edyta Górniak miała zostać poproszona o zaśpiewanie hymnu nie przez reprezentację Polski, a FIFĘ.
Edyta dostała propozycję nie od strony polskiej, tylko ze świata i to chyba była FIFA, o ile dobrze pamiętam. FIFA zaproponowała zaśpiewanie hymnu na meczu Polski z Koreą i Edyta się bardzo ucieszyła. Oczywiście z tyłu głowy miała to, co zrobiła chwilę wcześniej Whitney Houston, czyli też wyszła na murawę i zaśpiewała w odmienionej aranżacji hymn amerykański i zapytała mnie, czy nie podjąłbym się zrobienia aranżacji. Ja stwierdziłem, że jeżeli byłaby to orkiestra symfoniczna, to bardzo chętnie, spróbuję coś z tym zrobić. Przyszliśmy na próbę koncertu jakiegoś tam tydzień przed wylotem, czy może wcześniej, i zaczęliśmy próbować ten hymn. On siłą rzeczy był wymyślony tak, żeby był trochę wolniej zagrany. Dodam, że Whitney przecież też właściwie balladowo potraktowała hymn amerykański. Graliśmy na fortepianie, Edyta śpiewała. Był obok nas Michał Grymuza, fantastyczny gitarzysta, który mówi tak: "Słuchaj, Edyta, nie zmieniaj melodii w hymnie". Ona oczywiście lekko lawirowała, robiła swoje wokalizy, lekko się tam prześlizgiwała. On powiedział jako taki kibic, który chodzi co chwila na Legię i nie tylko: "Kibice ci tego nie wybaczą". Ona trochę taka oburzona, że przecież ona została zaproszona do wykonania własnej wersji, więc to jest oczywiste, że ona ma tutaj wnieść własny wkład i chyba nie posłuchała do końca Michała - zaczął.
Na chwilę przed wylotem okazało się, że organizatorzy nie wywiązali się z podstawowego warunku. Na miejscu nie było bowiem orkiestry symfonicznej, a orkiestra dęta złożona z amatorów.
Ja napisałem wersję na orkiestrę symfoniczną. (...) Dzień przed wylotem pada informacja, że nie ma orkiestry symfonicznej i do dziś nie wiem, o co chodzi, jak mogło na takim poziomie dojść do takiej sytuacji, że coś, co było zapewniane, nagle staje się rzeczą, której nie ma. Kto akompaniuje Edycie? Nie ma orkiestry symfonicznej. Kto jest w związku z tym? Jest orkiestra dęta złożona z żołnierzy, półprofesjonalna, taka amatorska właściwie.
Sztaba miał namawiać Górniak, by nie leciała na mundial. Ona jednak nie chciała niszczyć swojej reputacji.
Ja namawiałem, żeby nie lecieć. Edyta stwierdziła, że za dużo poszło newsów, za dużo ludzi się nastawiło na to, że ona będzie, a poza tym pójdzie niepotrzebna informacja, że gwiazda znowu zmieniła plany. Krótko mówiąc - fochy, których ona strasznie starała się wówczas unikać, mając taki wizerunek. I poleciała. Na miejscu okazało się, że to są naprawdę amatorzy. Mało tego - dyrygent nie mówi po angielsku, więc trzeba jeszcze porozumiewać się przez tłumaczkę. Orkiestra stoi tam, Edyta stoi na drugim końcu stadionu. Odbywa się próba przy pustym stadionie, jakaś tam słyszalność jest. Odbywa się ta próba. Przychodzą ludzie z boku i mówią: "Wow, ale nieprawdopodobne. To jest wasz hymn? Niesamowite". No i teraz tak - zaczyna się mecz, cały stadion jest wypełniony, ja tylko do tego dyrygenta biegnę jeszcze później, przed ostatecznym wykonaniem i mówię tak: "Szybciej, szybciej, cały czas zwalniamy, więc proszę pana łaskawie o to, żeby cały czas iść do przodu". Wypełnia się stadion publicznością, jest przepotworny huk. Wszyscy, którzy byli na stadionie, wiedzą, co się dzieje, jakie są odbicia. (...) Edyta zaczyna śpiewać i nic nie słyszy oczywiście. To się zupełnie wszystko rozmywa. Ja jestem nie na murawie, tylko gdzieś tam w szatni, tak że oglądałem to z gdzieś tam chyba w telewizorze, no i słyszałem to, co wszyscy słyszeli, czyli nie wiadomo było, o co chodzi. I to jest właściwie koniec historii. Może brzmi jak tłumaczenie, ale ja po prostu stwierdziłem, jak to mniej więcej się wszystko potoczyło - wyjaśnił.