Lady Gaga

i

Autor: Universal Music Polska "Harlequin" - okładka albumu Lady Gagi.

Nowości muzyczne

"Harlequin" brzmi jak Lady i wygląda jak Gaga. Pełna klasa z szalonym twistem [RECENZJA]

2024-09-27 17:02

Lady Gaga prezentuje "Harlequin". Patrząc na okładkę, można pomyśleć, że artystka wróciła do szalonego popu sprzed lat, ale już od pierwszych sekund tracklisty dowiadujemy się, że to nic bardziej mylnego! Gaga sięga po jazzowe standardy amerykańskie, ale dodaje im po szczypcie różnych gatunków, w wyniku czego dostajemy chaotyczną playlistę w iście broadwayowskim stylu. I to działa!

Spis treści

  1. Lady Gaga i Harley Quinn jednoczą siły
  2. "Harlequin", czyli "Wszystko wszędzie naraz"
  3. Czy istnieje granica szaleństwa w jazzie?
  4. Ocena

Lady Gaga i Harley Quinn jednoczą siły

"Harlequin" to wyjątkowy projekt dla Lady Gagi. Artystka postanowiła stworzyć album, który będzie nie tylko poszerzeniem jej dyskografii, ale też dodatkiem do filmu "Joker: Folie à deux". Ta płyta to połączenie dwóch postaci — Lady Gagi i Harley Quinn. Jak się okazuje, mają one wiele wspólnego. Ich życie jest pełne chaosu, ich nastroje zmieniają się w najmniej spodziewanych momentach i dają się ponieść emocjom. "Harlequin" to szalona wersja klasycznych amerykańskich piosenek z gatunku tak zwanego tradycyjnego popu, który większość osób odbiera po prostu jako jazz. Wszystkie te piosenki, z wyjątkiem jednej, będzie można usłyszeć w filmie Todda Philippsa, ale w innych aranżacjach i z inną interpretacją. To właśnie dlatego powstał ten album. Gaga potrzebowała zrobić to po swojemu. Nie jest to pierwszy raz, kiedy piosenkarka sięga po ten gatunek muzyczny, ale nowe wydawnictwo brzmi zupełnie inaczej niż albumy "Cheek To Cheek" i "Love For Sale", które nagrała z Tonym Bennettem. Jak sama powiedziała w wywiadzie dla Rolling Stone, on pewnie nie chciałby zaśpiewać tych piosenek w takich wersjach.

ZOBACZ TAKŻE: Polski obraz na okładce nowej płyty Lady Gagi! Artystka użyła dzieło Jana Matejki

Lady Gaga - jak zmieniała się gwiazda muzyki pop?

"Harlequin", czyli "Wszystko wszędzie naraz"

Słuchając płyty "Harlequin" pomyślałem nie tylko o uniwersum Jokera, ale też o filmie "Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta. Bo taki właśnie jest ten album! Choć praktycznie cała tracklista opiera się na jazzowym brzmieniu, można tutaj usłyszeć praktycznie wszystko. Od gospelowego twistu w tanecznym "Oh, When The Saints" przez rockową aranżację w "The Joker" aż po lekko soulowe "Gonna Build A Mountain". Po drodze mamy jeszcze takie niespodzianki, jak iście musicalowe "That’s Entertainment", zmysłowe "Smile" czy "Folie à deux", które spokojnie mogłoby znaleźć się w jednej z dawnych animacji Disneya. Wisienką na torcie jest "Happy Mistake". To oryginalna piosenka napisana przez samą Gagę i bez wątpienia jest to też najbardziej współcześnie brzmiący kawałek. W tej akustycznej balladzie piosenkarka śpiewa: Mogę próbować ukryć się za makijażem, ale przedstawienie musi trwać. To kwintesencja tego projektu. Pokazuje, jak ciężko jest być szczęśliwym w tym chaotycznym artystycznym świecie. Choć z pozoru jest on piękny i kolorowy, tak naprawdę jest bałaganem.

Lady Gaga

i

Autor: Universal Music Polska Lady Gaga w sesji zdjęciowej do albumu "Harlequin".

Czy istnieje granica szaleństwa w jazzie?

"Harlequin" to bez wątpienia świetny projekt, ale może pozostawiać mały niedosyt. Skoro można było zdecydować się na kilka odważnych zabiegów, to nie można było pójść o jeszcze krok dalej? Ten album na pewno jest ciekawym uzupełnieniem dyskografii Lady Gagi, ale byłby bardziej nowatorski, gdyby utwory zostały bardziej zmienione. Bo kto może przekroczyć granice, jeśli nie opętana Harley Quinn. Standardem jest, że w tego typu albumach wykonuje się covery, co robi też m.in. Michael Bublé. Lady Gaga jest jednak artystką, której pozwala się na wiele i mogła to wykorzystać do stworzenia zupełnie odnowionych wersji utworów z niemalże świętego American Great Songbook. Czy wiele osób by to oburzyło? Na pewno tak, bo jak przecież można tworzyć nowe teksty do legendarnych kompozycji, które wykonywały takie legendy jak na przykład Frank Sinatra. Wydając "Harlequin" Gaga pokazuje, że krytyką raczej się nie przejmuje. Choć wcześniejsze projekty z Bennettem nagrodzono Grammy, a bilety na jazzowe koncerty w Las Vegas świetnie się sprzedawały, jej dawni wielbiciele raczej wolą pop. Wielu z nich marzy, aby ich idolka porzuciła klasykę. Ona jednak kocha ten styl i będzie dalej wydawała tego typu albumy, nawet jeśli mało kto na nie czeka. To jedna z niewielu gwiazd popu, która znalazła swój niszowy gatunek. Wydawanie płyt takich jak ta pomiędzy mainstremowymi projektami tylko pokazuje jej odwagę i wszechstronność muzyczną. Marzy mi się jednak, aby kiedyś zrobiła coś zupełnie przełomowego dla tego gatunku, nawet jeśli będzie wiązało się to z oskarżeniami o profanację.

Ocena

8/10